Jednych elblążan zasmuciła pogłoska, że duński deweloper, który chciał wybudować w Elblągu u zbiegu ulic Nowowiejskiej i Królewieckiej galerię handlową Porto 55, ponoć rezygnuje z inwestycji. Inni elblążanie, głównie lokalni kupcy, przeciw budowie galerii protestują. Czekamy na Państwa opinie nie tylko w sprawie galerii Porto 55, ale w ogóle - handlu w mieście. Do Państwa dyspozycji jest rubryka „...,a moim zdaniem”.
Otrzymaliśmy list od jednego z elbląskich przedsiębiorców. Zaczyna się tak:
„Jestem lokalnym przedsiębiorcą, który jest zaniepokojony działaniami władz miasta w Elblągu. Otóż bez żadnych konsultacji ze społeczeństwem i lokalnym biznesem stawia nam się w centrum potężny obiekt handlowy - galerię duńskiego dewelopera Sjaelso. Nikt jakoś nie zadał sobie trudu, aby przeanalizować, w jaki sposób taki obiekt wpłynie na lokalnych przedsiębiorców i ich kondycję. Dlatego przeanalizowałem informacje z całej Polski na ten temat. Jeśli chcą Państwo skorzystać z tego materiału, to proszę bardzo - jest do Państwa dyspozycji. Z kilku względów chciałbym jeszcze jednak pozostać anonimowy (nazwisko znane redakcji).”
Publikujemy list z niewielkimi skrótami:
„[...] W całej Polsce lokalni przedsiębiorcy protestują przeciwko lokowaniu w centrach miast gigantycznych centrów handlowych o obcym rodowodzie. Nic w tym dziwnego. Takie molochy w dość szybkim czasie po prostu „wykończą” niewielkie, rodzinne przedsięwzięcia. [...]
W okolicy ul. Nowowiejskiej i Królewieckiej ma powstać galeria handlowa Porto 55. Obecnie trwa proces przygotowania planu zagospodarowania tej części miasta, aby wpasować w nią ten olbrzymi obiekt handlowy. Tymczasem już teraz o swój los i swoje firmy drżą kupcy z okolic ul. Nowowiejskiej, Gwiezdnej, 12 Lutego i Płk. Dąbka. Te niewielkie ośrodki handlowe od wielu lat są już na stałe wpisane w krajobraz centrum Elbląga. Teraz grozi im powolna zagłada. Pewni przetrwania nie mogą także być kupcy z Gildii Kupców Żuławskich. Nowa galeria handlowa będzie stanowiła dla nich groźną konkurencję.
Galerie handlowe wykończą centra miast
Kupcy już teraz wskazują na te zagrożenia. Inne miasta także starają się walczyć o wypchnięcie dużych obiektów handlowych poza centra miast. W Legnicy centrum miasta praktycznie zamarło handlowo, gdy zaczęły się tam lokować duże ośrodki handlowe. Obroty detalistów zaczęły gwałtownie spadać. W 2002 r. w Legnicy powstał dosyć interesujący w skali kraju dokument „Założenia polityki rozwoju handlu w Legnicy”, który był efektem m.in. przeprowadzenia wśród indywidualnych kupców ankiety. Rozesłano je do wszystkich placówek handlowych w Legnicy, odpowiedzi udzieliło 570 właścicieli punktów sprzedaży detalicznej. Wyniki ankiety pokazują, że największymi pracodawcami są właściciele sklepów o powierzchni od 51 do 100 m2. Pracuje w nich około 60 proc. zatrudnionych. Teraz Ci ludzie mogą stracić pracę.
W Nysie cały czas trwa konflikt: chodzi o galerię handlową, której jedni chcą, a drudzy nie. Ściślej mówiąc, nie chcą jej w centrum, tylko poza miastem. Takie stanowisko prezentują nyscy kupcy, a przynajmniej część z nich. Oraz, co jest nowością, władze miasta. Miasto zamówiło bowiem badania „Studium wpływu i zagrożeń wynikających z powstania marketów”. Z analizy wynika, że najlepszą lokalizacją dla tego typu placówek są obrzeża miast.
