Pod koniec XIX wieku w elbląskiej stoczni Ferdynanda Schichaua zamówiono trzy statki towarowo - holownicze do przewozów towarów po Kanale Oberlandzkim. Nosiły nazwy: Martha, Berta i Adela. Dziś Martha nosi nazwę Jantar, stoi zacumowana w Bydgoszczy. Historię statku przedstawił Waldemar Danielewicz, gdański historyk specjalizujący się w żegludze śródlądowej.
W 1892 roku stoczniowcy z elbląskiej stoczni Ferdynanda Schichaua zwodowali statek towarowo - holowniczy „Martha“. Nr budowy: 497. Armatorem była firma Dampschiff Reederei für Fluss und Haffschiffahrt August Zedler z Elbląga (Towarzystwo Żeglugi Rzecznej w wolnym tłumaczeniu). Firma działała już ponad 10 lat i miała uznaną markę na rynku.
„Martha“ nie była szczególną jednostką. Długość całkowita: 26,49 metra, szerokość na wręgach: 3 metry, zanurzeni: 0,6 metra; nośność 90 ton. Pływała po Kanale Oberlandzkim [dziś Kanał Elbląski] oraz Zalewie Wiślanym. W 1903 r. statek kupiła elbląska firma Hans Schroeter & Co.
Wczoraj (9 października) historię elbląskiego statku przybliżył Waldemar Danielewicz, gdański historyk specjalizujący się w historii żeglugi śródlądowej, podczas spotkania w Centrum Spotkań Europejskich „Światowid“. - August Zedler zamówił trzy siostrzane statki: Marthę, Bertę i Adelę. Martha woziła głównie drzewo na Kanale Elbląskim - mówił Waldemar Danielewicz.
Statek kilkakrotnie zmieniał właścicieli, którzy wykorzystywali go głównie do transportu różnorakich towarów po Kanale Oberlandzkim. Jego „niemiecka“ historia zakończyła się w 1945 r. w szuwarach na jeziorze Drużno, gdzie schowali go ostatni niemieccy właściciele. - Tam został znaleziony przez polską administrację wodną, która miała problemy z uruchomieniem jednostki. Pomógł... główny mechanik Willi Gizynsky, który potrafił naprawić maszynę parową i uruchomić jednostkę - opowiadał gdański historyk.
Statek został skierowany na remont do stoczni, w której został wybudowany. Ale to już nie była stocznia Ferdynanda Schichaua, tylko Stocznia nr 16 w Elblągu - „przodek“ Zamechu. Koszt remontu wyniósł 245 921 ówczesnych złotych a wartość jednostki oszacowano na 1.949.971 złotych.
Wtedy też przechrzczono Marthę na Warmiaka, to miano długo się nie utrzymało i już w 1946 r. jednostka otrzymała nazwę Błażej. Była eksploatowana przez elbląską administracje wodną wożąc m. in. faszynę. Z Elbląga wypłynął w 1955 r. Był m.in. szkolnym statkiem Technikum Budowlanego w Poznaniu. - Szkoła przekazała silnik potrzebny do remontu jednostki. Po nim statek zmienił nazwę na Jantar i był wykorzystywany do celów szkolenia młodzieży pływając m. in. po Warcie i jeziorach Śleszyńskim i Gopło - mówił Waldemar Danielewicz. - W 1981 roku stan jednostki pogorszył się na tyle, że statkowi groziło wycofanie ze służby. Los statku zawisł na włosku.
Uratowała go Spółdzielnia Surowców Wtórnych „Surmet” z Poznania. Odremontowany służył pracownikom do rejsów wycieczkowych. W 2006 r. kupiła go firma z Bygdoszczy. Trzy lata później po remoncie wrócił do eksploatacji.
-Statek wczoraj [8 października - przyp. SM; spotkanie miało miejsce 9 października] przeszedł przegląd techniczny, dostał nowe, „unijne“ dokumenty. Jest sprawny i dopuszczony do żeglugi. Obecnie jest sklasyfikowany jako łódź motorowa, co wiąże się m. in. z tym, że do jego prowadzenia wystarczy osoba z uprawnieniami sternika - uzupełnił Juliusz Marek prowadzący spotkanie.
- Mało jest podobnych jednostek w Polsce. Najstarszą jest Kuna z 1884 r. znajdująca się w Gorzowie Wielkopolskim - mówił gdański historyk. - Kilkanaście lat temu w Elblągu próbowaliśmy ratować „Lamparta“, pierwszy polski lodołamacza, który miał cumować w Elblągu. M. in. Michał Glock był w to bardzo mocno zaangażowany. Wtedy się nie udało, w ubiegłym roku Lampart został zezłomowany.
Projekt sprowadzenia Jantara (ex Marthy, Warmiaka i Błażeja) jest jedną z inicjatyw poddanych pod głosowanie w Budżecie Obywatelskim.