"Jeden z mieszkańców Elbląga chce wspólnie z innymi wytoczyć sprawę sądową firmie, przez którą - jak twierdzi - został oszukany" - donosi "Dziennik Elbląski".
"Zbigniew Kowalski podpisał umowę z pewną korporacją oferującą korzystne warunki zakupu samochodu na raty. - Zapewniano mnie, że samochód dostanę najpóźniej w ciągu trzech miesięcy od podpisania umowy - opowiada Zbigniew Kowalski. - Jego koszt rozłożono na 72 raty. Wpłaciłem 7 z nich. Po trzech miesiącach okazało się, że samochód dostanę najpóźniej po pół roku, kiedy upłynął i ten termin, dowiedziałem się, że auto będzie po dziewięciu miesiącach. Zirytowany wycofałem się z umowy. Wtedy okazało się, że firma nie zwróci mi ani grosza.
W umowie zapisano, że jeżeli wycofa się z niej, zostaną mu potrącone: opłata wstępna w wysokości 690 złotych, jedna rata w wysokości 209 zł oraz koszty administracyjne. - No i rzeczywiście potrącono mi koszty administracyjne, ale za wszystkie 72 raty - wyjaśnia Zbigniew Kowalski. - Dla mnie to jawne oszustwo. Zamierzam zebrać grupę osób, które zostały podobnie oszukane i skierować sprawę do sądu.
Zdaniem rzecznika prasowego korporacji wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Ten pan dobrowolnie podpisał umowę, w której zgodził się na potrącenie kosztów administracyjnych w przypadku rezygnacji - wyjaśnia Zbigniew Wójcik, rzecznik korporacji. - Koszty te liczymy od wartości zestawu, na który jest podpisana umowa. Rozbijamy je na poszczególne raty dla wygody klienta, lecz w przypadku, gdy klient rezygnuje z umowy, koszty te stają się wymagalne".
W umowie zapisano, że jeżeli wycofa się z niej, zostaną mu potrącone: opłata wstępna w wysokości 690 złotych, jedna rata w wysokości 209 zł oraz koszty administracyjne. - No i rzeczywiście potrącono mi koszty administracyjne, ale za wszystkie 72 raty - wyjaśnia Zbigniew Kowalski. - Dla mnie to jawne oszustwo. Zamierzam zebrać grupę osób, które zostały podobnie oszukane i skierować sprawę do sądu.
Zdaniem rzecznika prasowego korporacji wszystko odbyło się zgodnie z prawem. - Ten pan dobrowolnie podpisał umowę, w której zgodził się na potrącenie kosztów administracyjnych w przypadku rezygnacji - wyjaśnia Zbigniew Wójcik, rzecznik korporacji. - Koszty te liczymy od wartości zestawu, na który jest podpisana umowa. Rozbijamy je na poszczególne raty dla wygody klienta, lecz w przypadku, gdy klient rezygnuje z umowy, koszty te stają się wymagalne".