Od kilku miesięcy trwa w Bydgoszczy dyskusja nad celowością budowy w centrum miasta dwóch dużych obiektów handlowych: Astorii oraz Focus Parku. Kupcy twierdzą, że rozpoczęte właśnie inwestycje zabiją drobny handel w Śródmieściu i zakorkują ulice. Ich zdaniem, idealnym miejscem dla centrów handlowo-rozrywkowych są peryferia.
- Jeśli w centrum handlowym funkcjonuje market o powierzchni 20 czy nawet 30 tys. mkw., to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że zaszkodzi on interesom handlowców ze sklepów - mówi Renata Kusznierska, dyrektor departamentu powierzchni handlowych z agencji DTZ. - Ktoś, kto przez godzinę lub dwie pcha wyładowany wózek z zakupami w takim molochu, najczęściej nie ma już po prostu czasu ani ochoty, by zajrzeć do mniejszych sklepów ulokowanych na galeriach. Jedyne, o czym będzie marzył po dojściu do linii kas, to jak najszybsze umieszczenie zakupionych produktów w bagażniku samochodu i powrót do domu.
Czynsze w galeriach wykończą kupców
W takich obiektach miesięczny czynsz za małe lokale, np. o pow. 50 mkw., może wynieść od 65 do 70 euro za mkw., natomiast w większych sklepach - o pow. od 150 do 200 mkw. - od 30 do 40 euro za mkw. W mniejszych miastach za powierzchnię 50 mkw. możemy zapłacić w centrum handlowym ok. 40-45 euro za mkw. miesięcznie, a za sklep od 150 do 200 mkw. - od 20 do 30 euro za mkw. miesięcznie.
Popyt na powierzchnie w centrach handlowych kreowany jest głównie przez sieci spożywcze oraz odzieżowe planujące ekspansję na nowych rynkach miast regionalnych. Na rynku nadal odnotowywane są rekordowe transakcje najmu przy stawkach 60-65 euro za mkw. miesięcznie w dużych miastach, a jednocześnie najwyższe czynsze w miastach średniej wielkości plasują się na poziomie 35-37 euro za mkw. Jest to przyczyną spadku średniej stawki najmu w centrach handlowych w Polsce do poziomu 33-35 euro za mkw. Proces ten będzie się pogłębiał wraz z komercjalizacją obiektów w mniejszych miastach regionalnych. Stawki za powierzchnie supermarketów rosną w związku z silnym popytem ze strony operatorów, osiągając poziom 7,5-13 euro za mkw.
W dodatku przedsiębiorcy płacą za najem w euro, a kurs tej waluty mocno ostatnio wzrósł. Zatem mają do zapłacenia więcej. A umów zerwać nie mogą, bo grożą za to wysokie kary. Opłaty zawarte w umowie nie dotyczą wyłącznie czynszu. Z reguły są one rozbite na szereg dodatkowych świadczeń, po części ukrytych. Jednym z nich jest tzw. opłata wstępna w wysokości od 3 do 12 miesięcznych czynszów. Wymaga jej wiele galerii handlowych, znajdujących się w budowie. Kwota ta służy bieżącemu zabezpieczeniu interesów wynajmującego i jest później konwertowana na kaucję.
Elbląscy kupcy, zrzeszeni w Elbląskiej Radzie Gospodarczej „Żuławy”, również obawiają się galerii handlowej w centrum miasta. - Lokalizacja tak dużego obiektu handlowego w centrum miasta z pewnością odbije się na mieszkańcach - argumentują. - Wzrośnie emisja spalin, zaczną tworzyć się korki, wzrośnie poziom hałasu. W Europie miasta chronią swoje centra przed wejściem dużych obiektów handlowych. U nas jest na odwrót. Do tego trzeba pamiętać, że miasto może niewiele zyskać na tej operacji. Inwestor kupił działkę od prywatnego właściciela. Pewnie podatki będzie odprowadzał poza granicami kraju, może do kasy miasta wpłynie jedynie podatek od nieruchomości. Tymczasem z pewnością zmniejszą się obroty okolicznych przedsiębiorców, to odbije się na wysokości podatków, które ci ludzie co miesiąc płacą. Trzeba zaś pamiętać, że już dziś budżet miasta nie domyka się. [...]”
