Elbląskie historyczne Stare i Nowe Miasto uległo zagładzie w czasie walk na przełomie stycznia i lutego 1945 roku. Z tej też przyczyny nazwał ktoś później Elbląg „Pompejami Północy”. Był to symboliczny kres pewnej epoki w historii naszego miasta, ale i początek nowej. Tematem przewodnim spaceru z cyklu „Sobota z Przewodnikiem PTTK” była powojenna koncepcja urbanistyczna oraz realizacja zabudowy tej dzielnicy miasta, które zyskało wówczas nazwę „Śródmieście I”. Spacer po odbudowanym z ruin wojennych polskim Nowym Mieście oraz opowieść o nim poprowadził Daniel Lewandowski. Była to również okazja do wymiany opinii na temat niekorzystnych zjawisk, jakim ta dzielnica podlega przez ostatnią dekadę. Zobacz zdjęcia ze spaceru.
Elbląskie powojenne Nowe Miasto jak dotąd doczekało się kilku zaledwie publikacji (przede wszystkim autorstwa Jerzego Domino), nie jest też przedmiotem większego zainteresowania, ani nie ma szczególnego miejsca w świadomości współczesnego elblążanina. Przeciwnie do Starego Miasta, które doczekało się wielu obszernych opracowań (w tym imponujących albumów porównujących stan sprzed wojny do stanu po odbudowie), które jest nieprzerwanie przedmiotem ogromnego zainteresowania i szerokiej debaty publicznej oraz na temat którego każdy w Elblągu ma coś do powiedzenia.
Powojenny los obu tych dzielnic, mimo pewnych podobieństw, jest znacząco odmienny. Stare Miasto zawierające dużą ilość mniej lub bardziej zniszczonych obiektów architektury gotyckiej, renesansowej i barokowej było przedmiotem zainteresowania oraz troski konserwatorów zabytków i historyków. Dzięki zgłaszanym przez to środowisko postulatom w sprawie odbudowy oraz dzięki innym działaniom spowalniającym procesy decyzyjne udało się obronić Stare Miasto przed zabudową wg koncepcji urbanistyczno-architektonicznych lat 50. i 60. XX w. Ostatecznie w przeważającej swojej masie zabudowa historycznego Starego Miasta została wyburzona do poziomu piwnic, a teren po niej zasypany ziemią i zamieniony w zieleniec, pod którym przeleżała w uśpieniu jako „podziemne miasto” do lat 80. XX w., kiedy to rozpoczęły się prace nad jej rekonstrukcją.
Dziś, po latach, możemy powiedzieć, że w końcowym rozrachunku okazała się to lepsza opcja, choć przyszło na nią czekać blisko 40 lat. Jednocześnie opcja ta była niedostępna dla Nowego Miasta, które w latach 50. XX w. zaczęło ulegać całkowitemu przekształceniu urbanistycznemu według wówczas panujących założeń socrealistycznych. U współczesnego elblążanina w tym miejscu pojawia się nierzadko grymas lekceważenia oraz drwiąca narracja o aroganckich komunistach, którzy nie chcieli odbudować „pięknego” Elbląga. Według mnie to bardzo uproszczona interpretacja i przejaw prezentyzmu, czyli myślenia o minionych czasach wyłącznie współczesnymi kategoriami. Uważam, że aby zrozumieć motywy i przyczyny tamtych decyzji należy spróbować popatrzeć na tuż-powojenny Elbląg z ówczesnej perspektywy.
Jak odbudować miasto z morza gruzów?
Jestem zdania, że w powojennym Elblągu z totalnie zniszczonym śródmieściem, przybywający tu zewsząd poturbowani wojną tułacze, nędzarze z głęboką traumą sześciu lat niemieckiej lub sowieckiej okupacji, okaleczone rodziny szukające nowego miejsca do życia, byli więźniowie obozów koncentracyjnych, repatrianci i reemigranci mieli inne zmartwienia niż odbudowa „Domu pod Wielbłądem” (nota bene ze Starego Miasta).
