W piątkową (3 października) noc na ul. Kościuszki w Braniewie 23-letni mężczyzna postanowił wyładować swoją agresję najpierw na przypadkowym przechodniu, którego okładał z zapamiętaniem pięściami, a następnie na samochodzie. Rodzice zatrzymanego furiata zobowiązali się naprawić szkody, jakie spowodował ich synalek, co uratowało go od kary nawet do 5 lat więzienia.
W piątek tuż przed północą młody mężczyzna był widoczny i „słyszalny” już z daleka. Swoje agresywne zachowanie wyładował najpierw na niewinnym przechodniu, którego naokładał pięściami. Ofiara uciekła przed napastnikiem.
Następnie „nasz bohater” swój ring przeniósł na karoserię samochodu nissana micry. Całe zdarzenie obserwował zdumiony właściciel samochodu, który siedział w środku. Gdy agresywny młodzieniec boksował nissana, kierowca próbował bezskutecznie uspokoić furiata. Agresja napastnika urwała się w momencie, gdy zamaszystym kopniakiem próbował „dobić" micrę. Wtedy przewrócił się, a kierowca odjechał autem, aby ocenić stan karoserii. W międzyczasie poprosił o pomoc policję.
Samochodowy bokser ulotnił się, jednak jego charakterystyczny, jak na tę porę Roku, ubiór (letnia koszulka) szybko go zdradził. Poszkodowany właściciel samochodu rozpoznał sprawcę uszkodzenia swojego auta. Szkodę, czyli wgniecenie karoserii wycenił na kwotę 300 zł.
Z uwagi na fakt, że rodzice 23 - latka zobowiązali się naprawić szkody wyrządzone przez syna, poszkodowany wycofał wniosek o ściganie sprawcy uszkodzenia mienia. W przeciwnym wypadku 23 - latkowi groziłaby kara do 5 lat więzienia. Sam sprawca nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego agresywnego zachowania poza tym, że musiał być bardzo pijany.
Następnie „nasz bohater” swój ring przeniósł na karoserię samochodu nissana micry. Całe zdarzenie obserwował zdumiony właściciel samochodu, który siedział w środku. Gdy agresywny młodzieniec boksował nissana, kierowca próbował bezskutecznie uspokoić furiata. Agresja napastnika urwała się w momencie, gdy zamaszystym kopniakiem próbował „dobić" micrę. Wtedy przewrócił się, a kierowca odjechał autem, aby ocenić stan karoserii. W międzyczasie poprosił o pomoc policję.
Samochodowy bokser ulotnił się, jednak jego charakterystyczny, jak na tę porę Roku, ubiór (letnia koszulka) szybko go zdradził. Poszkodowany właściciel samochodu rozpoznał sprawcę uszkodzenia swojego auta. Szkodę, czyli wgniecenie karoserii wycenił na kwotę 300 zł.
Z uwagi na fakt, że rodzice 23 - latka zobowiązali się naprawić szkody wyrządzone przez syna, poszkodowany wycofał wniosek o ściganie sprawcy uszkodzenia mienia. W przeciwnym wypadku 23 - latkowi groziłaby kara do 5 lat więzienia. Sam sprawca nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć swojego agresywnego zachowania poza tym, że musiał być bardzo pijany.
oprac. A