„Jestem lokalnym przedsiębiorcą, który jest zaniepokojony działaniami władz miasta w Elblągu. Otóż bez żadnych konsultacji ze społeczeństwem i lokalnym biznesem stawia nam się w centrum potężny obiekt handlowy - galerię duńskiego dewelopera Sjaelso. Nikt jakoś nie zadał sobie trudu, aby przeanalizować, w jaki sposób taki obiekt wpłynie na lokalnych przedsiębiorców i ich kondycję. Dlatego przeanalizowałem informacje z całej Polski na ten temat. Jeśli chcą Państwo skorzystać z tego materiału, to proszę bardzo - jest do Państwa dyspozycji. Z kilku względów chciałbym jeszcze jednak pozostać anonimowy (nazwisko znane redakcji).”
Publikujemy list z niewielkimi skrótami:
„[...] W całej Polsce lokalni przedsiębiorcy protestują przeciwko lokowaniu w centrach miast gigantycznych centrów handlowych o obcym rodowodzie. Nic w tym dziwnego. Takie molochy w dość szybkim czasie po prostu „wykończą” niewielkie, rodzinne przedsięwzięcia. [...]
W okolicy ul. Nowowiejskiej i Królewieckiej ma powstać galeria handlowa Porto 55. Obecnie trwa proces przygotowania planu zagospodarowania tej części miasta, aby wpasować w nią ten olbrzymi obiekt handlowy. Tymczasem już teraz o swój los i swoje firmy drżą kupcy z okolic ul. Nowowiejskiej, Gwiezdnej, 12 Lutego i Płk. Dąbka. Te niewielkie ośrodki handlowe od wielu lat są już na stałe wpisane w krajobraz centrum Elbląga. Teraz grozi im powolna zagłada. Pewni przetrwania nie mogą także być kupcy z Gildii Kupców Żuławskich. Nowa galeria handlowa będzie stanowiła dla nich groźną konkurencję.
Galerie handlowe wykończą centra miast
Kupcy już teraz wskazują na te zagrożenia. Inne miasta także starają się walczyć o wypchnięcie dużych obiektów handlowych poza centra miast. W Legnicy centrum miasta praktycznie zamarło handlowo, gdy zaczęły się tam lokować duże ośrodki handlowe. Obroty detalistów zaczęły gwałtownie spadać. W 2002 r. w Legnicy powstał dosyć interesujący w skali kraju dokument „Założenia polityki rozwoju handlu w Legnicy”, który był efektem m.in. przeprowadzenia wśród indywidualnych kupców ankiety. Rozesłano je do wszystkich placówek handlowych w Legnicy, odpowiedzi udzieliło 570 właścicieli punktów sprzedaży detalicznej. Wyniki ankiety pokazują, że największymi pracodawcami są właściciele sklepów o powierzchni od 51 do 100 m2. Pracuje w nich około 60 proc. zatrudnionych. Teraz Ci ludzie mogą stracić pracę.
W Nysie cały czas trwa konflikt: chodzi o galerię handlową, której jedni chcą, a drudzy nie. Ściślej mówiąc, nie chcą jej w centrum, tylko poza miastem. Takie stanowisko prezentują nyscy kupcy, a przynajmniej część z nich. Oraz, co jest nowością, władze miasta. Miasto zamówiło bowiem badania „Studium wpływu i zagrożeń wynikających z powstania marketów”. Z analizy wynika, że najlepszą lokalizacją dla tego typu placówek są obrzeża miast.
Od kilku miesięcy trwa w Bydgoszczy dyskusja nad celowością budowy w centrum miasta dwóch dużych obiektów handlowych: Astorii oraz Focus Parku. Kupcy twierdzą, że rozpoczęte właśnie inwestycje zabiją drobny handel w Śródmieściu i zakorkują ulice. Ich zdaniem, idealnym miejscem dla centrów handlowo-rozrywkowych są peryferia.