To prowokacyjne stwierdzenie ma na celu wprowadzić Czytelnika w klimat tamtych czasów, jego realiów oraz fundamentalnego pytania o to, na jaką odbudowę miał szansę Elbląg w tamtych czasach. Jak wskrzesić to zniszczone miasto i jaki nadać mu kształt? Jaki ten odbudowany po wojnie Elbląg miałby być? Do czego w przeszłości miałby się odwoływać oraz do czego zmierzać w przyszłości? Zadajmy sobie pytanie, co my sami byśmy zrobili z morzem rumowisk powstałych w efekcie starcia „czarnej śmierci z czerwoną zarazą” i przejścia hord "hunów" spod czerwonej gwiazdy. Co byśmy zrobili z gruzowiskiem, które niedawno było dumną Adolf Hitler Strasse (dziś ul.1 Maja), wyniosłym Hermann Goering Platz (dziś plac Wolności) czy pysznym Friedrich-Wilhelm Platz (dziś plac Słowiański)?
Logikę tamtych czasów reprezentowało stanowcze stwierdzenie, że „nie będziemy odbudowywać niemieckiego Elbinga, bo chcemy zbudować polski Elbląg”. Odbudowa tkanki tego miasta według przedwojennej koncepcji nie miała wówczas najmniejszych szans. Przede wszystkim dlatego, że byłaby sprzeczna z ówczesną polską racją stanu, byłaby droga, i trwałaby zbyt długo. Wyjątki od tej zasady poczynione przede wszystkim dla celów propagandowych w Gdańsku i Wrocławiu nie mogły zaistnieć w Elblągu, bo jego status był niższy niż tych dwóch wspomnianych miast.
Stawiam tezę, że w ówczesnych realiach politycznych elbląskie Nowe Miasto nie miało szans na odbudowę inną niż ta, której doświadczyło. Zacznę od stwierdzenia, że determinantą rozwoju powojennego Elbląga stały się Zakłady Mechaniczne im. gen. K.Świerczewskiego. Trudno sobie wyobrazić historię naszego miasta po roku 1945 bez Zamechu. „Ex-Schichau’owski” teren fabryczny Zakładów Mechanicznych znajdował się w niedalekiej odległości od Starego i Nowego Miasta. Ten wielki kombinat przemysłu ciężkiego miał zatrudniać kilka tysięcy robotników, których rodziny potrzebowały mieszkań. Istniejąca poniemiecka substancja mieszkaniowa w stanie pozwalającym na użytkowanie, ale znajdująca się poza kompletnie zrujnowanym śródmieściem, szybko wyczerpywała swoje możliwości pomieszczenia nowych mieszkańców. Trzeba było budować nowe domy, by dać zapewnić nowym mieszkańcom dom nad głową. Pod nieobecność rozstrzygnięć w sprawie zarówno odbudowy jak i zabudowy Starego Miasta, dzielnicą, w której te mieszkania mogłyby powstać, nieodwołanie stało się Nowe Miasto. Dlatego nieuchronnie musiało ono przejść radykalne przeobrażenia.
Jest też rzeczą oczywistą, że w tamtych czasach odbudowa zniszczonego Elbląga uwarunkowana była ideowo. Zapadła więc decyzja o nadaniu odbudowywanemu polskiemu Nowemu Miastu charakteru proletariackiego osiedla dla przodowników pracy i kadry inżynierskiej niedalekich Zakładów Mechanicznych. Dzielnicę tę nazwano Śródmieściem, dodając wkrótce oznaczenie „I” dla odróżnienia od „Śródmieścia II” powstającego w rejonie dzisiejszych ulic 3 Maja, Trybunalskiej, Traugutta i placu Konstytucji. W ówczesnej prasie pojawiały się nawet porównania Elbląga do Nowej Huty czy warszawskiego MDM. Wątek ten pojawił się też w książce o wymownym tytule „Miasto ludzi nowych” autorstwa Janiny Dziarnowskiej. Nowa, na wskroś proletariacka, bo zgodna z ówczesnym duchem czasu dzielnica nobilitowała klasę robotniczą, oddając jej w użytkowanie centralną część miasta. Miało to również symboliczny wymiar. Robotnicy Schichau Werke mieszkali bowiem na obrzeżach niemieckiego Elbinga, a w przypadku „Pangritz Siedlung” była to aranżacja przypominająca feudalny układ pałac – folwark. W powojennym Elblągu klasie robotniczej ofiarowano pierwsze odbudowane osiedle w centrum miasta, które dotąd miało charakter patrycjuszowsko-mieszczański.
