
Pojechali do miasta żółtych taksówek, musicali na Broadwayu, drapaczy chmur, jazzu i najnowszych trendów po to, żeby zaśpiewać kolędy i pastorałki. A przy okazji zwiedzali, obejrzeli musical na Broadwayu i rzecz jasna śpiewali, na przykład w... metrze czy na Times Square. Młodzi wokaliści z Młodzieżowego Domu Kultury jeszcze długo będą wspominać swój pobyt w Nowym Jorku. Zobacz więcej zdjęć.
Szalone i Szalone Małolaty z Młodzieżowego Domu Kultury do Nowego Jorku zaprosiła fundacja "Kochajmy Zabytki" oraz fundacja "Heritage for the children". W niedzielę, 10 grudnia, w nowojorskim Holy Cross 20-osobowa grupa wokalistów wystąpiła przed amerykańską Polonią.
- Pojechaliście do Nowego Jorku, żeby wystąpić dla amerykańskiej Polonii. Jaki był odbiór waszego koncertu? Jak reagowano na waszą wersję kolęd i pastorałek? Bo warto przypomnieć, że ich aranżacje są nieco inne, różnią się od tych tradycyjnych.
- Katarzyna Panicz, instruktor wokalu w Młodzieżowym Domu Kultury, prowadząca Szalone i Szalone Małolaty: Rzeczywiście trochę obawialiśmy się, jak odbiorą nasz występ, tym bardziej, że przy naszych kolędach dzieciaki tańczą, bawią się, radują. Na miejscu okazało się, że nie bardzo to widzą, ale poprosiłam, żeby chociaż zobaczyli próbę, jak to wygląda, bo osobiście uważam, że bez choreografii cały koncert dużo by stracił. Zrobiła ją Marta Brozdowska z Gdańska, jest przepiękna, a dzieciaki bardzo się napracowały, szkoda byłoby tego nie pokazać. W trakcie próby obecni byli przedstawiciele fundacji, a także proboszcz. Jak już zobaczyli, co dzieciaki "wyprawiają" na scenie, to sami stwierdzili, że nie wyobrażają sobie koncertu bez tego układu. Tak więc zaśpiewaliśmy i zatańczyliśmy z życiem, radością, zapałem, czyli tak, jak robimy to na koncertach. Ludzie byli pod ogromnym wrażeniem, nie mogli wyjść z podziwu, że jest to zrobione na takim poziomie! Napisali i piszą o nas w tamtejszych gazetach i są to same pochlebne opinie. Mogę śmiało powiedzieć, że odnieśliśmy kolejny sukces.
- Czy jest jakaś kolęda, pastorałka, która zajmuje szczególne miejsce w sercu amerykańskiej Polonii?
- Wszystkie kolędy są piękne, a każda jest inna. Trudno mi powiedzieć, która poruszyła serca tamtejszej Polonii. Chyba "Mario, czy już wiesz?" w wykonaniu Karola Baranowskiego i Michaliny Józefowicz, w towarzystwie całego zespołu. Sam tekst jest niezwykle poruszający, a poza tym to znana pastorałka na całym świecie.
- Jaki jest Nowy Jork, miasto znane chociażby z takich filmów jak "Annie Hall", "Śniadanie u Tiffany'ego" czy kultowego "Seksu w wielkim mieście" i wielu innych?
- Jaki jest Nowy Jork... Z jednej strony pełen przepychu, pośpiechu, wiecznie migających światełek, ciagle w ruchu, bardzo nowoczesny. Ale jest też miastem takim samym, jak każde inne. Z jego ciemną, brudną stroną, biedą i straconymi marzeniami.
- Byliście również w teatrze na Broadwayu. Czy dla wokalistów, ludzi sceny, artystów to tak, jak w tym przysłowiu: "Zobaczyć Neapol i umrzeć"? Jakie towarzyszyły wam uczucia?
- Było to niezwykłe przeżycie, na pewno niezapomniane doświadczenie, ale też nie popadajmy w skrajności. Świat to więcej niż tylko Nowy Jork i Broadway. Oczzywiście cały nasz wyjazd to niezapomniana przygoda, spełnienie marzeń wielu dzieci i dorosłych. Bardzo się cieszymy, że się nam udało i spełniło się jedno z naszych marzeń. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to teraz pora na londyński Westend lub operę w Sydney. Byłoby cudownie je kiedyś zobaczyć, a występ tam byłby spełnieniem kolejnych marzeń. Pożyjemy, zobaczymy... Teraz "urodził mi się" w głowie kolejny pomysł: żeby zaprosić tu do nas dzieci z Nowego Jorku i zrobić z nimi wspólny koncert . Wszystko jest możliwe i wierzę, że może nam się udać.
- Wygląda na to, że Szalone i Szalone Małolaty mają za sobą udany rok. Jaki będzie następny? Co planujecie? Jakie wyzwania przed wami?
- Kolejne plany... Oczywiście, że są i jest ich mnóstwo. Brakuje tylko czasu i pieniądzy. Tak, jak wspomniałam - chciałabym teraz zrobić wspólny koncert z dziećmi i może dorosłymi z Nowego Jorku. W tym toku udało mi się zaprosić i zrealizować projekt wspólnie z młodzieżą z Głogowa. To tylko 560 kilometrów stąd. A teraz pora na większa odległość, ale to już dalsze plany. Najbliższe to 25- lecie zespołu. Chciałabym zrobić koncert, widowisko, z okazji naszego jubileuszu, to moje marzenie. Już nad tym pracujemy. Zaprosiłam do współpracy Mateusza Brzezińskiego z Teatru Muzycznego w Gdyni, który przygotowuje dla nas scenariusz oraz będzie głównym reżyserem. Teraz szukamy ludzi dobrego serca, którzy wspomogą nas finansowo, bo nie ukrywam, że wszystkie tego typu widowiska kosztują.
