Zlekceważenie ostrzeżeń o sztormowej pogodzie było przyczyną tragedii, w której uczestniczył jacht "Dzika Mrówka" - takie jest nieprawomocne jeszcze orzeczenie gdyńskiej Izby Morskiej.
Do wypadku doszło we wrześniu ubiegłego roku podczas regat na Zalewie Wiślanym. Niewielki jacht wypłynął z portu we Fromborku w kierunku Krynicy Morskiej. W tym czasie wiał silny wiatr, który uniemożliwił dwuosobowej załodze opanowanie jachtu. Jednostka przewróciła się i zatonęła. Jeden z członków załogi zdołał się uratować, drugi - Sewer C. - utonął. Badania zwłok wykazały, że mężczyzna przed śmiercią spożywał alkohol. Izba Morska uznała też, że akcja poszukiwawcza zakończyła się zbyt wcześnie, ale to nie miało wpływu na szanse uratowania żeglarza.
Na orzeczenie Izby czeka Prokuratura Rejonowa w Braniewie, która bada, czy członkowie załóg trzech jachtów, towarzyszących "Dzikiej Mrówce", mogli pomóc rozbitkom. Zawiadomienie o przestępstwie polegającym na nie udzieleniu pomocy zarzuciła żeglarzom wdowa po Sewerze C.
Na orzeczenie Izby czeka Prokuratura Rejonowa w Braniewie, która bada, czy członkowie załóg trzech jachtów, towarzyszących "Dzikiej Mrówce", mogli pomóc rozbitkom. Zawiadomienie o przestępstwie polegającym na nie udzieleniu pomocy zarzuciła żeglarzom wdowa po Sewerze C.
J