Przy projektowaniu nowych gmachów sięgnięto po świeżo opracowane wzorce socrealizmu. Natomiast kryterium wyboru obiektów do remontu i odbudowy była m.in. możliwość przekształcenia ich w element pasujący do koncepcji proletariackiego osiedla, z którego postanowiono uczynić nowe centrum miejskie polskiego Elbląga.
Dla większości obiektów przedwojennego niemieckiego i mieszczańskiego Nowego Miasta , a więc kamienic oraz XIX-wiecznych gmachów neomanierystycznego ratusza, teatru miejskiego, biblioteki miejskiej, neogotyckiego kościoła ewangelickiego pw. Trzech Króli, było to jak wyrok. I bez znaczenia był tu fakt, że wiele z tych budynków było w stanie umożliwiającym ich odbudowę. Rozbierano więc je, wyburzano (również przy użyciu ładunków wybuchowych), albo pozwalano im zniszczeć, by zyskać pretekst do rozbiórki.
Według tej koncepcji i w tamtym czasie nie miała w tym miejscu racji bytu również architektura modernistyczna, ani secesyjna, ani manieryzm niderlandzki, ani budynki obłożone czerwoną klinkierową cegłą, nie wspominając o pomnikach Hermana von Balka, „Anioła Śmierci” (ofiar wojny prusko-francuskiej 1870-71), Wilhelma I, rzeźb Erny Becker-Kahns z prezydium policji. Te wszystkie zastane elementy architektoniczno-urbanistyczne od samego początku były skazane na zniszczenie. Żadne starania inż. Włodzimierza Sierzputowskiego nie były w stanie ich ocalić. Przedwojenne niemieckie zburzone Nowe Miasto, po rozbiórce bez mała 480 obiektów, dostarczyło prawie 20 mln cegieł wysłanych do odbudowy innych miast w Polsce. Ideologicznym przesłankom „oczyszczania miasta” ze znienawidzonej architektury i symboliki niemieckiej towarzyszyła zaplanowana akcja pozyskania jak najwięcej budulca.
Arterie miejskie są jak krwiobieg
Rozważania o powojennym Nowym Mieście należy rozpocząć od ogólnej koncepcji arterii komunikacyjnych. Przedwojenny Elbląg, do którego tak wielu współczesnych elblążan „wzdycha jak do utraconego raju”, był miastem bez wyraźnego układu urbanistycznego, który szczególnie poza granicami Nowego i Starego Miasta od końca XVIII w. powstawał w sposób dość żywiołowy. W śródmieściu i jego okolicy miał zagmatwany, wręcz małomiasteczkowy układ ulic, nie przystający do wymogów XX w. Reprezentowały je nieregularne, krótkie i wąskie ulice, z mnóstwem załamań, zakrętów i zaułków, zbita zabudowa kamienic oraz dwa mizerne staromiejskie mostki nad rzeką Elbląg, przez które odbywała się cała komunikacja i transport kołowy w kierunku Gdańska. Powojenni urbaniści i architekci mieli prawo, a nawet obowiązek to zmienić, przygotowując Elbląg do roli ośrodka wielkoprzemysłowego o populacji grubo ponad stutysięcznej.
Warto przy okazji wspomnieć, że Niemcy jeszcze w latach 40. XX w. poczynili poważne przymiarki do przebudowy Elbląga odkładając to jednak na czas powojenny, wierząc, że jak pokonają, a następnie podporządkują sobie cały świat, to będą mieli na to pieniądze. Tu czynię małą dygresję do reparacji wojennych od pokonanej w wojnie 1870-71 Francji, które były tak ogromne, że umożliwiły wiele śmiałych inwestycji m.in. w Elblągu. Nic więc dziwnego, że Wilhelmowi I, który był we wspomnianej wojnie zwycięzcą oraz jego żołnierzom, którzy stracili na tej wojnie życie, wystawiono w Elblągu pomniki.
