Opisał to Tomasz Gliniecki w najnowszych książkach „Gdańsk ’45“. Elblążanin zaprezentował swoje najnowsze dzieła podczas wczorajszego (21 maja) spotkania w Jachtklubie Elbląg.
- W ostatnich tygodniach ukazała się moja dwutomowa praca „Gdańsk ’45“. Tytułowy Gdańsk jest symbolem całego regionu. Książki opowiadają o tym, co się działo w 1945 r. na Pomorzu Gdańskim; w jaki sposób Armia Czerwona opanowywała ten teren - mówił Tomasz Gliniecki, historyk. - Tej kwestii tak szeroko jeszcze nikt w Polsce jeszcze nie opisał, a ja chciałem opowiedzieć o wojnie w regionie w miarę kompleksowo. Rozdzieliłem więc dwie sfery. Działania zbrojne, to co się działo z punktu widzenia militarnego, opisałem w pierwszym tomie. W drugim te same wydarzenia pokazałem z punktu widzenia wojskowej propagandy.
„W pracy wykorzystano wiele niepublikowanych, a często nieznanych dotąd polskim naukowcom dokumentów obu stron konfliktu. Jednym z ważniejszych celów badań i powodów przygotowania tej publikacji, wykorzystującej nowe, bogate źródła i poszerzoną narrację, było poddanie prezentowanych zdarzeń pod osąd współczesnych odbiorców.“ - czytamy na stronie wydawnictwa Księży Młyn, które przygotowało publikację we współpracy z Wydawnictwem Region i Muzeum Stutthof.
Podczas spotkania Tomasz Gliniecki przekazał najważniejsze informacje dotyczące ofensywy sowieckiej na obszar Gdyni i Gdańska. Jak się okazało, walki pod Elblągiem miały wpływ na to, co się wydarzyło w dzisiejszym Trójmieście i jego okolicach. - Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej chciało zdobyć Gdańsk już pod koniec stycznia lub na początku lutego 1945 r. To się nie udało dlatego, że solidny opór w Prusach Wschodnich stawiły dwie niemieckie armie. 4 Armia przeszła z rejonu Wielkich Jezior Mazurskich aż w okolice Elbląga, na linię Pasłęk - Młynary - Tolkmicko, podchodząc prawie pod miasto - mówił Tomasz Gliniecki. - Nie przebiła się dalej, ale narobiła Armii Czerwonej dużo problemów. Na tyle, że główna część sił marszałka Rokossowskiego musiała zostać przesunięta z rejonu ataku na Malbork, Tczew i dalej wzdłuż Wisły ku Gdańskowi i Gdyni, na wschodnie przedpole Elbląga, gdzie odpierała niemieckie ataki.
W wielkim skrócie: walki pod Elblągiem wymusiły reorganizację związków taktycznych Armii Czerwonej zaangażowanych na tym obszarze. Dotarcie do Gdańska poprzez Żuławy okazało się w praktyce niemożliwe. W ujściu Wisły i na Mierzei żołnierze niemieccy pozostali do końca wojny. Gdynię i Gdańsk trzeba było zajmować od zachodu., po tym jak w okolicach Koszalina Sowieci odcięli połączenia lądowe Pomorza Gdańskiego z resztą ówczesnej Rzeszy. Sytuacja ta zaskoczyła siły niemieckie, które były przygotowane do obrony portów od strony wschodniej.
Ostatecznie Gdynia została zdobyta 28 marca, acz wojska niemieckie wycofały się z miasta na Kępę Oksywską, gdzie broniły się do 5 kwietnia i następnie zostały ewakuowane na Hel. 30 marca Armia Czerwona ogłosiła zdobycie Gdańska, jednak stamtąd jednostki Wehrmachtu przebiły się do ujścia Wisły, gdzie doczekały końca wojny.
Drugim ważnym aspektem tej historii jest propagandowe pokazanie zdobywania Pomorza Gdańskiego i o tym opowiada drugi tom publikacji. Na wczorajszym spotkaniu w Jachtklubie elblążanin prezentował zdjęcia i dokumenty pokazujące propagandową stronę wojny.
- Nad materiałami do tych książek pracowałem przez siedem lat. Decyzję, że zajmę się tematem, podjąłem odchodząc z pracy z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Wtedy obiecałem sobie, że opiszę zdarzenia wojenne z uwzględnieniem bogactwa dostępnych dziś źródeł. Zdaję sobie sprawę z tego, że być może nikomu po mnie nie będzie się chciało kolejnych lat spędzać nad opisami walk o Gdańsk i okolice. Może się więc okazać, że jest to ostatnia tak obszerna praca o końcowych miesiącach wojny na Pomorzu Gdańskim - mówił autor.
Po prelekcji przyszedł czas na indywidualne rozmowy z publicznością.
Książki znajdują się w ogólnopolskiej dystrybucji, także internetowej. Można je również kupić na spotkaniach autorskich.