- Pojechaliście do Nowego Jorku, żeby wystąpić dla amerykańskiej Polonii. Jaki był odbiór waszego koncertu? Jak reagowano na waszą wersję kolęd i pastorałek? Bo warto przypomnieć, że ich aranżacje są nieco inne, różnią się od tych tradycyjnych.
- Katarzyna Panicz, instruktor wokalu w Młodzieżowym Domu Kultury, prowadząca Szalone i Szalone Małolaty: Rzeczywiście trochę obawialiśmy się, jak odbiorą nasz występ, tym bardziej, że przy naszych kolędach dzieciaki tańczą, bawią się, radują. Na miejscu okazało się, że nie bardzo to widzą, ale poprosiłam, żeby chociaż zobaczyli próbę, jak to wygląda, bo osobiście uważam, że bez choreografii cały koncert dużo by stracił. Zrobiła ją Marta Brozdowska z Gdańska, jest przepiękna, a dzieciaki bardzo się napracowały, szkoda byłoby tego nie pokazać. W trakcie próby obecni byli przedstawiciele fundacji, a także proboszcz. Jak już zobaczyli, co dzieciaki "wyprawiają" na scenie, to sami stwierdzili, że nie wyobrażają sobie koncertu bez tego układu. Tak więc zaśpiewaliśmy i zatańczyliśmy z życiem, radością, zapałem, czyli tak, jak robimy to na koncertach. Ludzie byli pod ogromnym wrażeniem, nie mogli wyjść z podziwu, że jest to zrobione na takim poziomie! Napisali i piszą o nas w tamtejszych gazetach i są to same pochlebne opinie. Mogę śmiało powiedzieć, że odnieśliśmy kolejny sukces.
- Czy jest jakaś kolęda, pastorałka, która zajmuje szczególne miejsce w sercu amerykańskiej Polonii?
- Wszystkie kolędy są piękne, a każda jest inna. Trudno mi powiedzieć, która poruszyła serca tamtejszej Polonii. Chyba "Mario, czy już wiesz?" w wykonaniu Karola Baranowskiego i Michaliny Józefowicz, w towarzystwie całego zespołu. Sam tekst jest niezwykle poruszający, a poza tym to znana pastorałka na całym świecie.
- Jaki jest Nowy Jork, miasto znane chociażby z takich filmów jak "Annie Hall", "Śniadanie u Tiffany'ego" czy kultowego "Seksu w wielkim mieście" i wielu innych?
- Jaki jest Nowy Jork... Z jednej strony pełen przepychu, pośpiechu, wiecznie migających światełek, ciagle w ruchu, bardzo nowoczesny. Ale jest też miastem takim samym, jak każde inne. Z jego ciemną, brudną stroną, biedą i straconymi marzeniami.
- Byliście również w teatrze na Broadwayu. Czy dla wokalistów, ludzi sceny, artystów to tak, jak w tym przysłowiu: "Zobaczyć Neapol i umrzeć"? Jakie towarzyszyły wam uczucia?
- Było to niezwykłe przeżycie, na pewno niezapomniane doświadczenie, ale też nie popadajmy w skrajności. Świat to więcej niż tylko Nowy Jork i Broadway. Oczzywiście cały nasz wyjazd to niezapomniana przygoda, spełnienie marzeń wielu dzieci i dorosłych. Bardzo się cieszymy, że się nam udało i spełniło się jedno z naszych marzeń. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, to teraz pora na londyński Westend lub operę w Sydney. Byłoby cudownie je kiedyś zobaczyć, a występ tam byłby spełnieniem kolejnych marzeń. Pożyjemy, zobaczymy... Teraz "urodził mi się" w głowie kolejny pomysł: żeby zaprosić tu do nas dzieci z Nowego Jorku i zrobić z nimi wspólny koncert . Wszystko jest możliwe i wierzę, że może nam się udać.
- Wygląda na to, że Szalone i Szalone Małolaty mają za sobą udany rok. Jaki będzie następny? Co planujecie? Jakie wyzwania przed wami?
- Kolejne plany... Oczywiście, że są i jest ich mnóstwo. Brakuje tylko czasu i pieniądzy. Tak, jak wspomniałam - chciałabym teraz zrobić wspólny koncert z dziećmi i może dorosłymi z Nowego Jorku. W tym toku udało mi się zaprosić i zrealizować projekt wspólnie z młodzieżą z Głogowa. To tylko 560 kilometrów stąd. A teraz pora na większa odległość, ale to już dalsze plany. Najbliższe to 25- lecie zespołu. Chciałabym zrobić koncert, widowisko, z okazji naszego jubileuszu, to moje marzenie. Już nad tym pracujemy. Zaprosiłam do współpracy Mateusza Brzezińskiego z Teatru Muzycznego w Gdyni, który przygotowuje dla nas scenariusz oraz będzie głównym reżyserem. Teraz szukamy ludzi dobrego serca, którzy wspomogą nas finansowo, bo nie ukrywam, że wszystkie tego typu widowiska kosztują.
notowała Marta Wiloch