Wracając do głównego nurtu tych rozważań należy podkreślić, że ogromne zniszczenia w tkance miejskiej Elbląga ułatwiały i zachęcały do wprowadzenia tu dużych zmian urbanistycznych i architektonicznych. W ich efekcie powstała nowa siatka arterii komunikacyjnych biegnących południkowo (północ - południe) oraz równoleżnikowo (wschód - zachód). Nowy polski Elbląg został jakby założony na tej nowej siatce prostopadłych i równoległych do siebie osi komunikacyjnych. Miały one na celu otworzyć miasto na przyszły wzmożony ruch samochodowy i połączyć je z regionem. Przez rumowiska zostały więc przebite nowe, wyraźne, szerokie i proste arterie, które nieuchronnie przypieczętowały los niektórych budowli, uniemożliwiając ich odbudowę i wymuszając rozbiórkę.
Tak powstały dwa nowe ciągi komunikacyjne północ-południe:
* wyprostowany i poszerzony ciąg ulic F. Dzierżyńskiego (dzisiejsza ul. Browarna), Robotniczej, Pocztowej, Rycerskiej. Trakt ten nazwano „Osią Pracy”, ponieważ przy nim i w jego bezpośrednim sąsiedztwie ulokowane były największe elbląskie zakłady pracy – Zakłady Wielkiego Proletariatu, Zakłady Piwowarskie, Zakłady Mechaniczne Zamech, Zakłady Przemysłu Odzieżowego Truso. „Oś Pracy” przesądziła o losie stojącego na jej drodze XIX-wiecznego dobudowanego transeptu i prezbiterium kościoła Bożego Ciała (pozostawiając jednakowoż jego pierwotną, średniowieczną bryłę) oraz o losie pochodzącego mniej więcej z tego samego okresu ratusza nowomiejskiego i kilku innych gmachów jak na przykład Resursy Obywatelskiej i Resursy Mieszczańskiej
* wyprostowany i poszerzony ciąg ulicy płk. Dąbka oraz nowo przebitych ulic 12 Lutego i Hetmańskiej.oraz dwa nowe ciągi komunikacyjne wschód – zachód:
* al. Tysiąclecia (nawiązująca do 1000-lecia państwa polskiego) jako przedłużenie al. Grunwaldzkiej (stąd początkowo nazwana ul. Nowogrunwaldzką) wraz z oddanym do użytku w roku 1958 nowym mostem przez rzekę Elbląg łączyła się z dwoma wcześniej opisanymi ciągami północ-południe oraz dawała miastu połączenie przelotowe w kierunkach Gdańska, Olsztyna i Warszawy.
* al. gen. K.Świerczewskiego (dzisiejsza ul. Armii Krajowej) – wytyczono ją przez ruiny śródmieścia w roku 1948, kiedy to tym samy imieniem nazwano Zakłady Mechaniczne, do których ta aleja wiodła jako szeroki prospekt, łącząc je z gmachem Rady Narodowej (w budynku dawnego Gimnazjum Realnego im. H. von Plauena) i tworzącego się wokół niego nowego centrum administracyjnego miasta. Ta prosta, o czytelnym i jasnym przebiegu, reprezentacyjna aleja symbolizowała sojusz nowej władzy i proletariatu wielkoprzemysłowego. Poza tą symboliczną wymową planowano przedłużenie tej trasy (po wybudowaniu mostu przez rzekę) jako wylotowej w kierunku Gdańska, poza tym był to ważny ciąg komunikacyjny ułatwiający dostęp do nowego centrum administracyjnego miasta z północnych i południowych jego rejonów. Przy al. gen. K. Świerczewskiego na bazie przedwojennego założenia parkowego powstał park nazwany imieniem tego samego patrona (dzisiaj park Planty).
Nowo powstałe arterie nadały miastu czytelny układ przestrzenny, stając się determinantą i kierunkiem jego rozwoju na kolejne dziesięciolecia. Plan dzisiejszego Elbląga nadal opiera się na tych wytyczonych wówczas arteriach.
