O uzupełniającą opinię biegłych z zakresu medycyny sądowej wystąpił dziś (14 czerwca) sędzia Piotr Żywicki, który przewodniczy w procesie Tomasza M. oskarżonego o śmiertelne pobicie półtorarocznego Szymonka. – Materiał dowodowy jest szczątkowy, a oskarżony odmówił udzielania odpowiedzi na pytania sądu. Proces jest poszlakowy więc każda opinia jest ważna – wyjaśniał sędzia.
Proces dobiega końca. Sąd przesłuchał już wszystkich świadków, ale dziś postanowił uzupełnić swoją wiedzę powołując po raz kolejny biegłego patologa, który przeprowadził sekcję zwłok dziecka.
- Które z obrażeń można zakwalifikować, jako ciężkie uszkodzenie ciała – chciał wiedzieć sędzia Piotr Żywicki.
- Wśród licznych obrażeń rozerwanie prawego płata wątroby z krwotokiem do jamy otrzewnej stanowi chorobę realnie zagrażającą życiu – wyjaśniał lekarz medycyny sądowej Cezary Wesołowski. – Nieleczona fachowo i szybko z reguły prowadzi do zgonu. Taką samą kwalifikację należy przyjąć wobec wylewu krwi w obrębie serca.
A co z obrażeniami zewnętrznymi? Czy świadczą one o uderzeniu czy nieszczęśliwym wypadku, jak utrzymuje oskarżony Tomasz M.? Główną kwestią zastanawiającą sędziego było zasinienie, które dziecko miało na plecach, w okolicy lędźwiowej.
- Mogło być tak, że dziecko stało, gdy zostało uderzone, upadło i toczyło się bądź upadło na zabawki znajdujące się na podłodze – snuł przypuszczenia biegły. – Wówczas jednak oskarżony musiałby przykucnąć, usiąść, a to jest mało prawdopodobne, bo niewygodne. Wykluczam, by obrażenia na plecach Szymonka powstały przy uderzeniu dziecka pięścią, gdy to leżało na ramieniu oskarżonego – kontynuował.
A czy obrażenia na plecach dziecka mogły powstać w wyniku podparcia się na nim dorosłego człowieka – pytał obrońca oskarżonego, Stanisław Borzdyński.
- To najbardziej prawdopodobny wariant – stwierdził dr Cezary Wesołowski .
Prokurator Małgorzata Lewko chciała z kolei wiedzieć, czy możliwe jest powstanie takich obrażeń, gdy dziecko siedzi i osoba zadająca cios też siedzi (chodzi o fotel stojący w pokoju Szymonka).
- Możliwa jest taka sytuacja – przyznał dr Wesolowski. – Po uderzeniu dziecko przemieściłoby się i uderzyło w krawędź fotela. To by wyjaśniało powstanie zasinienia.
Wobec tylu możliwych bądź niemożliwych wariantów sędzia Piotr Żywicki wystąpił dziś do biegłego z Akademii Medycznej w Gdańsku dr Zbigniewa Jankowskiego (zespół pod jego przewodnictwem przygotował poprzednią opinię w sprawie) o wyjaśnienie kilku kwestii.
- Czy możliwe jest, że obrażenia powstały, gdy cios został zadany, kiedy oskarżony siedział w fotelu, a dziecko leżało na jego kolanach – zastanawiał się sędzia i dodał, że proces jest poszlakowy, materiał dowodowy bardzo szczątkowy, a dodatkowo oskarżony odmówił udzielania odpowiedzi na pytania sądu. Nie wziął też udziału w wizji lokalnej. – Dlatego też każda opinia jest ważna – podkreślił.
Termin kolejnej rozprawy sędzia wyznaczył na 30 czerwca. Do tego czasu biegli z Gdańska powinni przygotować uzupełniającą opinię.
Mecenas Borzdyński, chciał, by jego klient opuścił areszt: - W sumie przebywa w nim od 18. miesięcy. W obecnym stanie rzeczy nie istnieje obawa mataczenia. Mógłby codziennie stawiać się w komendzie policji i dodatkowo otrzymać zakaz opuszczania kraju.
Innego zdania był sędzia Żywicki.
