Mieszkańcy Suchacza protestują przeciwko likwidacji tamtejszej szkoły. W zabytkowym budynku uczy się ponad 80 dzieci. - To straszne i trudne do wyobrażenia: żeby w jednej gminie nie było wspólnoty, że gmina sobie, radni sobie, a my sobie - żalą się protestujący.
Rodzice twierdzą, że burmistrz gminy Tolkmicko i radni przez wiele miesięcy oszukiwali ich twierdząc, że szkole nic nie grozi. Tymczasem, niespodziewanie dla mieszkańców Suchacza pod koniec grudnia ub. roku podjęli uchwałę o likwidacji placówki, zaś ostateczną decyzję w tej sprawie Rada Gminy ma podjąć już w przyszłym tygodniu. Rodzice, którzy z planami samorządowców się nie zgadzają, dostali zatem niewiele czasu na ewentualne odwołania i interwencje, np. u posłów czy w ministerstwie edukacji. Mieszkańcy Suchacza uważają, że – wbrew twierdzeniom burmistrza - szkoła nie kosztuje wiele, a oferta dla dzieci jest lepsza, niż gdzie indziej.
Gmina niewiele robi
- Burmistrz mówi, że za dużo kosztują pensje nauczycieli dyplomowanych, ale przecież dostaje na to pieniądze w subwencji oświatowej - mówi jedna z matek, przedstawicielka rady rodziców.
- Tymczasem tacy nauczyciele mają po kilka specjalizacji, są dobrymi fachowcami i to widać w ocenach, jakie zdobywają dzieci. To najcieplejsza ze szkół w gminie, jest przytulnie i bezpiecznie. Dzieci mają szkołę na miejscu oraz codziennie dodatkowe zajęcia i nie wyobrażam sobie, że jeśli jej nie będzie będą wcześnie wstawać, stać na mostku i czekać na autobus - dodaje inna matka.
Rodzice oraz popierające ich Stowarzyszenie Miłośników Suchacza i Okolic, dodają, że od dawna wiele robią, aby szkoła była w jak najlepszym stanie i była odpowiednio wyposażona.
- W miarę naszych możliwości sami prowadzimy remonty, postaraliśmy się też m.in. o wyposażenie pracowni komputerowej - mówią. - W szkole odbywają się uroczystości i imprezy dla całego środowiska, m.in. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Szkoła to nasz prawdziwy i jedyny dom kultury. Nie wyobrażamy sobie, aby coś miało się z nim stać. Ponieważ jednak tak dużo dla naszej szkoły robimy, a gmina robi tak niewiele, to łatwo jest przychodzi pomysł likwidacji...
Plan likwidacji szkoły pozytywnie zaopiniowało kuratorium oświaty w Olsztynie. Jak wyjaśnia wicekurator Waldemar Żakowski, podjęta przez radnych uchwała była zgodna z prawem, a dzieci będą miały zabezpieczoną naukę w innej miejscowości.
Jeśli gmina nie chce...
- Jeśli rodzice i stowarzyszenie uważają, że jest to złe rozwiązanie, powinni pomyśleć o przejęciu szkoły - sugeruje kurator. - Na spotkaniu z ich przedstawicielami mówiłem, że takie prowadzone przez stowarzyszenia szkoły wiejskie mają się często lepiej, niż kiedy prowadził je samorząd. Koszt funkcjonowania takiej placówki pokrywa subwencja rządowa i nie płaci się żadnego czesnego.
W położonym na brzegu Zalewu Wiślanego dawnym kurorcie mówi się, że chodzi nie tylko o zaoszczędzenie pieniędzy, ale też o to, aby sprzedać budynek, w którym szkoła mieści się od 50 lat. Zabytkowy zameczek na malowniczym wzgórzu i jest łakomym kąskiem dla kogoś, kto by chciał zrobić w nim np. Hotel.
- Słyszeliśmy, że pytało już o to kilkoro chętnych, myślimy, że burmistrz chce zamknąć szkołę, sprzedać budynek - twierdzą mieszkańcy Suchacza. - Ale to przecież jest na krótką metę, pieniądze trafią na załatanie dziury w budżecie gminy, a co z dziećmi? Pójdą na bruk?
Zameczek nie byłby jedyną sprzedaną w tym celu przez gminę nieruchomością.
Chcemy, by odeszli
- Burmistrz i radni sprzedali wiele działek w Suchaczu, ale kiedy pytaliśmy, co się z tymi pieniędzmi stało, nie potrafili nam powiedzieć, a wszyscy wiedzą, że pieniądze nie trafiają nigdzie poza Tolkmicko – żalą się mieszkańcy.
