![Elbląg, Sprawa referendum. Co sądzą radni Elbląg, Sprawa referendum. Co sądzą radni](/newsimg/duze/p1316/sprawa-referendum-co-sadza-radni-131626g.jpg)
Zapytaliśmy elbląskich radnych, co sądzą o inicjatywie w sprawie odwołania władz miasta przed upływem kadencji. Co ma do powiedzenia koalicja a co opozycja? Zobacz zdjęcia z czwartkowej sesji Rady Miejskiej.
Publikujemy wypowiedzi, które usłyszeliśmy od części radnych (reprezentujących wszystkie ugrupowania) podczas rozmów na czwartkowej sesji Rady Miejskiej. Zebraliśmy je, zanim jeszcze dowiedzieliśmy się o decyzji komisarza wyborczego o odrzuceniu wniosku grupy referendalnej z powodu braków formalnych. Wypowiedzi ułożyliśmy w kolejności alfabetycznej.
Cezary Balbuza, radny Koalicji Obywatelskiej
- Podejrzewałem, że tak będzie śledząc artykuły pana Rembelskiego, ale sam pomysł wydaje mi się tak głupi, że ciężko to skomentować. Kto robi referendum tuż przed wyborami? Wybory są planowo jesienią przyszłego roku. Jeżeli uda się zebrać te podpisy i referendum będzie w okolicach kwietnia, to mamy zarząd komisaryczny na kilka miesięcy przed wyborami. A jeśli termin nowych wyborów będzie wydłużony o pół roku, jak zapowiada większość sejmowa, to ten zarząd będzie jeszcze dłużej. To katastrofa dla miasta, bo nie będziemy mieli dostępu do środków unijnych, gdy będą odblokowane. Tak olbrzymie pieniądze przejdą nam koło nosa, że to będzie wstrzymanie rozwoju gospodarczego miasta. Po prostu ręce opadają.
Paweł Fedorczyk, radny niezależny
- Gdy przypomnę sobie felietony, jakie organizator referendum pisał w lokalnych mediach, to mam wątpliwość, jaki jest rzeczywisty cel tego wniosku. Felietony, mam wrażenie, były takie prześmiewczo-krytykujące. Czy ta inicjatywa okaże się poważna? To zależy, jak ludzie do niej podejdą. Nie znam jeszcze argumentacji inicjatorów. Zapewne, bo przecież pełnomocnik grupy referendalnej, był kandydatem na prezydenta Elbląga, chciałby on coś zrobić w mieście lepiej. Wszystko przed nami. Ale robienie tego w takim momencie – na rok przed wyborami i w czasie, gdzie ludzie mają rzeczywiście problemy a nie wyimaginowane – to robienie igrzysk dla rozrywki. Mam wątpliwość co do organizatora, bo to osoba mimo wszystko z życia politycznego Elbląga, to nie jest neutralny mieszkaniec. To jest kandydat na prezydenta i osoba, która w felietonach w mediach gdzieś funkcjonowała, charakter i poglądy tam widać.
Krzysztof Konert, radny KWW Witolda Wróblewskiego
- Uważam, że mieszkańcy powinni rozważyć, kto zgłasza wniosek o referendum. Czy to jest osoba godna zaufania, wiarygodna, czy ma doświadczenie w zarządzaniu w samorządzie. To moja pierwsza kadencja w samorządzie, jestem tu od 4 lat i wiem, że nie jest łatwo zarządzać miastem, jest wiele trudności, które nie tak łatwo rozwiązać. Trzeba znać bardzo wiele szczegółów, zasad, przepisów, by prawidłowo funkcjonować. Gdyby była negatywna opinia na temat samorządu np. Regionalnej Izby Obrachunkowej, to byłby dla mnie jakiś faktycznie powód, by taki wniosek o referendum zgłaszać. W tym przypadku, jak powiedział pan prezydent, nie było żadnego uzasadnienia wniosku. Oczywiście możemy się dopatrywać jakiegoś drugiego dnia, czy to jest kampania wyborcza, czy to może chodzi o port, którego jako większość w Radzie nie chcemy oddać za przysłowiowy bezcen. Dopiero jak zapoznamy się z uzasadnieniem wniosku referendalnego, będziemy mogli odnieść się do zarzutów.
