40 lat minęło... od odkrycia Truso. Rozmowa z Markiem Jagodzińskim (Truso: Śladami wikingów, odc. 14)
W tym roku miną cztery dekady od dnia, kiedy dr Marek F. Jagodziński znalazł pozostałości wikińskiej osady, której lokalizacja przez lata rozpalała wyobraźnię badaczy. Jak odkrywca Truso wspomina ten dzień i kolejne lata pracy badawczej? Jakie działania w związku z wikińską osadą podejmowane są obecnie? O to pytamy w pierwszym w tym roku odcinku naszego cyklu Śladami wikingów.
- Co naprowadziło Pana na odkrycie miejsca, w którym dawniej znajdowała się wikińska osada?
- Nie tyle naprowadziło, co pozwoliło wytypować obszar, na którym należało poszukiwać Truso. Był to opis drogi wodnej, jaką Wulfstan dopłynął do Truso oraz analiza starych map jeziora Druzno. Wulfstan wymienił w swoim sprawozdaniu Zalew Estyjski, czyli Zalew Wiślany; rzekę Ilfing, powszechnie identyfikowaną z dzisiejszą rzeką Elbląg i jezioro, z którego wypływa rzeka Ilfing. Ten fragment relacji Wulfstana brzmi następująco: „Zalew Estyjski jest co najmniej piętnaście mil szeroki. Od wschodu spływa tutaj do Zalewu Estyjskiego rzeka Ilfing – z tego jeziora, nad którego brzegiem stoi Truso”. Otrzymaliśmy zatem informację, że osada ta leżała przy brzegu jeziora Druzno. Wystarczyło przeanalizować historyczne mapy tego jeziora, aby wskazać najbardziej prawdopodobny odcinek brzegu, gdzie należało poszukiwać reliktów Truso.
Patrząc na współczesną mapę jeziora Druzno, łatwo zauważymy, że jego północna i południowa część, na skutek budowy obwałowań, znacznie oddaliły się od Wysoczyzny Elbląskiej. Natomiast część środkowa, praktycznie pozostała niemalże w swoim pierwotnym położeniu. Był to zatem teren o najlepszych warunkach żeglugowych. Z uwagi na istniejące tu najszersze pasmo tzw. strefy przejściowej między Wysoczyzną a wodami jeziora, istnieje tu dogodny dostęp do jeziora od strony lądu. Ten właśnie teren wytypowałem do poszukiwań osady Truso.
- Truso odkrył Pan podobno... jadąc na rowerze?
- Rower to był jedyny środek transportu, jaki wówczas posiadałem. Pozwalał też na dotarcie do obszarów trudnodostępnych. Wiosną 1981 roku, prowadząc rekonesans rowerowy wytypowanego, wschodniego odcinka jeziora Druzno, dostrzegłem na polach uprawnych błyszczące w słońcu bryłki bursztynu. Przeszukałem powierzchniowo dwa z wielu znajdujących się tam polderów i oprócz bursztynu znalazłem liczne fragmenty naczyń glinianych z IX-X wieku, liczne bryłki polepy, oraz wyjątkowo dużą liczbę kości zwierzęcych. Dla archeologa jest to informacja jednoznaczna – głęboka orka, jaką tu stosowano, naruszyła warstwę kulturową osady wczesnośredniowiecznej. Artefakty rozproszone były na powierzchni ponad 5 hektarów, co było wielkością niespotykaną nie tylko w tym rejonie – średnia wielkość pruskich osad jednodworczych nie przekraczała 0,5 hektara.
- Odkryciu osady na pewno towarzyszyły emocje. Proszę podzielić się tymi wrażeniami, które wtedy Panu towarzyszyły. Jakie były reakcje środowiska naukowego na odkrycie Truso?
- Proszę pamiętać, że czterdzieści lat temu jedyne informacje, jakie można było znaleźć o Truso w polskiej literaturze naukowej, to tylko propozycje lokalizacji tego portu. Wypowiadali się w tej kwestii znakomici polscy mediewiści Gerard Labuda, Stanisław Mielczarski i Jan Powierski. Najszerszą analizę archeologiczną tego zagadnienia opublikował w 1975 roku Mieczysław Haftka. We wszystkich wypowiedziach Truso określane było jako pruski port handlowy. Przed II wojną światową, niemieccy archeolodzy Bruno Ehrlich i Werner Neugebauer postawili tezę, że Truso zbudowali przybysze z Gotlandii i środkowej Szwecji. Tezę tę uzasadniali głośnym wówczas (1936 rok) odkryciem 35 grobów Skandynawek z VIII-IX wieku na Polu Nowomiejskim w Elblągu. Tam też, według tych badaczy, należałoby poszukiwać Truso.
