UWAGA!

Jacek Fedorowicz: Jestem wieloboistą

 Elbląg, Spotkanie z Jackiem Fedorowiczem,
Spotkanie z Jackiem Fedorowiczem, fot. Anna Dembińska

We wtorek (18 października) elbląska publiczność miała okazję spotkać się ze znanym z ciętej riposty i wyjątkowego humoru satyrykiem Jackiem Fedorowiczem. Rozmowę poprowadził dziennikarz Marcin Michrowski. Zobacz zdjęcia.

Jacek Fedorowicz studiował na Wydziale Malarstwa w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Gdańsku. Aktor studenckiego teatru Bim-Bom w Gdańsku. W latach 1963-71 był współtwórcą cyklicznych programów rozrywkowych w Telewizji Polskiej, m. in. „Poznajmy się", „Małżeństwo doskonałe". Współautor audycji radiowej „60 minut na godzinę". Po ogłoszeniu stanu wojennego zerwał z państwowymi środkami masowego przekazu, publikował utwory w wydawnictwach i prasie „drugiego obiegu". Jest autorem programów satyryczno-politycznych rozpowszechnianych w latach 80. poza cenzurą. Niezapomniane są jego monologi, podczas których wcielał się w rolę „kolegi kierownika". Jest również autorem wielu książek, ostatnia "Mistrz offu" ukazała się w 2019 roku. Znany jest także z wielu ról filmowych: „Do widzenia, do jutra”, „Małżeństwo z rozsądku”, „Motodrama”. Przede wszystkim jednak jego sławę ugruntowały scenariusze do filmów Stanisława Barei. Ta współpraca zaowocowała komediami „Poszukiwany, poszukiwana” oraz „Nie ma róży bez ognia”, gdzie Jacek Fedorowicz zagrał główną rolę

Wtorkowy wieczór rozpoczął się od ….przeprosin. Przypomnijmy, że Jacek Fedorowicz nie przybył na spotkanie w Bibliotece Elbląskiej, które zaplanowano na 22 września. - Przepraszam państwa. Do końca życia będzie nade mną już ta zmora wisiała, że w wieku 85 lat po raz pierwszy nawaliłem - mówił artysta i przykląkł przed publicznością.

- Osobę tak obdarzoną talentami jest naprawdę ciężko przedstawić - podkreślił prowadzący spotkanie Marcin Michrowski.

- Stop. Tu panu przerwę. Przez całe życie zajmowałem się szeregiem różnych zajęć, ale niestety to była pogoń za ewentualnym trafieniem w coś, co mi przyniesie prawdziwy sukces i satysfakcję. Od najmłodszych lat zdawałem sobie sprawę, że natura nie dała mi jednego talentu, tylko się on rozproszył na małe talenciki. Jak się postara, to zrobię i to i tamto - żartował Jacek Fedorowicz. - Ale żeby być wspaniałym w jakimś fachu artystycznym, to niestety mi się nigdy nie udało. U schyłku życia postanowiłem się pocieszyć i doszedłem do wniosku, że jestem wieloboistą: ani nie za szybko biegam, ani za wysoko nie skaczę i wreszcie zostałem dziesięcioboistą i to jest powód do chwały.

- „Mistrz offu”. Skąd pomysł na taki tytuł książki? - dopytywał Michrowski.

- Są to wspomnienia filmowe. Mam za sobą wiele tytułów, w których zagrałem, ale powinienem uprzedzać za każdym razem, gdy ktoś się wybiera na każdy z tych filmów. Widz powinien patrzeć pilnie w ekran i nie mrugać, dlatego że wówczas cała moja rola może przelecieć. Zawsze uważałem, że jestem kiepskim aktorem filmowym i mówię to na serio - podkreślał Jacek Fedorowicz.

Część spotkania została poświęcona właśnie książce "Mistrz offu". To skarbnica anegdot, skrzących się humorem opowiastek z życia aktorów, reżyserów i scenarzystów, których nie znajdziemy w żadnym podręczniku do historii filmu i kultury. Jak zaznacza sam autor, znajdziemy tu zdarzenia, „których żaden szanujący się scenarzysta nie umieści nigdy w żadnym scenariuszu, bo są zbyt mało prawdopodobne.”

- Zebrała mi się masa anegdot, zapamiętywałem to, co koledzy aktorzy czekając na plan filmowy opowiadają sobie w garderobie. Miałem szczęście wysłuchiwać wspaniałych opowiadaczy: Jana Englerta, Gustawa Holoubka, Zdzisława Maklakiewicza, Jerzego Dobrowolskiego, czy Stanisława Tyma i Wiesława Gołasa. Każde z tych nazwisk jest reprezentowane w tej książce - mówił artysta.

Fedorowicz przytoczył jedną z anegdot związanych z pracą przy filmie „Kryptonim Nektar” w reżyserii Leona Jeannota.

- Grałem tam epizod. Reżyser tego filmu przyjechał z Francji i nie bardzo się orientował w naszych realiach. Zauważył, że u nas nie kręci się jeszcze filmów panoramicznych, tylko konwencjonalne. Postanowił, że on jednak nakręci po raz pierwszy w Polsce film panoramiczny. Mówiliśmy mu, że nie mamy odpowiednich kamer, a mimo to on chciał taki film nakręcić. Normalny kadr z kamery przykrył na dole i na górze czarnym paskiem i rzeczywiście efekt filmu panoramicznego był. Cały film tak zrealizował, ale nie wiedział, że w Polsce nie było ani jednego kina panoramicznego. Tego nie można było wyświetlać panoramicznie, jedynie ten sposób, że boki kadru pozostawały obcięte. Poszedłem na ten film do kina, żeby siebie zobaczyć, ale ja ani razu się w nim nie pokazałem, ponieważ moje miejsce było na skraju ekranu. Zostałem obcięty. Cały czas się jednak się słyszałem i byłem zdumiony! Wspaniała rola, pomyślałem i doszedłem do wniosku, że mogę być aktorem w filmie pod warunkiem, że mnie nie widać – mówił Jacek Fedrowicz.

daw

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama