W trakcie edukacji szkolnej chodzi przede wszystkim o to, aby uczeń został zapoznany z naszą narodową kulturą, z jej twórcami i ich dziełami. Oczywiście, że są różni artyści, mniej lub bardziej lubiani. I nie ma tu znaczenia czy w tych "Syzyfowych pracach" uczeń dopatrzy się jakiegoś kierunkowskazu. Tu trzeba go zapoznać z danym dziełem, aby w swym dorosłym życiu docenił naszą przeszłość. Pewnie, że nie jest to łatwe, bo nasi klasycy czasami też umożliwiali zniechęcenie do ich utworów. Chociażby Mickiewicz może zadziwić, że Tadeusz ma problem z rozróżnieniem Zosi od Telimeny, latarnik z noweli zaś tak zagłębił się w "Panu Tadeuszu", że zapomniał o swoich obowiązkach, a przykładowo Matejko swoje historyczne dzieła malował nie zawsze zgodnie z rzeczywistym przebiegiem i w stylu, który już wypadł z gry. Ale wszyscy oni od średniowiecza do dzisiaj tworzyli naszą kulturę i kształtowali umysły Polaka. I każdy powinien to rozumieć i szanować, a właśnie pierwszym krokiem jest właśnie nauka w szkole, bez względu na to czy kierują nią Czarnki, Kuberskie, Kiepskie czy inne nieudaki.
@Jan Polonus sum - Doceniać naszą przeszłość... chyba jako przestrogę, naukę, czego unikać jak ognia. Doceniać utratę niepodległości na własne życzenie po tym jak było się jednym z najpotężniejszych państw Europy... i powstania bez najmniejszych szans na sukces, za to pozwalające młodym patriotom położyć życie za NIC, które starzy patrioci określali mianem odzyskania niepodległości. Nieustępliwą walkę o wolność zazwyczaj WASZĄ... bo praca na rzecz ojczyzny / społeczności w tym modelu wychowania jest nudna i do niczego nie prowadzi... Tylko MIT WIECZNEGO partyzanta walczącego z państwem się liczy... no i oddanie życia za wolność waszą i naszą... Szanujmy swoje błędy i głupotę ojców, bo taka jest nasza karma i tradycja. No i przede wszystkim NIE WOLNO MYŚLEĆ ( za to się żarliwie modlić w nadziei na zmianę losu ), bo to może prowadzić do lewactwa, które polskiej szlachcie zawsze było obce.