Paweł Kowszyński, radny Prawa i Sprawiedliwości
- To wola mieszkańców, grupa referendalna się zbiera w tym momencie. Mają argumenty do tego, by odwołać władze, zbierają podpisy. Moim zdaniem prezydent Wróblewski popełnił wiele błędów, które powinien naprawić. Przede wszystkim nie rozmawia z mieszkańcami, a jednym z takich przykładów jest reforma komunikacji miejskiej i utrudnienia, które ona wprowadziła. Myślę, że to może mieć negatywny wpływ jeśli chodzi o jego przyszłość jako prezydenta miasta.
A jeśli chodzi o wniosek o odwołanie Rady Miejskiej, to większość radnych popiera działania prezydenta, jest z jego koalicji. Platforma, SLD, czyli Lewica, komitet wyborczy Witolda Wróblewskiego. My jesteśmy w mniejszości jako Prawo i Sprawiedliwość.
Jolanta Lisewska, radna Prawa i Sprawiedliwości
- Osobiście uważam, że to za późna inicjatywa, naciągnie tylko mieszkańców na koszty. Ale zgadzam się, że prezydent powinien odejść. Tylko nie w tym momencie.
Adam Matwiejczuk, radny KWW Witolda Wróblewskiego
- Trudny moment na organizację referendum, skoro wkrótce ma być koniec kadencji. Czy to coś zmieni, coś da? Trzeba byłoby usłyszeć zarzuty, które są związane z powodami tej inicjatywy. Ich jeszcze nie ma, więc trudno się do nich odnieść.
Marek Osik, radny KWW Witolda Wróblewskiego
- Nie wiemy, jaka grupa za tym stoi i jakie są ich konkretne zarzuty wobec prezydenta, Rady Miejskiej. Wydaje się, że do referendum potrzebne będzie uzasadnienie. A także jakie są pomysły inicjatorów na to, jak Elbląg powinien się rozwijać, w jakim kierunku, jak rozwiązywać te problemy, z którymi aktualnie musimy się mierzyć.
Marek Pruszak, szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości
- Nie jest to nasza inicjatywa. Jest moim zdaniem spóźniona przynajmniej o dwa lata. Pan prezydent Wróblewski nie sprawdza się. My to mówimy prawie na każdej sesji, szczególnie przy absolutorium. To m.in. niedogadana z rządem kwestia portu, braku komunikacji społecznej w wielu wypadkach i fatalny stan komunikacji miejskiej. Moim zdaniem powinien podać się sam do dymisji, to by rozwiązało pewne sprawy.
Inicjatywa referendalna jest spóźniona, bo jest to za mało czasu, by cokolwiek wyprostować. Będzie niecały rok na tę krótką kadencję, gdyby referendum było skuteczne. W 2013 roku po referendum zostało półtora roku dla nowo wybranych władz. Przeżyłem to na własnej skórze, bo byłem wtedy wiceprezydentem, że w takim krótkim czasie niewiele można zrobić. Można dokończyć inwestycje i my to wtedy zrobiliśmy – dokończyliśmy przebudowę dróg 503 i 504, świętej pamięci prezydent Jerzy Wilk zainicjował i rozpoczął budowę CRW Dolinka, to bardzo dobra inwestycja, ciesząca się dużą popularnością. Na pewno można wyprostować pewne kwestie, ale jest to mało czasu. Duża pełna kadencja dałaby szanse.
Bogusław Tołwiński, radny niezależny
- Referendum to prawo demokracji. Jeżeli zdecydowała się na to grupa 15 osób, jak stanowią przepisy, to trzeba to uszanować. Czy to jest dobry pomysł w tym momencie? Nie wiem. Gdy patrzę na zaangażowanie obywateli w działalność społeczną czy polityczną, to mam poczucie, że bardzo ciężko jest zaangażować kogokolwiek do czegokolwiek, do jakichkolwiek działań. Najpierw organizatorzy muszą zebrać 9,5 tysiąca podpisów, a potem jeszcze raz zaprosić elblążan, by poszli głosować. Nie wypowiadam się w kwestii swojego odwołania jako radnego. Podchodzę do tego bardzo otwarcie – jest wola obywateli, jasna sprawa, choć zostało niewiele czasu do wyborów i koszty związane z referendum uderzą w nasz budżet, a pieniędzy za dużo nie ma. Niech działają, zobaczymy, jaki będzie skutek.