Burmistrz Mirosław Rydzewski zapewnia, że na razie nie myśli o sprzedaży zameczku i twierdzi, że to nie on, a radni zadecydują o likwidacji lub uratują szkołę.
- Uchwała o planie zamknięcia szkoły zapadła, gdy na sali było 10 z 15 radnych, „za” były 4 osoby, trzy były przeciwne i trzy się wstrzymały - przyznaje burmistrz. - Trudno powiedzieć, jaka będzie decyzja rady na posiedzeniu 25 lutego, dlatego... poczekajmy – mówi Mirosław Rydzewski, dodając, że w poniedziałek jeszcze raz spotka się z radą rodziców.
Zdesperowani rodzice zbierają tymczasem podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania burmistrza i radnych.
- W najgorszym razie 1 września przyprowadzimy nasze dzieci do szkoły. I zobaczymy co oni wtedy zrobią – grożą.
- Nie przedstawiono nam żadnych racjonalnych powodów likwidacji placówki - dodaje Dorota Chamczyk ze Stowarzyszenia Miłośników Suchacza.
Taka gmina...
- Jeden z radnych, zresztą mieszkaniec Suchacza, stwierdził, że głosował „za”, bo jest radnym gminy, a nie naszym przedstawicielem; przecież on mieszka tu i żyje, jak można być tak ślepym. To straszne i trudne do wyobrażenia: żeby w jednej gminie nie było wspólnoty, że gmina sobie, radni sobie, a my sobie. W związku ze szkołą odwiedzamy różne urzędy i instytucje i wszędzie słyszymy ze współczuciem, że w Tolkmicku nic się nie dzieje. My chcemy żeby było inaczej, żeby nasz Suchacz tętnił życiem - dodaje Dorota Chamczyk.
- Takich protestów można było uniknąć - zauważa jednak wicekurator. - Wyborcy mówią, że ten pan jest taki, czy inny, a to przecież oni wybierali tych ludzi - mówi Waldemar Żakowski. - Sprawa likwidacji małych wiejskich szkół zaczyna się w dniu wyborów. To wtedy trzeba podjąć decyzję, kogo wybieramy. Trzeba zastanowić się, czy ten człowiek będzie reprezentował moje interesy, nie działał na moją szkodę.
Jeszcze Jelonki
W ostatnich latach w całym kraju, samorządy zlikwidowały około 5,5 tysiąca wiejskich szkół. W ubiegłym roku w województwie warmińsko-mazurskim przestało istnieć 18 placówek - szkół, przedszkoli i schronisk młodzieżowych. Z szacunków organizacji pozarządowych wynika, że zagrożony jest los dalszych kilku tysięcy placówek. W regionie elbląskim dotyczy to Jelonek niedaleko Pasłęka. Także tam rodzice szykują się do batalii przeciwko władzom gminy...
Gmina niewiele robi
- Burmistrz mówi, że za dużo kosztują pensje nauczycieli dyplomowanych, ale przecież dostaje na to pieniądze w subwencji oświatowej - mówi jedna z matek, przedstawicielka rady rodziców.
- Tymczasem tacy nauczyciele mają po kilka specjalizacji, są dobrymi fachowcami i to widać w ocenach, jakie zdobywają dzieci. To najcieplejsza ze szkół w gminie, jest przytulnie i bezpiecznie. Dzieci mają szkołę na miejscu oraz codziennie dodatkowe zajęcia i nie wyobrażam sobie, że jeśli jej nie będzie będą wcześnie wstawać, stać na mostku i czekać na autobus - dodaje inna matka.
Rodzice oraz popierające ich Stowarzyszenie Miłośników Suchacza i Okolic, dodają, że od dawna wiele robią, aby szkoła była w jak najlepszym stanie i była odpowiednio wyposażona.
- W miarę naszych możliwości sami prowadzimy remonty, postaraliśmy się też m.in. o wyposażenie pracowni komputerowej - mówią. - W szkole odbywają się uroczystości i imprezy dla całego środowiska, m.in. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Szkoła to nasz prawdziwy i jedyny dom kultury. Nie wyobrażamy sobie, aby coś miało się z nim stać. Ponieważ jednak tak dużo dla naszej szkoły robimy, a gmina robi tak niewiele, to łatwo jest przychodzi pomysł likwidacji...
Plan likwidacji szkoły pozytywnie zaopiniowało kuratorium oświaty w Olsztynie. Jak wyjaśnia wicekurator Waldemar Żakowski, podjęta przez radnych uchwała była zgodna z prawem, a dzieci będą miały zabezpieczoną naukę w innej miejscowości.
