W Elblągu rozpoczął się dziś proces gangu Jana R. z Kisielic – „Kulawego”. Pierwsze posiedzenie odbyło się, ale akt oskarżenia nie został odczytany.
Przewód sądowy nie został otwarty m.in. dlatego, że sąd musiał wyznaczyć nowego adwokata dla głównego oskarżonego, bo poprzedni wycofał się.
Sam Jan R. od 1980 roku jest niepełnosprawny. W sali sądowej leżał na szpitalnym łóżku, obok niego był biegły lekarz.
Jan R. kilka razy skarżył się, że nie słyszy, co dzieje się na sali, narzekał też na ból.
W przerwie posiedzenia dr Cezary Wesołowski powiedział nam, że gdy rozmawiał z pacjentem, nie zauważył, by ten miał kłopoty z komunikacją:
- Aby obiektywnie stwierdzić, czy można mówić o ewentualnym ubytku słuchu, potrzebna byłaby audiometria. Takiego badania nie jestem w stanie przeprowadzić w tej chwili, natomiast podczas dzisiejszego badania oraz rozmowy z oskarżonym utrzymywałem z nim dobry kontakt słowny i logiczny.
Zdaniem prokuratury, gang Jana R. to jedna z najgroźniejszych w Polsce tzw. zorganizowanych grup przestępczych o charakterze zbrojnym. Gang działał w północnej Polsce, Niemczech, Holandii i Skandynawii. Szesnastu objętych aktem oskarżenia członków grupy odpowie m.in. za wielomilionowy przemyt papierosów i alkoholu, wyłudzenia kredytów i odszkodowań z firm ubezpieczeniowych, a także zabójstwo dwóch szczecińskich biznesmenów w 2003 r. Ich ciał do dziś nie odnaleziono.
Prokurator Andrzej Litwińczuk mówi, że sprawa grupy Jana R. jest „specyficzna”: - Z uwagi na głównego oskarżonego, który jest osobą niepełnosprawną, a mimo to potrafił taką grupą skutecznie kierować - wyjaśnia.
Kilkoro oskarżonych chce dobrowolnie poddać się karze. Prokurator powiedział dziś, że „w pewnych przypadkach wyrazi na to zgodę”.
Proces odbywa się w największej sali elbląskiego sądu. Większość tego pomieszczenia została zarezerwowana dla adwokatów, oskarżonych i kilkorga pokrzywdzonych, którzy występują w roli oskarżycieli posiłkowych.
Postępowanie toczy się przy zachowaniu szczególnych środków bezpieczeństwa. Budynek był dziś pełen policjantów, w tym antyterrorystów. Przy wejściu do sądu każdy przechodził przez bramkę wykrywającą metal, prześwietlane były też torby. Aby wziąć udział w rozprawie, trzeba było przyjść około dwie godziny wcześniej i dostać wejściówkę.
Sam Jan R. od 1980 roku jest niepełnosprawny. W sali sądowej leżał na szpitalnym łóżku, obok niego był biegły lekarz.
Jan R. kilka razy skarżył się, że nie słyszy, co dzieje się na sali, narzekał też na ból.
W przerwie posiedzenia dr Cezary Wesołowski powiedział nam, że gdy rozmawiał z pacjentem, nie zauważył, by ten miał kłopoty z komunikacją:
- Aby obiektywnie stwierdzić, czy można mówić o ewentualnym ubytku słuchu, potrzebna byłaby audiometria. Takiego badania nie jestem w stanie przeprowadzić w tej chwili, natomiast podczas dzisiejszego badania oraz rozmowy z oskarżonym utrzymywałem z nim dobry kontakt słowny i logiczny.
Zdaniem prokuratury, gang Jana R. to jedna z najgroźniejszych w Polsce tzw. zorganizowanych grup przestępczych o charakterze zbrojnym. Gang działał w północnej Polsce, Niemczech, Holandii i Skandynawii. Szesnastu objętych aktem oskarżenia członków grupy odpowie m.in. za wielomilionowy przemyt papierosów i alkoholu, wyłudzenia kredytów i odszkodowań z firm ubezpieczeniowych, a także zabójstwo dwóch szczecińskich biznesmenów w 2003 r. Ich ciał do dziś nie odnaleziono.
Prokurator Andrzej Litwińczuk mówi, że sprawa grupy Jana R. jest „specyficzna”: - Z uwagi na głównego oskarżonego, który jest osobą niepełnosprawną, a mimo to potrafił taką grupą skutecznie kierować - wyjaśnia.
Kilkoro oskarżonych chce dobrowolnie poddać się karze. Prokurator powiedział dziś, że „w pewnych przypadkach wyrazi na to zgodę”.
Proces odbywa się w największej sali elbląskiego sądu. Większość tego pomieszczenia została zarezerwowana dla adwokatów, oskarżonych i kilkorga pokrzywdzonych, którzy występują w roli oskarżycieli posiłkowych.
Postępowanie toczy się przy zachowaniu szczególnych środków bezpieczeństwa. Budynek był dziś pełen policjantów, w tym antyterrorystów. Przy wejściu do sądu każdy przechodził przez bramkę wykrywającą metal, prześwietlane były też torby. Aby wziąć udział w rozprawie, trzeba było przyjść około dwie godziny wcześniej i dostać wejściówkę.
SZ