W czwartkowy wieczór (23 listopada) odbył się w Galerii EL wernisaż wystawy prac Zdzisława Beksińskiego. Takiej wystawy od dawna w Galerii nie oglądaliśmy, a Galeria dawno nie oglądała tylu gości na wernisażu. Zobacz fotoreportaż.
Zdzisław Beksiński należy do najbardziej cenionych współczesnych polskich plastyków od wielu dziesięcioleci. Jego obrazy (których stworzył bardzo dużo) kupowane są przez muzea, galerie i prywatnych kolekcjonerów na całym świecie i osiągają bardzo wysokie ceny. Nazwisko Beksiński słyszeli nawet ci Polacy, którzy w ogóle nie interesują się sztuką - co najmniej dwukrotnie. W 1999 r. zginął śmiercią samobójczą syn artysty Tomasz Beksiński, jeden z najwybitniejszych muzycznych prezenterów radiowych i tłumacz filmów anglojęzycznych. W 2005 r. Zdzisław Beksiński został zamordowany we własnym mieszkaniu przez młodych bandytów. Był to mord rabunkowy - ukradli z mieszkania płyty kompaktowe i aparat fotograficzny.
Beksiński urodził się w Sanoku w 1929 r. i tam, po studiach, rozpoczął swoją drogę twórczą. Wszystko, co po sobie zostawił, zapisał Muzeum Historycznemu w Sanoku, z którym był związany od lat 60. ubiegłego wieku. Dzięki sanockiemu Muzeum możemy oglądać w Elblągu prawie 200 prac Beksińskiego, głównie obrazów.
Wystawę w Galerii każdy powinien obejrzeć sam, bo następna tej rangi pewnie nieprędko się w Elblągu zdarzy. O tym, jak bardzo intrygująca to sztuka, niech świadczy kilka wypowiedzi artysty zaczerpniętych z katalogu wystawy:
- Maluję i rysuje to, co w sposób niewymuszony przychodzi mi do głowy…
- 0braz, czyli kawałek płótna lub płyty pokryty farbami, nie jest świadectwem rzeczywistości, nie jest fotografią. Może być dobrze lub źle zrobiony, a więc ładny albo brzydki. Może istnieć paskudny bohomaz przedstawiający piękną kobietę i przepiękny obraz, przedstawiający obdartego pijaka…
- Oni odczytywali moje obrazy wyłącznie przez pryzmat Oświęcimia, narodowej martyrologii, zaborów itd. A ja, proszę pana, jestem melancholikiem, któremu bliski jest Kafka, egzystencjalizm, te rzeczy…
Melancholik malujący piękne obrazy - tak najkrócej określiłbym Beksińskiego, jakiego widziałem w Galerii.
Te wystawę trzeba zobaczyć koniecznie. Powinni ją zobaczyć także ci, którzy byli na wernisażu. Dlatego, że nie jest to twórczość, którą dobrze ogląda się w tłumie i w pośpiechu. Także dlatego, że sztuczne oświetlenie jest chyba dla tych obrazów zbyt ciepłe.
Wystawę można oglądać do 14 stycznia przyszłego roku.
Beksiński urodził się w Sanoku w 1929 r. i tam, po studiach, rozpoczął swoją drogę twórczą. Wszystko, co po sobie zostawił, zapisał Muzeum Historycznemu w Sanoku, z którym był związany od lat 60. ubiegłego wieku. Dzięki sanockiemu Muzeum możemy oglądać w Elblągu prawie 200 prac Beksińskiego, głównie obrazów.
Wystawę w Galerii każdy powinien obejrzeć sam, bo następna tej rangi pewnie nieprędko się w Elblągu zdarzy. O tym, jak bardzo intrygująca to sztuka, niech świadczy kilka wypowiedzi artysty zaczerpniętych z katalogu wystawy:
- Maluję i rysuje to, co w sposób niewymuszony przychodzi mi do głowy…
- 0braz, czyli kawałek płótna lub płyty pokryty farbami, nie jest świadectwem rzeczywistości, nie jest fotografią. Może być dobrze lub źle zrobiony, a więc ładny albo brzydki. Może istnieć paskudny bohomaz przedstawiający piękną kobietę i przepiękny obraz, przedstawiający obdartego pijaka…
- Oni odczytywali moje obrazy wyłącznie przez pryzmat Oświęcimia, narodowej martyrologii, zaborów itd. A ja, proszę pana, jestem melancholikiem, któremu bliski jest Kafka, egzystencjalizm, te rzeczy…
Melancholik malujący piękne obrazy - tak najkrócej określiłbym Beksińskiego, jakiego widziałem w Galerii.
Te wystawę trzeba zobaczyć koniecznie. Powinni ją zobaczyć także ci, którzy byli na wernisażu. Dlatego, że nie jest to twórczość, którą dobrze ogląda się w tłumie i w pośpiechu. Także dlatego, że sztuczne oświetlenie jest chyba dla tych obrazów zbyt ciepłe.
Wystawę można oglądać do 14 stycznia przyszłego roku.
PD