- To stek kłamstw i pomówień – tak wiceprezydent Janusz Nowak skomentował wczorajszy reportaż o budowie wiaduktu na Zatorzu. Program 1 Telewizji Polskiej wyemitował materiał, w którym sugeruje, że elbląska inwestycja zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Władze miasta uspokajają: wiadukt jest bezpieczny.
O tym, że wiadukt na Zatorze stanie się „bohaterem” wyborów na prezydenta Elbląga można było się domyślać. Wczoraj (25 października) Telewizja Polska w programie „Alarm” wyemitowała reportaż o tej inwestycji.
- Realny problem pojawia się wtedy, gdy kończona w naprędce inwestycja okazuje się niedoróbką zagrażającą ludziom – tak reportaż zapowiadał Jacek Łęski, prowadzący program „Alarm” w TVP 1, w którym wyemitowano reportaż o elbląskim wiadukcie.
Dalej było już tylko straszniej.
- Robota została wykonana niezgodnie z projektem budowlanym, użyto materiałów niezgodnych z projektem. Jeżeli jest zagrożenie i ryzyko katastrofy budowlanej, ten ruch [na wiadukcie – przyp. red.] powinien zostać wstrzymany i powinna powstać bardzo szybko komisja, która te wątpliwości rozwieje – ostrzega Piotr Opaczewski, nowo wybrany radny elbląskiej Rady Miejskiej w programie „Alarm”.
Kandydat na prezydenta Jerzy Wilk nie owija w bawełnę:
- Wiadukt oddano do użytku, zrobiono to z pompą. Robiono to z myślą, żeby uroczystość odbyła się przed wyborami samorządowymi – mówił Jerzy Wilk w programie „Alarm”.
Dziś (26 października) na konferencji prasowej wiadukcie władze Elbląga odniosły się do zarzutów.
- Po wczorajszym materiale w Telewizji Polskiej dochodzę do wniosku, że kampania wyborcza przekroczyła granice absurdu i zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Nie można dla partyjnego interesu żerować na bezpieczeństwie elblążan – mówił prezydent Elbląga Witold Wróblewski na konferencji prasowej.
- Mamy do czynienia z upadkiem dobrych obyczajów i stekiem kłamstw. Niedopuszczalne jest oczernianie środowiska inżynierów mówiąc, że obiekt został zrealizowany niezgodnie z projektem, z użyciem materiałów niezgodnych z projektem, że dokonano odbiorów na podstawie szczątkowej dokumentacji. To są zwykłe kłamstwa i pomówienia – dodał wiceprezydent Elbląga Janusz Nowak.
Przypomnijmy, że budowa wiaduktu wraz z drogami dojazdowymi trwała rok i kosztowała 35 mln złotych, z czego prawie połowę stanowi dofinansowanie z funduszy unijnych i Ministerstwa Infrastruktury. Jego budowa zakończyła się 30 września, tak jak było to zapisane w umowie z wykonawcą. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Elblągu 5 października wydał decyzję pozwalającą na użytkowanie wiaduktu.
- Po dokonaniu weryfikacji dokumentów i przeprowadzeniu kontroli obowiązkowej wydałem decyzję pozwolenia na użytkowanie – mówi Jerzy Kołodziejski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Elblągu w programie „Alarm”.
W programie padają jednak poważne zarzuty, że inwestycja to rzekomo budowlany bubel.
- Na razie analizujemy dokumentację inwestycji – powiedział nam Jerzy Wilk i dodał, że rozważa zgłoszenie sprawy do prokuratury.
Prezydent Elbląga także nie wyklucza podjęcia kroków prawnych.
- Musimy przeanalizować wraz z prawnikami czy wejść na drogę sądową. Jeśli chodzi o tę sprawę, to dotyczy mnie jako prezydenta, a nie kandydata w wyborach – powiedział Witold Wróblewski.
- Realny problem pojawia się wtedy, gdy kończona w naprędce inwestycja okazuje się niedoróbką zagrażającą ludziom – tak reportaż zapowiadał Jacek Łęski, prowadzący program „Alarm” w TVP 1, w którym wyemitowano reportaż o elbląskim wiadukcie.
Dalej było już tylko straszniej.
- Robota została wykonana niezgodnie z projektem budowlanym, użyto materiałów niezgodnych z projektem. Jeżeli jest zagrożenie i ryzyko katastrofy budowlanej, ten ruch [na wiadukcie – przyp. red.] powinien zostać wstrzymany i powinna powstać bardzo szybko komisja, która te wątpliwości rozwieje – ostrzega Piotr Opaczewski, nowo wybrany radny elbląskiej Rady Miejskiej w programie „Alarm”.
Kandydat na prezydenta Jerzy Wilk nie owija w bawełnę:
- Wiadukt oddano do użytku, zrobiono to z pompą. Robiono to z myślą, żeby uroczystość odbyła się przed wyborami samorządowymi – mówił Jerzy Wilk w programie „Alarm”.
Dziś (26 października) na konferencji prasowej wiadukcie władze Elbląga odniosły się do zarzutów.
- Po wczorajszym materiale w Telewizji Polskiej dochodzę do wniosku, że kampania wyborcza przekroczyła granice absurdu i zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Nie można dla partyjnego interesu żerować na bezpieczeństwie elblążan – mówił prezydent Elbląga Witold Wróblewski na konferencji prasowej.
- Mamy do czynienia z upadkiem dobrych obyczajów i stekiem kłamstw. Niedopuszczalne jest oczernianie środowiska inżynierów mówiąc, że obiekt został zrealizowany niezgodnie z projektem, z użyciem materiałów niezgodnych z projektem, że dokonano odbiorów na podstawie szczątkowej dokumentacji. To są zwykłe kłamstwa i pomówienia – dodał wiceprezydent Elbląga Janusz Nowak.
Przypomnijmy, że budowa wiaduktu wraz z drogami dojazdowymi trwała rok i kosztowała 35 mln złotych, z czego prawie połowę stanowi dofinansowanie z funduszy unijnych i Ministerstwa Infrastruktury. Jego budowa zakończyła się 30 września, tak jak było to zapisane w umowie z wykonawcą. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Elblągu 5 października wydał decyzję pozwalającą na użytkowanie wiaduktu.
- Po dokonaniu weryfikacji dokumentów i przeprowadzeniu kontroli obowiązkowej wydałem decyzję pozwolenia na użytkowanie – mówi Jerzy Kołodziejski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Elblągu w programie „Alarm”.
W programie padają jednak poważne zarzuty, że inwestycja to rzekomo budowlany bubel.
- Na razie analizujemy dokumentację inwestycji – powiedział nam Jerzy Wilk i dodał, że rozważa zgłoszenie sprawy do prokuratury.
Prezydent Elbląga także nie wyklucza podjęcia kroków prawnych.
- Musimy przeanalizować wraz z prawnikami czy wejść na drogę sądową. Jeśli chodzi o tę sprawę, to dotyczy mnie jako prezydenta, a nie kandydata w wyborach – powiedział Witold Wróblewski.
Sebastian Malicki