Środa, 11 lipca 1951 r. Dziennik Bałtycki nr 188
Nie chodzi o to, że były właściciel sklepu spożywczego i piekarni w Bogaczewie ob. Leon Dębski jest bliskim kuzynem ob. Jabłońskiego, członka Prezydium PRN w Elblągu. Nie chodzi również o to, że po otwarciu sklepu spółdzielczego w Bogaczewie został on mianowany kierownikiem tegoż sklepu.
Chodzi o to, że ob. Dębski rozpoczął swe urzędowanie od takich nieuczciwych machinacji, jak bicie na własną rękę świń i sprzedawanie uzyskanego w ten sposób mięsa oraz wyrobów po paskarskich cenach w spółdzielczym sklepie. A kiedy komisja do walki z lichwą i spekulacją "nakryła" ob. Dębskiego i w porozumieniu z zarządem spółdzielni usunęła go z zajmowanego stanowiska, ob. Dębski szybko otrzymał nominację na kierownika piekarni w Bogaczewie.
Ludność miejscowa wiedziała już co sądzić o ob. Dębskim. Toteż na interwencję aktywu gromadzkiego zarząd spółdzielni zwolnił ob. Dębskiego z zajmowanego stanowiska. Ale "przedsiębiorczy" amator kierowniczych stanowisk nie ustąpił. Odwołał się do "rodzinki", ta zainterweniowała gdzie należy i prezes spółdzielni ob. Więckowski otrzymał polecenie zatrzymania ob. Dębskiego na stanowisku kierownika piekarni.
Ob. Dębski rozpoczął swoje rządy w piekarni od decyzji postanawiającej, że to jego koń będzie rozwoził pieczywo do innych sklepów. Dodatkowe wynagrodzenie z tego tytułu płynie w całości do jego kieszeni, bowiem "furmanić" musi za darmo czeladnik piekarski, o którego kierownik piekarni tak "dba", że biedak musi nocować w stajni.
W prawdzie w lokalu, w którym mieści się spółdzielnia, piekarnia oraz mieszkanie prywatne ob. Dębskiego, znalazłby się pokoik dla czeladnika, ale trudno wymagać od kierownika piekarni ( który jest właścicielem tego domu), żeby poszedł na rękę skromnemu czeladnikowi, jeżeli ob. Dębski potrafi anulować innterwencje Zarządu Spółdzielni Elbląg - Nowakowo, starającego się o przydzielenie całego obiektu spółdzielni i dającego w zamian za to ob. Dębskiemu inny obiekt.
Trudno się dziwić ob. Dębskiemu, że woli mieszkać przy spółdzielni. Korzysta bowiem z opału przeznaczonego do wypieku chleba, a za światło elektryczne płaci za niego rachunki spółdzielnia, ponieważ jedyny licznik znajduje się w mieszkaniu przedsiębiorczego kierownika.
Ale za to należy się dziwić stanowisku Prezydium PRN zajmowanemu w tej całej "brudnej" sprawie.
Odmowną odpowiedź dla Zarządu Spółdzielni Elbląg - Nowakowo umotywowano tym, że ob. Dębski posiada akt nadania na wyżej wymieniony obiekt, wobec czego zamiana jest niedopuszczalna. A tymczasem nikt inny tylko Prezydium PRN współdziałało w uspółdzielczaniu obiektu ob. Sawickiego z Kaźmierzowa, który również miał akt nadania... ale nie miał krewnych w PRN.
Dobro i rozwój spółdzielczości wymaga dla spółdzielni w Bogaczewie takich warunków, aby mogła ona prosperować bez pasożytniczych osobników, żywiących się jej kosztem. I tu nie może być miejsca na żadne kumoterskie interwencje! (S.K. - korespondent)
oprac. Olaf B.