Jeśli gmina nie chce...
- Jeśli rodzice i stowarzyszenie uważają, że jest to złe rozwiązanie, powinni pomyśleć o przejęciu szkoły - sugeruje kurator. - Na spotkaniu z ich przedstawicielami mówiłem, że takie prowadzone przez stowarzyszenia szkoły wiejskie mają się często lepiej, niż kiedy prowadził je samorząd. Koszt funkcjonowania takiej placówki pokrywa subwencja rządowa i nie płaci się żadnego czesnego.
W położonym na brzegu Zalewu Wiślanego dawnym kurorcie mówi się, że chodzi nie tylko o zaoszczędzenie pieniędzy, ale też o to, aby sprzedać budynek, w którym szkoła mieści się od 50 lat. Zabytkowy zameczek na malowniczym wzgórzu i jest łakomym kąskiem dla kogoś, kto by chciał zrobić w nim np. Hotel.
- Słyszeliśmy, że pytało już o to kilkoro chętnych, myślimy, że burmistrz chce zamknąć szkołę, sprzedać budynek - twierdzą mieszkańcy Suchacza. - Ale to przecież jest na krótką metę, pieniądze trafią na załatanie dziury w budżecie gminy, a co z dziećmi? Pójdą na bruk?
Zameczek nie byłby jedyną sprzedaną w tym celu przez gminę nieruchomością.
Chcemy, by odeszli
- Burmistrz i radni sprzedali wiele działek w Suchaczu, ale kiedy pytaliśmy, co się z tymi pieniędzmi stało, nie potrafili nam powiedzieć, a wszyscy wiedzą, że pieniądze nie trafiają nigdzie poza Tolkmicko – żalą się mieszkańcy.
Burmistrz Mirosław Rydzewski zapewnia, że na razie nie myśli o sprzedaży zameczku i twierdzi, że to nie on, a radni zadecydują o likwidacji lub uratują szkołę.
- Uchwała o planie zamknięcia szkoły zapadła, gdy na sali było 10 z 15 radnych, „za” były 4 osoby, trzy były przeciwne i trzy się wstrzymały - przyznaje burmistrz. - Trudno powiedzieć, jaka będzie decyzja rady na posiedzeniu 25 lutego, dlatego... poczekajmy – mówi Mirosław Rydzewski, dodając, że w poniedziałek jeszcze raz spotka się z radą rodziców.
Zdesperowani rodzice zbierają tymczasem podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania burmistrza i radnych.
- W najgorszym razie 1 września przyprowadzimy nasze dzieci do szkoły. I zobaczymy co oni wtedy zrobią – grożą.
- Nie przedstawiono nam żadnych racjonalnych powodów likwidacji placówki - dodaje Dorota Chamczyk ze Stowarzyszenia Miłośników Suchacza.
Taka gmina...
- Jeden z radnych, zresztą mieszkaniec Suchacza, stwierdził, że głosował „za”, bo jest radnym gminy, a nie naszym przedstawicielem; przecież on mieszka tu i żyje, jak można być tak ślepym. To straszne i trudne do wyobrażenia: żeby w jednej gminie nie było wspólnoty, że gmina sobie, radni sobie, a my sobie. W związku ze szkołą odwiedzamy różne urzędy i instytucje i wszędzie słyszymy ze współczuciem, że w Tolkmicku nic się nie dzieje. My chcemy żeby było inaczej, żeby nasz Suchacz tętnił życiem - dodaje Dorota Chamczyk.
- Takich protestów można było uniknąć - zauważa jednak wicekurator. - Wyborcy mówią, że ten pan jest taki, czy inny, a to przecież oni wybierali tych ludzi - mówi Waldemar Żakowski. - Sprawa likwidacji małych wiejskich szkół zaczyna się w dniu wyborów. To wtedy trzeba podjąć decyzję, kogo wybieramy. Trzeba zastanowić się, czy ten człowiek będzie reprezentował moje interesy, nie działał na moją szkodę.
Jeszcze Jelonki
W ostatnich latach w całym kraju, samorządy zlikwidowały około 5,5 tysiąca wiejskich szkół. W ubiegłym roku w województwie warmińsko-mazurskim przestało istnieć 18 placówek - szkół, przedszkoli i schronisk młodzieżowych. Z szacunków organizacji pozarządowych wynika, że zagrożony jest los dalszych kilku tysięcy placówek. W regionie elbląskim dotyczy to Jelonek niedaleko Pasłęka. Także tam rodzice szykują się do batalii przeciwko władzom gminy...
Joanna Torsh