UWAGA!

Niewolnicza „wieża Babel” w wojennym Elbingu  (odcinek 1)

 Elbląg, Przedwojenne zdjęcie stoczni Schichau w Elbingu
Przedwojenne zdjęcie stoczni Schichau w Elbingu

Jest rzeczą dość znaną, że w czasie II wojny światowej elbląskie zakłady i warsztaty przemysłowe oraz przedsiębiorstwa usługowe na masową skalę wykorzystywały wielonarodową armię niewolniczej siły roboczej. Jak łatwo się domyślić, liderem w tym rankingu były zakłady Schichau AG. W szczycie zatrudniały ok. 8 tys. takich robotników, a niektóre źródła mówią nawet o 10 tysiącach!. Skoszarowani byli w obozach znajdujących się nie tylko w bezpośrednim sąsiedztwie terenów fabrycznych, ale również na terenie miasta jak i terenach podmiejskich. Niedawno trafił do mnie, wcześniej niepublikowany, pochodzący najprawdopodobniej z roku 1944 roku plan-mapa zakładów Schichau AG, który przy innej okazji pokazuje jak bardzo rozległe były to tereny, gdzie w barakach mieszkało takie mnóstwo ludzi. Uznałem, że elblążanie powinni się z tym materiałem zapoznać. Przedstawiam go opatrując osobistymi refleksjami w dwóch kolejnych odcinkach

Mapa – plan sytuacyjny, którego skanem się dzielę, ma wymiary arkusza 52 x 140 cm. Mapa dotyczy organizacji pomocy natychmiastowej podczas zagrożeń na terenie zakładów F. Schichau Elbing. Jest to arkusz nr 10 w zestawie o nieznanej ilości map tudzież innych dokumentów, służących – jak można się domyślić - do zarządzania różnymi aspektami tego przedsiębiorstwa w czasie trwania wojny.

 

Z treści dokumentu wynika, że głównym rozważanym zagrożeniem były bombardowania i mogące być ich następstwem zniszczenia infrastruktury przemysłowej, produkcji w toku, jak też straty osobowe. Mapa przy okazji pokazuje miejsca zbiorowego zakwaterowania robotników przymusowych (w przeważającej większości innych narodowości niż niemiecka), w tej liczbie również jeńców i więźniów KL Stutthof, wykorzystywanych jako dodatkowa siła robocza w przestawionych na produkcję wojenną zakładach Schichau. Niektóre spośród tych obozów (jak np. Spittelhof, czyli dzisiejszy Okólnik, czy Laerchwalde, czyli dzisiejsza Modrzewina) znajdowały się poza skalą mapy, stąd pokazane są na mapie w sposób symboliczny.

 

  Elbląg, Książka pracy - dokument identyfikacyjny dla polskiego robotnika przymusowego oraz naszywka z literą „P”, którą wszyscy polscy robotnicy musieli nosić na ubraniu w celu łatwego odróżnienia ich od ludności niemieckiej. Źródło - Wikipedia.
Książka pracy - dokument identyfikacyjny dla polskiego robotnika przymusowego oraz naszywka z literą „P”, którą wszyscy polscy robotnicy musieli nosić na ubraniu w celu łatwego odróżnienia ich od ludności niemieckiej. Źródło - Wikipedia.

Przy obozach podano ich pojemność / liczebność, nazwiska komendantów oraz ich zastępców. W dalszej części dokumentu są wskazane osoby odpowiedzialne za akcję ratunkową na wypadek bombardowań w poszczególnych komórkach, działach, blokach i obszarach kompleksu przemysłowego.

W tabelach podano poziomy zatrudnienia, nazwiska osób szczebla kierowniczego oraz nazwiska osób kierujących akcją ratunkową / ewakuacyjną, wyznaczono również miejsca zbiórek po bombardowaniu. Całością tych działań miały zarządzać członkowie narodowosocjalistycznych związków zawodowych DAF (Deutsche Arbeitsfront). Wg dr. Tomasza Glinieckiego wszystkie te szczegóły mogą świadczyć o tym, że przedmiotowy dokument powstał w 1944 r., kiedy zagrożenie bombowe dla Elbląga było już realne po nalotach na zakłady Focke-Wulfa w Malborku, a także na porty Gdańska i Gdyni. Zachęcam do zapoznania się z mapą dostępną pod tym linkiem oraz eksplorowania jej treści i odgadywania / dopowiadania szerszego jej kontekstu i dzielenia się komentarzami.

 

Niewolnicza „wieża Babel”

Prezentowana tu mapa w sposób całościowy pokazuje, jakie tereny w mieście zajęte były przez wszystkie podobozy pracy przy zakładach Schichau, nazywanych zamiennie Schichau Werke lub F. Schichau AG. Dokument ten unaocznił mi, jak ogromny to był obszar. Powierzchnią dorównywał, a biorąc pod uwagę fakt, że niektóre obozy zostały zaznaczone na mapie tylko symbolicznie i nie znamy ich wielkości, być może nawet przewyższał rozmiarami tereny fabryczne zajmowane przez stocznię Schichau Werft, Schichau Giesserai (odlewnię), Machinen- und Lokomotivfabrik (fabryka maszyn i lokomotyw). Wymienione przedsiębiorstwa zajmowały nad rzeką Elbląg oraz przy dzisiejszej al. Grunwaldzkiej – ul. Malborskiej – Lotniczej (Trettinkenhof) teren bez mała 40 hektarów. Co najmniej drugie tyle zajmowały obozy pracy powstałe na potrzeby tych zakładów.

