Wybory samorządowe już w najbliższą niedzielę. Będziemy wybierać wójtów, burmistrzów, prezydentów, rady miast, gmin i powiatów oraz sejmik wojewódzki. Dla Elbląga najważniejsze są wybory prezydenckie, bo – jak chciał ustawodawca – prezydent ma największą realną władzę w mieście. One też przyciągają największą uwagę.
Sytuacja jest jasna, mamy pięciu kandydatów, kampania wyborcza w toku, ulotki w całym mieście, wiadomo już mniej więcej, co każdy z kandydatów zapisał w swym programie wyborczym. Nie będę się jednak zajmował programami – każdy może je sam przeczytać. Postaram się opisać Prezydenta, jakiego – według mnie – nasze miasto potrzebuje najbardziej.
Prezydent musi spowodować, by każdy elblążanin swoje miasto polubił i poczuł się za nie odpowiedzialny. Musi tchnąć w elblążan wiarę, że w ich mieście można żyć lepiej, Elbląg jest ważnym miastem dla Polski, z perspektywami, że nie warto stąd wyjeżdżać, bo żyje się tu przyjemnie, a miasto umożliwia realizację życiowych planów i marzeń, także tych ekonomicznych. To według mnie – zadanie najważniejsze.
Jak wyzwolić w elblążanach poczucie odpowiedzialności za miasto? Czyniąc władzę otwartą na obywateli, konsultując z nimi ważne dla miasta decyzje, zasięgając ich opinii, debatując, realizując ich dobre pomysły, wreszcie – bywając wśród nich, spotykając się z nimi. I oczywiście wspierać ich aktywność – na poziomie osiedli dzielnic, stowarzyszeń, organizacji pozarządowych.
Jak tchnąć w elblążan wiarę w lepszą przyszłość? Przywracając miastu rangę, którą straciło po części wskutek reformy administracyjnej kraju, po części w wyniku zamknięcia się Elbląga na świat, rezygnacji z roli ważnego dla kraju ośrodka leżącego na granicy dwóch wielkich regionów. W tym celu należy odbudować dobre relacje z miastami i gminami naszego subregionu i na takich podstawach przywrócić Elblągowi rolę niekwestionowanego lidera subregionu, zainteresowanego losem tych mniejszych ośrodków i stymulującego ich rozwój. W czasach, gdy obecność w Unii niweluje granice państw, nie powinniśmy zbyt poważnie brać granic województw.
To są dwa – według mnie – najważniejsze zadania prezydenta, które wpłyną na realizację wszystkich kolejnych. Także ekonomicznych. Potencjalni inwestorzy, widząc niekwestionowanego lidera regionu, mieszkańców energicznych, pracowitych i optymistycznie patrzących przyszłość, wezmą te fakty pod uwagę, szukając lokalizacji dla swych inwestycji. Powiecie Państwo – utopia. Mamy za sobą kilkanaście lat informowania o „poważnych rozmowach z bardzo poważnymi inwestorami”, których efektem na ogół była rezygnacja inwestora. Może więc przyszedł czas na to, by zabrać się do budowania ekonomicznego dobrobytu elblążan od nieco innej strony.
Przecież sami elblążanie mogą być najlepszymi ambasadorami swego miasta, zachęcać swoich znajomych z kraju i ze świata, by lokowali u nas swoje biznesy. Ale nie będą wiarygodni, dopóki towarzyszyć temu będą ich wahania – zostać w Elblągu czy wyjechać stąd.
Pisząc: inwestor, mam na myśli nie tylko duży przemysł, ale również usługi, baseny, aquaparki, podziemne parkingi. Powstają one w miejskich strategiach, koncepcjach, planach zagospodarowania, ale jakoś nikt ich nie chce u nas budować.
Miasto dobrze pozyskuje fundusze unijne na inwestycje infrastrukturalne, dzięki nim może się chwalić wzrostem dochodów budżetu. Ale te fundusze kiedyś się skończą i co wtedy? Sam jestem kierowcą i wiem, jak wiele elbląskich ulic wymaga remontu. Uważam jednak, że kolejne trzy-cztery wyremontowane ulice, nawet te główne, nie wpływają znacząco na jakość życia elblążan. Może tylko zmniejszając częstotliwość wizyt w warsztatach samochodowych. Ulice trzeba remontować, ale nie warto robić z tego głównego założenia czteroletniej kadencji Prezydenta, podobnie jak z budowy stadionu czy aquaparku.
Warto już teraz zmienić filozofię zarządzania miastem, teraz, kiedy pieniądze z Unii jeszcze są. Bez tego, kiedy się skończą, pozostanie chyba tylko rozpaczliwe szukanie ratunku – pewnie z miernym skutkiem – i powolna rezygnacja z ambicji miasta i jego mieszkańców.