Z tego co powiedziałem, już można sobie w przybliżeniu wyobrazić, z jakim zadaniem przyszło mi się zmierzyć. Nie dość, że w literaturze naukowej problematyka Truso pojawiła się już pod koniec XVI wieku (Hakluyt), a nieprzerwanie dyskutowana była od połowy XIX (Neumann 1854), to jeszcze podszyta była treściami bardzo delikatnymi i wtedy trochę „niebezpiecznymi” dla „świeżo upieczonego” archeologa – kwestią przynależności etnicznej mieszkańców Truso. Myślę, że głównie z tych powodów otrzymałem swego rodzaju „parasol ochronny” Zespołu Konsultantów do Badań Truso, powołanego przez Marię Lubocką-Hoffmann, sprawującą wówczas urząd Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jak ważne to było odkrycie dla archeologii polskiej, świadczy skład zespołu: Aleksander Gieysztor, Lech Leciejewicz, Władysław Łosiński, Władysław Filipowiak, Łucja Okulicz-Kozaryn, Jerzy Okulicz-Kozaryn – profesorowie, wybitni znawcy i badacze polskiego i europejskiego wczesnego średniowiecza.
- Jak odkrycie osady wpłynęło na Pana dalszą pracę zawodową?
- Wykopaliska, którymi kierowałem w latach 1982-1991, stanowiły pierwszy etap archeologicznego rozpoznania tej osady. Nie były to łatwe lata – wszystkiego brakowało, a głównie bezpośrednich kontaktów z europejskimi badaczami tego typu stanowisk. Ważnym zadaniem, wymagającym dużego wysiłku, było też poznanie okresu wikińskiego, od VIII do XI wieku, który, przynajmniej w archeologii polskiej, był wówczas prawie „nieobecny”. Mówiąc prozaicznie, „zdobywałem” wówczas fachową literaturę i nawiązywałem kontakty z naukowcami zajmującymi się tym okresem w Danii, Szwecji, Niemczech czy Anglii. Opracowanie i publikacja wyników badań archeologicznych, które od samego początku miały interdyscyplinarny charakter, to druga część mojej aktywności badawczej.
Badania wykopaliskowe, które wznowiłem w Truso w roku 2000, miały już miejsce w zupełnie innej rzeczywistości. Od 2004 do 2008 roku były to już badania międzynarodowe, prowadzone wspólnie ze studentami i naukowcami z Instytutu Nauk Archeologicznych Uniwersytetu im. Allberta-Ludwiga we Freiburgu. Wyniki tych badań zostały opublikowane w Niemczech w 2012 roku.
Badania ratownicze, które prowadzono w strefie peryferyjnej osady w 2007 i 2008 roku, tam, gdzie teraz biegnie dwupasmowa droga krajowa nr 7, zapoczątkowały też polską serię wydawniczą, publikującą wyniki badań osady Truso, „Studia nad Truso”. Do chwili obecnej wydano już sześć tomów tej serii, a w przygotowaniu są następne. Moim marzeniem jest opublikowanie całości badań związanych z Truso, nie tylko moich, ale wszystkich uczestników tych badań, szczególnie w zakresie opracowań specjalistycznych poszczególnych kategorii artefaktów.
- Rok 2021 wiąże się z okrągłym jubileuszem odkrycia Truso. Na jakie istotne wydarzenia i odkrycia związane z badaniami wikińskiej osady w tych minionych latach zwróciłby Pan szczególną uwagę?
- Wydarzeniem, którego nie da się przecenić, było zastosowanie po raz pierwszy w 2004 roku nowoczesnej aparatury służącej do nieinwazyjnego badania obszaru osady Truso – georadaru, magnetometru, a zupełnie już współcześnie, najnowszych generacji dronów. Badania nieinwazyjne to przyszłość archeologii. Dzięki nim mogliśmy rozpoznać strukturę osady bez wbijania w ziemię łopaty – na odczytach cyfrowych mogliśmy zidentyfikować m. in. regularny, liniowy układ palenisk, rowy graniczne rozdzielające poszczególne strefy osady: portową, centralną i peryferyjną, a także granice poszczególnych działek.
- Przed nami jubileusz, ale w związku z Truso na pewno zostało jeszcze wiele do przebadania, odkrycia. Co mogą przynieść kolejne lata w związku z osadą od strony naukowej albo turystycznej?
- Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Elblągu uczestniczy w projekcie „Baltic Odyssey - Creation of common historical and cultural area”, dofinansowanego ze środków Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Rosja. W ramach tego projektu realizujemy dwa główne zadania. Pierwsze to interdyscyplinarne badania archeologiczne, których celem jest odkrycie cmentarzyska związanego z Truso. Wyniki badań cmentarzyska postawiłyby przysłowiową kropkę nad „i”, w kwestii określenia przynależności etnicznej założycieli i mieszkańców osady Truso. Drugie zadanie to tworzenie szlaku turystycznego „Śladami grodów pruskich i zamków krzyżackich”, którego najważniejszymi ośrodkami wokół których budujemy narrację jest osada Truso oraz zamek i miasto Elbląg. Koncepcja ta, opracowana pod kierunkiem dyrektora Muzeum Archeologiczno-Historycznego, Lecha Trawickiego, ma wszelkie predyspozycje do zainteresowania naszą ofertą polskiego i europejskiego turysty.
Cykl Truso: Śladami wikingów Elbląskiej Gazety Internetowej portEl.pl powstaje we współpracy z Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu, w oparciu o wydane przez nie publikacje naukowe.