- Jeśli w centrum handlowym funkcjonuje market o powierzchni 20 czy nawet 30 tys. mkw., to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że zaszkodzi on interesom handlowców ze sklepów - mówi Renata Kusznierska, dyrektor departamentu powierzchni handlowych z agencji DTZ. - Ktoś, kto przez godzinę lub dwie pcha wyładowany wózek z zakupami w takim molochu, najczęściej nie ma już po prostu czasu ani ochoty, by zajrzeć do mniejszych sklepów ulokowanych na galeriach. Jedyne, o czym będzie marzył po dojściu do linii kas, to jak najszybsze umieszczenie zakupionych produktów w bagażniku samochodu i powrót do domu.
Czynsze w galeriach wykończą kupców
W takich obiektach miesięczny czynsz za małe lokale, np. o pow. 50 mkw., może wynieść od 65 do 70 euro za mkw., natomiast w większych sklepach - o pow. od 150 do 200 mkw. - od 30 do 40 euro za mkw. W mniejszych miastach za powierzchnię 50 mkw. możemy zapłacić w centrum handlowym ok. 40-45 euro za mkw. miesięcznie, a za sklep od 150 do 200 mkw. - od 20 do 30 euro za mkw. miesięcznie.
Popyt na powierzchnie w centrach handlowych kreowany jest głównie przez sieci spożywcze oraz odzieżowe planujące ekspansję na nowych rynkach miast regionalnych. Na rynku nadal odnotowywane są rekordowe transakcje najmu przy stawkach 60-65 euro za mkw. miesięcznie w dużych miastach, a jednocześnie najwyższe czynsze w miastach średniej wielkości plasują się na poziomie 35-37 euro za mkw. Jest to przyczyną spadku średniej stawki najmu w centrach handlowych w Polsce do poziomu 33-35 euro za mkw. Proces ten będzie się pogłębiał wraz z komercjalizacją obiektów w mniejszych miastach regionalnych. Stawki za powierzchnie supermarketów rosną w związku z silnym popytem ze strony operatorów, osiągając poziom 7,5-13 euro za mkw.
W dodatku przedsiębiorcy płacą za najem w euro, a kurs tej waluty mocno ostatnio wzrósł. Zatem mają do zapłacenia więcej. A umów zerwać nie mogą, bo grożą za to wysokie kary. Opłaty zawarte w umowie nie dotyczą wyłącznie czynszu. Z reguły są one rozbite na szereg dodatkowych świadczeń, po części ukrytych. Jednym z nich jest tzw. opłata wstępna w wysokości od 3 do 12 miesięcznych czynszów. Wymaga jej wiele galerii handlowych, znajdujących się w budowie. Kwota ta służy bieżącemu zabezpieczeniu interesów wynajmującego i jest później konwertowana na kaucję.
Elbląscy kupcy, zrzeszeni w Elbląskiej Radzie Gospodarczej „Żuławy”, również obawiają się galerii handlowej w centrum miasta. - Lokalizacja tak dużego obiektu handlowego w centrum miasta z pewnością odbije się na mieszkańcach - argumentują. - Wzrośnie emisja spalin, zaczną tworzyć się korki, wzrośnie poziom hałasu. W Europie miasta chronią swoje centra przed wejściem dużych obiektów handlowych. U nas jest na odwrót. Do tego trzeba pamiętać, że miasto może niewiele zyskać na tej operacji. Inwestor kupił działkę od prywatnego właściciela. Pewnie podatki będzie odprowadzał poza granicami kraju, może do kasy miasta wpłynie jedynie podatek od nieruchomości. Tymczasem z pewnością zmniejszą się obroty okolicznych przedsiębiorców, to odbije się na wysokości podatków, które ci ludzie co miesiąc płacą. Trzeba zaś pamiętać, że już dziś budżet miasta nie domyka się. [...]”
oprac. PD