Elbląg czasu wojny to niewolnicza „wieża Babel”. Takiego określenia użył w swojej powojennej relacji (wydawanej drukiem w odcinkach w „Głosie Zamechu” w latach 80. XX w. a następnie w roku 1995 w pracy zbiorowej pod redakcją Ryszarda Tomczyka „… ocalić od zapomnienia. Półwiecze Elbląga (1945-1995) w pamiętnikach, notatkach i materiałach wspomnieniowych ludzi Elbląga”) więzień jednego z elbląskich obozów pracy – Józef Murzynowski. który w maju 1941 roku znalazł się w Elblągu jako robotnik przymusowy.

Wspominał „Po pierwszych zwycięstwach Hitlera na froncie wschodnim w Elbingu zaczęto na masową skalę budować baraki. Stawiały je duże przedsiębiorstwa, ale też zupełnie małe firmy, jak też władze miasta – dla potrzeb podległych im instytucji administracyjno-gospodarczych. Nastała jakaś psychoza, być może moda – wszyscy zaczęli zabiegać, by mieć własne grupy niewolników, od których można wymagać każdej pracy za darmo lub półdarmo. […] Po Polakach, Czechach i Rosjanach zaczęto przywozić Włochów, Holendrów, Anglików, Francuzów, Węgrów, Bułgarów i inne narodowości. Jak grzyby po deszczu powstawały obozy cywilne i wojskowe. Jednocześnie poza miastem powstawały duże aglomeracje łagrów międzynarodowych.

 

Te duże łagry znajdowały na terenach peryferyjnych miasta m.in. w Dębicy-Stagniewie oraz przy dzisiejszych ulicach Malborskiej, Narciarskiej, Dąbrowskiego oraz Warszawskiej. W samym mieście też było ich bardzo wiele, w tym te największe powstałe na potrzeby zakładów Schichau. Szacuję, że w Elbingu i jego najbliższych okolicach skoszarowanych mogło być w szczycie nawet 20 tys. osób sprowadzonych tu, by jako dodatkowa siła robocza pracowały w lokalnych przedsiębiorstwach i wspierały wysiłek wojenny III Rzeszy.

 

Byli to przede wszystkim jeńcy wojenni, robotnicy przymusowi pochodzący z łapanek i deportacji oraz więźniowie, w tym głównie z Konzentrationlager Stutthof. Ale byli też – na szczęście nie tak liczni – dobrowolni (wolnościowi) robotnicy, którzy odpłatnie najmowali się tu do pracy. Niestety, również Polacy. 8- lub nawet 10-tysięczna armia w zdecydowanej większości niewolniczej siły roboczej zatrudnionej w zakładach Schichau AG pomagała zbliżonej liczbie etatowych pracowników tych zakładów. W sumie w szczycie wojennej produkcji w przedsiębiorstwie tym pracowało (w zależności od relacji) 16, a może nawet 18 tys. ludzi!

 

Więźniowie należący do poszczególnych kategorii robotników skoszarowani byli osobno. Trzymano ich w obozach o różnym stopniu nadzoru. Najgorsze pod tym względem warunki panowały w obozie filialnym KL Stutthof – jego teren był otoczony ogrodzeniem z drutu kolczastego oraz głębokim rowem. W narożnikach ustawiono wieżyczki strażnicze.

cdn. -Daniel Lewandowski

 

Dziękuję Panu Michałowi Mędrasiowi za przekazanie mi mapy zakładów Schichau AG z roku 1944. Stała się ona natchnieniem do przygotowania niniejszej publikacji i osią przedstawionej w niej narracji. Mapa ta pochodzi ze zbiorów Eugeniusza Mędrasia (ojca Michała), który w latach 1949-82 pracował w Zamechu, w tym na eksponowanych i odpowiedzialnych stanowiskach.