Andrzej Tomczyński, radny KWW Witolda Wróblewskiego
- Jeśli ktoś jest ekonomistą i walczy z miastem twierdząc, że samorząd źle rozdysponowuje środki i chce zrobić referendum, to oby mu się to nie udało. Naraża miasto na naprawdę duże koszty w dzisiejszej sytuacji finansowej, gdzie władza centralna zabiera Elblągowi olbrzymie pieniądze.
Rafał Traks, radny Prawa i Sprawiedliwości
- Prezydent widocznie zasłużył sobie na to, że zebrała się grupa mieszkańców i chce go odwołać ze stanowiska. Tożsamy jest wniosek o odwołanie Rady Miejskiej z tego względu, że większość ma koalicja prezydencka. Nie ma co się dziwić temu stanowisku mieszkańców, bo pan prezydent daje mieszkańcom argumenty, by z takim wnioskiem występowali. Mieszkańcy nie akceptują polityki prezydenta i chcą zmienić kurs naszego miasta, by szło w innym kierunku niż obecnie.
Czy ta inicjatywa ma szansę powodzenia? Na chwilę obecną ciężko to podsumować. Okaże się, gdy grupa referendalna zbierze wymaganą liczbę podpisów, ile ich zbierze, jak to będzie wyglądało. W 60 dni należy zebrać około 9,5 tys. podpisów. To naprawdę duże wyzwanie. Jeśli będzie im łatwo szło zbieranie tych podpisów, to wydaje mi się, że ta inicjatywa będzie miała szanse.
W moim przekonaniu jest ona za późno realizowana, bo jeśli nowy prezydent zostanie wybrany na nową kadencję, to będzie to najszybciej w marcu, kwietniu przyszłego roku. Odziedziczy więc budżet po obecnym prezydencie i większych korekt do takiego budżetu nie można wprowadzić. To byłby trudny rok, ale jak widać obecny prezydent zasłużył swoimi grzechami w stosunku do mieszkańców, by go zmienić.
A jeśli chodzi o Radę Miejską, to większość koalicyjna takie a nie inne decyzje podejmuje i dlatego prawdopodobnie należałoby odwołać Radę Miejską. Czy ja osobiście stracę mandat czy nie, to się tym nie przejmuję, bo mnie ocenią mieszkańcy przy następnych wyborach, jeżeli dostaną szansę startu. To będzie tak naprawdę podsumowanie mojej kadencji.
Krystyna Urbaniak, radna KWW Witolda Wróblewskiego
- Nie neguję oczywiście tego, że mieszkańcy mają prawo do takich inicjatyw. Natomiast trzeba się przyjrzeć, co leży u podłoża tych inicjatyw. Na dzisiaj dla mnie jest to robienie szumu, zaciemnianie sytuacji. Należy się szerzej przyjrzeć temu tematowi, odpowiedzieć grupie inicjatywnej argumentami.
Myślę, że mieszkańcy widzą, co się dzieje dobrego w mieście w kontekście sytuacji, która nie jest zawiniona w żadnej mierze przez samorząd. Polityka fiskalna państwa zmieniana w ciągu roku obrachunkowego powoduje, że mamy o wiele mniej dochodów własnych jako samorząd niż mielibyśmy, gdyby takich zmian ad hoc, nieprzemyślanych nie było wprowadzanych. Jeśli mamy mniej dochodów z PIT i CIT, to musimy wyasygnować własne fundusze na pokrycie kosztów.
Wydaje mi się, że inicjatywa referendalna jest podszyta emocjami, być może inspirowanymi przez kogoś innego.
Myślę, że mieszkańcy otrzymają dużą porcję informacji o obecnej sytuacji miasta, które obalą mity. Prezydent bardzo dużo robi dla Elbląga, dużo się dzieje, mimo trudnej sytuacji i tej makro i mikroekonomicznej.