A więc jestem znowu w Elblągu. Przez długi okres wakacyjny odwiedziłem wiele miast, zetknąłem się z nowymi ludźmi, widziałem różne ciekawostki, informował Głos Elbląga z 14 październik 1958 r.
Dziś znowu rozpoczynam swoje wędrówki po mieście. Wysławiać z nich będę niesumienną pracę naszych „brakorobów”, pokazywać będę nieuprzejme zachowanie się kelnerów, ekspedientek i konduktorek tramwajowych, nieuczciwych sprzedawców. Brudy, śmieci, niechlujstwo…
Ot, chociażby na początek. O mało sobie nie połamałem nóg, przechodząc przez mostek nad rzeczką ”Dzikuską”. Takiego mostu nie widziałem nigdzie w czasie swojej wędrówki. Nawet w Koziej Wólce.
Oj, wstyd – ojcowie miasta! Widać, że tędy nie chodzicie. Ale ludzie chodzą.
Ot, chociażby na początek. O mało sobie nie połamałem nóg, przechodząc przez mostek nad rzeczką ”Dzikuską”. Takiego mostu nie widziałem nigdzie w czasie swojej wędrówki. Nawet w Koziej Wólce.
Oj, wstyd – ojcowie miasta! Widać, że tędy nie chodzicie. Ale ludzie chodzą.
oprac. Olaf B.