Kisiel zamiast reklamowanego smaku owocowo-orzechowego – miał „pikantny” smaczek... stęchlizny, informował Elbląski Głos Wybrzeża z 24 marca 1955 r.
Bardzo lubię kisiel. Nic więc dziwnego, że kiedy w sklepie PSS przy ul. Grochowskiej zobaczyłam na półce kisiel o smaku owocowym z orzechami – nie oparłam się pokusie i kupiłam.
W domu, w myśl przepisu rozprowadziłam proszek wodę, wymieszałam i ugotowałam. Wystawiłam parującą masę na dwór, oczekując niecierpliwie na wystudzenie.
Wreszcie ! Rozsiadłam się wygodnie i zabrałam do jedzenia – Niestety ! Kisiel zamiast reklamowanego smaku owocowo-orzechowego – miał „pikantny” smaczek... stęchlizny.
Zdenerwowana poszukałam opakowanie. Okazało się, że okres gwarancyjny skończył się w październiku ubiegłego roku.
W domu, w myśl przepisu rozprowadziłam proszek wodę, wymieszałam i ugotowałam. Wystawiłam parującą masę na dwór, oczekując niecierpliwie na wystudzenie.
Wreszcie ! Rozsiadłam się wygodnie i zabrałam do jedzenia – Niestety ! Kisiel zamiast reklamowanego smaku owocowo-orzechowego – miał „pikantny” smaczek... stęchlizny.
Zdenerwowana poszukałam opakowanie. Okazało się, że okres gwarancyjny skończył się w październiku ubiegłego roku.
oprac. Olaf B.