Nowe Miasto czyli Śródmieście I
Na tak wytyczonej nowej siatce głównych arterii komunikacyjnych rozpoczęto odbudowę powojennego polskiego Nowego Miasta, które nazwano „Śródmieście I”. Jego obszar, mniej więcej odpowiadający historycznemu Nowemu Miastu, został ujęty pomiędzy nowo wytyczone, proste , czytelne i arterie komunikacyjne: ul. Rycerska od zachodu, al. Tysiąclecia od południa, ul. Hetmańska od wschodu i al. gen. K. Świerczewskiego od północy. Na tym terenie obszar zabudowany ma kształt bliski regularnemu prostokątowi o wymiarach 550 m (w kierunku północ-południe) x 400 m (w kierunku wschód-zachód). Wewnątrz tego obszaru utrzymano prawie prostopadłą siatkę ulic, przy czym zachowano wiernie położenie dwóch głównych ulic biegnących równoleżnikowo czyli Giermków i 1 Maja, natomiast ulice biegnące południkowo (Mączna, Chmurna, Szkolna, Janowska, Ślusarska, Garncarska, Krótka) uległy pewnym przesunięciom lub innym modyfikacjom (np. ul. Szpitalna stała się ślepą ulicą).
Osiedle Śródmieście I obliczono na ok. 60 domów (w tym co najmniej 43 zupełnie nowych, w których zamieszkiwać miało 4500 mieszkańców. Na oczyszczonym z ruin terenie powstały zupełnie nowe kwartały mieszkaniowe. Rozpoczęto zabudowywać je po obrysie wysoką „zabudową parawanową” tworząc wewnątrz podwórka. Na przełomie lat 50, i 60, XX w. z koncepcji tej częściowo odstąpiono, co widać przy al. Tysiąclecia, gdzie zamiast zachodniej pierzei powstało – w ramach budownictwa zamechowskiego - pięć wysokościowców. Do dziś nieliczne przedwojenne domy zachowały się głównie wzdłuż ulicy 1 Maja (szczególnie jej północnej pierzei) oraz na skrzyżowaniu ul. Giermków i Leszno.
Rozpoczęta się w latach 50. XX w. według założeń socrealizmu odbudowa Nowego Miasta / „Śródmieścia I” była następnie kontynuowana w latach 60., a dobiegła końca w połowie lat 70. Jej architektura reprezentuje więc różne style budownictwa doby PRL. Warto spróbować dostrzec ich walory estetyczne, nad którymi trudzili się ówcześni architekci. Niektóre spośród tych akcentów dekoracyjnych zniknęły pod grubą warstwą styropianu w czasie prac termoizolacyjnych.
Ciąg dalszy nastąpi.
Daniel Lewandowski
Specjalne podziękowania kieruję do Karola Wyszyńskiego i Jerzego Wojewskiego, którzy przekazali mi wiele informacji, anegdot oraz cennych wskazówek do tego opracowania.
Kolejny odcinek za dwa tygodnie. Opowiem w nim o przykładach nowomiejskiego socrealizmu, powojennym życiu handlowym i towarzyskim toczącym się w Śródmieściu, a następnie o powolnym zamieraniu tej dzielnicy przez ostatnią dekadę. Na tej kanwie odniosę się do prób odnalezienia przez współczesnych elblążan swojej tożsamości.
Przygotowując to opracowanie korzystałem z następujących źródeł:
„Socrealizm w architekturze Elbląga” – Jerzy Domino / „Rocznik Elbląski” tom XX1, rok 2008,
„Rozwój przestrzenny i budownictwo Elbląga” – Jerzy Domino / „Historia Elbląga” tom 5, część 2, rok 2005,
„Elbląg 1945 i dziś”- Kazimierz Czarnocki, Andrzej Przysiecki, rok 1968,
„Elbląg i elblążanie w fotografii własnej. Lata czterdzieste i pięćdziesiąte” – Krystyna Laskowska, Wiesława Rynkiewicz-Domino, rok 2007,
„Retrowersja w Elblągu. Nowe życie Starego Miasta” – Maria Lubocka-Hoffmann, rok 2023,
„… ocalić od zapomnienia. Półwiecze Elbląga (1945-95) w pamiętnikach, notatkach i materiałach wspomnieniowych ludzi Elbląga” – praca pod redakcją Ryszarda Tomczyka, rok 1997,
„Elbląg w starej fotografii. Wydanie specjalne z okazji 777-lecia miasta”, rok 2014