Dwa tysiące zł stracił 37-letni mieszkaniec Płoskini, który dał się namówić Cygance na wróżenie z ręki. Kobieta wyciągnęła mu pieniądze z kieszeni.
Do zdarzenia doszło na parkingu koło sklepu przy ul. Grunwaldzkiej. Do wysiadającego z samochodu mężczyzny podeszła młoda kobieta narodowości cygańskiej i poprosiła go o złotówkę. Z monetą w ręku oddaliła się, a za moment do samochodu podeszła druga, starsza Cyganka, która zaofiarowała darmowe wróżenia z dłoni - w zamian za dobre serce... Mężczyzna zgodził się. Na początku miał na ręku kobiety położyć banknot o najwyższym nominale, który akurat posiadał. Wróżąca zgięła stuzłotówkę i włożyła mu do kieszeni kurtki. Następnie kazała położyć na dłoni wszystkie pieniądze i przełożyć do drugiej ręki. Zwitek banknotów również powędrował do jego kieszeni. Chwilę później Cyganka oddaliła się. Kiedy po jakimś czasie mężczyzna sprawdził kieszenie. Nie trudno zgadnąć - obie były puste.
Poszkodowany nie ujawnił policji, jaka wróżba była warta aż dwa tysiące złotych.
Poszkodowany nie ujawnił policji, jaka wróżba była warta aż dwa tysiące złotych.
OP