- Zgromadzony materiał dowodowy w wysokim stopniu uprawdopodabnia, że oskarżony popełnił przestępstwo (sędzia nie chciał jednak przesądzać o winie Tomasza M.). Wysokie zagrożenie karą, a także to, że oskarżony już raz opuścił kraj i konieczne były międzynarodowe poszukiwania przesądza o zatrzymaniu go w areszcie – wyjaśniał sędzia. – Ponadto postępowanie zbliża się ku końcowi i niewskazane byłyby takie komplikacje.
- Które z obrażeń można zakwalifikować, jako ciężkie uszkodzenie ciała – chciał wiedzieć sędzia Piotr Żywicki.
- Wśród licznych obrażeń rozerwanie prawego płata wątroby z krwotokiem do jamy otrzewnej stanowi chorobę realnie zagrażającą życiu – wyjaśniał lekarz medycyny sądowej Cezary Wesołowski. – Nieleczona fachowo i szybko z reguły prowadzi do zgonu. Taką samą kwalifikację należy przyjąć wobec wylewu krwi w obrębie serca.
A co z obrażeniami zewnętrznymi? Czy świadczą one o uderzeniu czy nieszczęśliwym wypadku, jak utrzymuje oskarżony Tomasz M.? Główną kwestią zastanawiającą sędziego było zasinienie, które dziecko miało na plecach, w okolicy lędźwiowej.
- Mogło być tak, że dziecko stało, gdy zostało uderzone, upadło i toczyło się bądź upadło na zabawki znajdujące się na podłodze – snuł przypuszczenia biegły. – Wówczas jednak oskarżony musiałby przykucnąć, usiąść, a to jest mało prawdopodobne, bo niewygodne. Wykluczam, by obrażenia na plecach Szymonka powstały przy uderzeniu dziecka pięścią, gdy to leżało na ramieniu oskarżonego – kontynuował.
A czy obrażenia na plecach dziecka mogły powstać w wyniku podparcia się na nim dorosłego człowieka – pytał obrońca oskarżonego, Stanisław Borzdyński.
- To najbardziej prawdopodobny wariant – stwierdził dr Cezary Wesołowski .
Prokurator Małgorzata Lewko chciała z kolei wiedzieć, czy możliwe jest powstanie takich obrażeń, gdy dziecko siedzi i osoba zadająca cios też siedzi (chodzi o fotel stojący w pokoju Szymonka).
- Możliwa jest taka sytuacja – przyznał dr Wesolowski. – Po uderzeniu dziecko przemieściłoby się i uderzyło w krawędź fotela. To by wyjaśniało powstanie zasinienia.
Wobec tylu możliwych bądź niemożliwych wariantów sędzia Piotr Żywicki wystąpił dziś do biegłego z Akademii Medycznej w Gdańsku dr Zbigniewa Jankowskiego (zespół pod jego przewodnictwem przygotował poprzednią opinię w sprawie) o wyjaśnienie kilku kwestii.
- Czy możliwe jest, że obrażenia powstały, gdy cios został zadany, kiedy oskarżony siedział w fotelu, a dziecko leżało na jego kolanach – zastanawiał się sędzia i dodał, że proces jest poszlakowy, materiał dowodowy bardzo szczątkowy, a dodatkowo oskarżony odmówił udzielania odpowiedzi na pytania sądu. Nie wziął też udziału w wizji lokalnej. – Dlatego też każda opinia jest ważna – podkreślił.
Termin kolejnej rozprawy sędzia wyznaczył na 30 czerwca. Do tego czasu biegli z Gdańska powinni przygotować uzupełniającą opinię.
Mecenas Borzdyński, chciał, by jego klient opuścił areszt: - W sumie przebywa w nim od 18. miesięcy. W obecnym stanie rzeczy nie istnieje obawa mataczenia. Mógłby codziennie stawiać się w komendzie policji i dodatkowo otrzymać zakaz opuszczania kraju.
Innego zdania był sędzia Żywicki.
- Zgromadzony materiał dowodowy w wysokim stopniu uprawdopodabnia, że oskarżony popełnił przestępstwo (sędzia nie chciał jednak przesądzać o winie Tomasza M.). Wysokie zagrożenie karą, a także to, że oskarżony już raz opuścił kraj i konieczne były międzynarodowe poszukiwania przesądza o zatrzymaniu go w areszcie – wyjaśniał sędzia. – Ponadto postępowanie zbliża się ku końcowi i niewskazane byłyby takie komplikacje.
A