Nie wiem, który z kandydatów jest najbliższy takiemu Prezydentowi, jakiego opisałem, ale uważam, że którykolwiek z nich wygra, powinien wziąć to wszystko pod uwagę.
Prezydent musi spowodować, by każdy elblążanin swoje miasto polubił i poczuł się za nie odpowiedzialny. Musi tchnąć w elblążan wiarę, że w ich mieście można żyć lepiej, Elbląg jest ważnym miastem dla Polski, z perspektywami, że nie warto stąd wyjeżdżać, bo żyje się tu przyjemnie, a miasto umożliwia realizację życiowych planów i marzeń, także tych ekonomicznych. To według mnie – zadanie najważniejsze.
Jak wyzwolić w elblążanach poczucie odpowiedzialności za miasto? Czyniąc władzę otwartą na obywateli, konsultując z nimi ważne dla miasta decyzje, zasięgając ich opinii, debatując, realizując ich dobre pomysły, wreszcie – bywając wśród nich, spotykając się z nimi. I oczywiście wspierać ich aktywność – na poziomie osiedli dzielnic, stowarzyszeń, organizacji pozarządowych.
Jak tchnąć w elblążan wiarę w lepszą przyszłość? Przywracając miastu rangę, którą straciło po części wskutek reformy administracyjnej kraju, po części w wyniku zamknięcia się Elbląga na świat, rezygnacji z roli ważnego dla kraju ośrodka leżącego na granicy dwóch wielkich regionów. W tym celu należy odbudować dobre relacje z miastami i gminami naszego subregionu i na takich podstawach przywrócić Elblągowi rolę niekwestionowanego lidera subregionu, zainteresowanego losem tych mniejszych ośrodków i stymulującego ich rozwój. W czasach, gdy obecność w Unii niweluje granice państw, nie powinniśmy zbyt poważnie brać granic województw.
To są dwa – według mnie – najważniejsze zadania prezydenta, które wpłyną na realizację wszystkich kolejnych. Także ekonomicznych. Potencjalni inwestorzy, widząc niekwestionowanego lidera regionu, mieszkańców energicznych, pracowitych i optymistycznie patrzących przyszłość, wezmą te fakty pod uwagę, szukając lokalizacji dla swych inwestycji. Powiecie Państwo – utopia. Mamy za sobą kilkanaście lat informowania o „poważnych rozmowach z bardzo poważnymi inwestorami”, których efektem na ogół była rezygnacja inwestora. Może więc przyszedł czas na to, by zabrać się do budowania ekonomicznego dobrobytu elblążan od nieco innej strony.
Przecież sami elblążanie mogą być najlepszymi ambasadorami swego miasta, zachęcać swoich znajomych z kraju i ze świata, by lokowali u nas swoje biznesy. Ale nie będą wiarygodni, dopóki towarzyszyć temu będą ich wahania – zostać w Elblągu czy wyjechać stąd.
Pisząc: inwestor, mam na myśli nie tylko duży przemysł, ale również usługi, baseny, aquaparki, podziemne parkingi. Powstają one w miejskich strategiach, koncepcjach, planach zagospodarowania, ale jakoś nikt ich nie chce u nas budować.
Miasto dobrze pozyskuje fundusze unijne na inwestycje infrastrukturalne, dzięki nim może się chwalić wzrostem dochodów budżetu. Ale te fundusze kiedyś się skończą i co wtedy? Sam jestem kierowcą i wiem, jak wiele elbląskich ulic wymaga remontu. Uważam jednak, że kolejne trzy-cztery wyremontowane ulice, nawet te główne, nie wpływają znacząco na jakość życia elblążan. Może tylko zmniejszając częstotliwość wizyt w warsztatach samochodowych. Ulice trzeba remontować, ale nie warto robić z tego głównego założenia czteroletniej kadencji Prezydenta, podobnie jak z budowy stadionu czy aquaparku.
Warto już teraz zmienić filozofię zarządzania miastem, teraz, kiedy pieniądze z Unii jeszcze są. Bez tego, kiedy się skończą, pozostanie chyba tylko rozpaczliwe szukanie ratunku – pewnie z miernym skutkiem – i powolna rezygnacja z ambicji miasta i jego mieszkańców.
Nie wiem, który z kandydatów jest najbliższy takiemu Prezydentowi, jakiego opisałem, ale uważam, że którykolwiek z nich wygra, powinien wziąć to wszystko pod uwagę.
Piotr Derlukiewicz