Dziękuję dr .Tomaszowi Glinieckiemu za cenne konsultacje i komentarze, które uchroniły mnie przed zbyt pochopnymi wnioskami

Dziękuję Andrzejowi Zielińskiemu z firmy Reproskan, który od wielu lat wspiera mnie w zakresie dygitalizacji ciekawych materiałów o wartości historycznej. Dzięki temu mogą trafiać do szerszego grona czytelników

 

 

Przygotowując niniejszy artykuł korzystałem z następujących publikacji:

  • Artykuł „Podobozy Stutthofu i obozy pracy przymusowej na terenie Elbląga w latach 1939-1945” autorstwa Józefa Gugały, opublikowany w „Roczniku Elbląskim” Rocznik VII, rok wydania 1976,
  • „Filie obozu koncentracyjnego Stutthof na terenie Elbląga w latach 1940—1945 – autor Marek Orski”
  • „Ludzie, stocznie i okręty” - autor Mieczysław Filipowicz
  • „… ocalić od zapomnienia. Półwiecze Elbląga (1945-1995) w pamiętnikach, notatkach i materiałach wspomnieniowych ludzi Elbląga” - praca zbiorowa pod redakcją Ryszarda Tomczyka
  • „Księga jubileuszowa Koła Pionierów Elbląga” – praca zbiorowa pod redakcją Ryszarda Tomczyka)

Najnowsze artykuły w dziale Dawno temu

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
  • no tak było i co ? winnych brak, niemcy przepraszają ale nie zapłacą :D bo w sumie po co :D z resztą polacy to postepowe i demokratyczne społeczeństwo i rozumie takie sprawy pan donek powiedział że tak byc musi a pan jarek krzyczał że nie ale kwitów do zapłaty tez nie wysłał bo po co..... ehhh.... w sumie teraz polacy moga pracować za euro w rzeszy wiec z punktu widzenia niemiec jest tak jak być powinno
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz Pokaż ten wątek
    15
    24
    uśmiechniety polak(2024-08-03)
  • W czasie II wojny Elbląg nigdy nie był bombardowany tak przez lotnictwo alianckie jak i radzieckie. W październiku 1943 roku dwukrotnie alianci dokonali nalotów na Malbork, a trzeci raz w marcu 1944 roku. Z materiałów historycznych wynika, że alarm lotniczy w Elblągu ogłoszono tylko raz, kiedy samoloty alianckie w październiku 1943 roku przelatywały nad miastem na Malbork. Należy też pamiętać, że w styczniu 1945 roku władze Niemiec poleciły całkowicie zatrzeć ślady po podobozach Stutthof zlokalizowanych w Elblągu, wzdłuż torów kolejowych (istniał do końca 1943 roku) oraz z obecnej Radomskiej, w okolicach byłych PZZ, funkcjonującego od września 1944 roku do stycznia 1945 roku. Stąd w lutym 1945 roku wojska radzieckie zdobywające Elbląg nie natrafiły na żadne materialne ślady tych podobozów. Również organizująca się od czerwca 1945 roku polska administracja miasta nie znalazła śladów po tych obozach.
  • @uśmiechniety polak - "w sumie teraz Polacy mogą pracować za euro w rzeszy" - mogą i dobrze, bo obozowe pensje to dostają w Polsce.
  • @Konclag anc - Wystarczy pojechać na Radomską i dobrze się rozejrzeć. Natomiast przy Freta są jeszcze bunkry po tym podobozie.
  • No nareszcie coś w kontrze do tych idyllicznych opowiastek o pięknym Elblągu który przestal istnieje w 1945
  • Bunkry na Freta nie są po podobozie. Wykonano je na potrzeby obrony miasta po zaniechaniu funkcjonowania tego obozu (ostatecznie nastąpiło to w marcu 1943 roku). Natomiast na tym terenie jeszcze przez kilka miesiecy kwaterowano robotników przymusowych. Natomiast te obiekty, które są przy dawnym PZZ to także pozostałość po barakach przeznaczonych dla robotników przymusowych. Niszczenie śladów po stutthowskich podobozach było wykonane pod ścisłym nadzorem oddziałów SS, a ówczesny komendat tego obozu osobiście nadzorował te prace.
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    14
    0
    Konclag anc(2024-08-03)
  • @Konclag anc - "W czasie II wojny Elbląg nigdy nie był bombardowany tak przez lotnictwo alianckie jak i radzieckie. " - no ale to niby przez kogo innego miałby być bombardowany? Przez niemieckie luftwaffe? Elbing?
  • Mieczysław Filipowicz, więzień polityczny KL Stutthof został skierowany do pracy w Elblągu. Zapewne pracował w " zakładach AG Schichau. Kłoci się to z wcześniejszą, że więźniowie obozu koncentracyjnego nie byli tam zatrudniani. Mimo tego, uważam całość publikacji z cenną dla pamięci. Hashtagi: #Roman
    Zgłoś do moderacji     Odpowiedz
    10
    0
    RomanR(2024-08-03)
  • Jeżeli masz na myśli także końcówkę II wojny światowej, mylisz się. Źródeł mego postu poszukaj sam. W rozkazie o poddaniu Elbląga, komendant niemiecki użył wyrażenia "także wskutek bombardowań... ". Radzieccy minerzy odnaleźli kilkadziesiąt niewybuchów bomb, nie podając ich pochodzenia. A ile wybuchło? Hashtagi: #Roman
  • Przy Radomskiej brakuje upamiętnienia filii obozy koncentracyjnego jaki się tam mieścił tak jak na ul. Fredry.
  • A po co?
  • Czy ktoś wie czym zajmowało się przedsiębiorstwo Krawitzky? Wg mapy mieli obóz siły roboczej niedaleko mostu niskiego po lewej stronie rzeki
Reklama