Czy znikające w pralce podczas prania skarpetki mogą być inspiracją do napisania książki, na podstawie której powstanie potem spektakl? Okazuje się, że tak. „Niesamowite Przygody Dziesięciu Skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych)” już w tę sobotę (30 listopada) zagoszczą na scenie w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu.
Jak mówi Paweł Kleszcz, dyrektor teatru, 317 premiera jest wyjątkowym spektaklem, ponieważ tworzonym dla najbardziej wymagającej publiczności, czyli dzieci, a początkowo jego realizacja nie była nawet w planach. Teatr podjął się wyzwania dzięki otrzymaniu dodatkowych środków finansowych.
Samo przedstawienie jest adaptacją książki Justyny Bednarek.
– Skąd się wziął pomysł na skarpetki? To wcale nie jest taka prosta historia. Przez większość swojego życia nie byłam nawet pisarką, tylko tłumaczką z francuskiego i dziennikarką, ale marzyłam o tym, by pisać książki dla dzieci. Robiłam to w zaciszu czterech ścian, przyszedł jednak dzień, w którym postanowiłam wysłać coś do wydawnictwa, ale wtedy żaden z tych dotychczasowych pomysłów nie wydawał mi się ciekawy. Pewnego razu, idąc ulicą, zobaczyłam na chodniku dziecięcą skarpetkę i to taką skarpetkę, jaka należała do mojego środkowego synka i dzień wcześniej się zgubiła. Stanęłam wtedy nad nią, na głos zastanawiając się, jak skarpetka mogłaby uciec z mojego domu. Wtedy doznałam olśnienia i w mojej głowie pojawił się pomysł na książkę – opowiada autorka.
Dwa lata po wydaniu, historia trafiła na listę lektur, a życie Justyny Bednarek całkowicie się zmieniło. Jak zdradza, od dawna nie jest już dziennikarką, za to jeździ od szkoły do szkoły i opowiada o swojej książce. Z czasem okazało się też, że stare pomysły się przydały, a i nowych nie zabrakło. Autorka w ciągu dziesięciu lat wydała prawie 90 książek dla dzieci, a „Skarpetki” doczekały się teatralnej adaptacji.
– Praca nad przedstawieniem nie była łatwa, bo mieliśmy na nią mało czasu, ale wszyscy tutaj otrzymujemy dużo pomocy i wsparcia – mówi Lech Walicki, reżyser z Krakowa.
Jak zdradzają twórcy sztuki, nie zabraknie w niej tańca, ruchu oraz kolorowych scen.
– Przedstawienie dla dzieci wymaga takich właśnie elementów, tego, by coś się na scenie działo – mówi Maciej Florek, choreograf.
Elbląscy aktorzy zgadzają się, że praca nad realizacją „Skarpetek” była dla nich ciekawym i bardzo odmiennym doświadczeniem.
– Szanujmy aktorów-animatorów, ponieważ to, co mają oni zagrać, przenieść muszą najpierw na obiekt, który jest przecież martwy, a ma ożyć – mówi Irena Adamiak, jedna z aktorek. – To naprawdę wyzwanie, z jakim my się teraz zetknęliśmy
– Zapraszam serdecznie na spektakl, będzie żywo, kolorowo i intensywnie – dodaje Julian Knauf. Jak zdradza na koniec aktor, po spektaklu odbędą się warsztaty, podczas których dzieci same będą mogły stworzyć swoją skarpetkę, przez co zostanie on rozszerzony o dodatkowe 45 minut.