
Przyczyną śmierci 12-letniej Justynki był glejak, guz tylnej jamy czaszki, który rozwijał się bardzo powoli. Jednak objawy, jakie dawał nie były charakterystyczne dla tej jednostki chorobowej. Wskazywały raczej na problemy układu pokarmowego. Tak stwierdzili biegli z zakresu medycyny, którzy jednocześnie nie dopatrzyli się błędu w leczeniu, jakie podjęli elbląscy lekarze. Prokuratura umorzyła więc śledztwo w tej sprawie.
Przypomnijmy, w styczniu ubiegłego roku 12-letnia Justynka trafiła do szpitala wojewódzkiego w Elblągu, bo skarżyła się na ostre bóle brzucha. Lekarze nie dopatrzyli się przyczyny takiego stanu i wypisali dziecko do domu. Justynka wróciła do szpitala miesiąc później. Doszło do zatrzymania akcji serca. Lekarze wykonali jej badanie tomograficzne głowy, o które już wcześniej zabiegała matka dziewczynki. Wykryli guza mózgu. Justynka została przetransportowana do szpitala w Olsztynie. Niestety, nie udało się uratować jej życia.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Elblągu. Przesłuchano kilkunastu lekarzy ze szpitala wojewódzkiego w Elblągu. Decydująca okazała się opinia biegłych z warszawskiej kliniki onkologicznej. Jest ona bardzo obszerna, szczegółowa i stała się podstawą do umorzenia śledztwa. Uzasadnienie decyzji prokuratorów liczy ponad 30 stron.
- Z opinii biegłych wynika, że lekarze z elbląskiego szpitala nie naruszyli zasad sztuki lekarskiej w zakresie leczenia dziewczynki – mówi prokurator Sławomir Karmowski, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej w Elblągu. – Według biegłych, leczenie podjęto zgodnie ze zgłaszanymi objawami. Te zaś wskazywały na problemy układu pokarmowego.
Przyczyną śmierci Justynki był glejak, guz tylnej jamy czaszki. Charakteryzował się niskim stopniem złośliwości, rozwijał się bardzo powoli.
- Guz był bardzo trudny do zdiagnozowania, bo u dziecka dawał nietypowe objawy – mówi prokurator Karmowski. – Były one mylące, bo niezwiązane z głową.
Badanie TK, gdyby zostało wykonane podczas pierwszego pobytu dziewczynki w szpitalu (o co miała zabiegać matka, bo ojciec kilka lat wcześniej zmagał się z guzem mózgu) pomogłoby wykryć glejaka. Guz jednak narastał powoli i miesięczne opóźnienie – zdaniem biegłych – nic by nie zmieniło.
- Nawet gdyby guz został wcześniej zoperowany nie wiadomo, jakie mogły wystąpić powikłania i komplikacje. Biegli nie są w stanie określić rokowań – dodaje prokurator. – Nie przeprowadzenie wcześniej badania TK nie wynikało jednak ze złej woli elbląskich lekarzy, a z braku objawów, które z medycznego punktu widzenia wskazywałyby na nowotwór głowy.
Biegli uznali również, że postępowanie lekarzy z olsztyńskiego szpitala było prawidłowe. Ci jednak już niewiele mogli zrobić, bo nastąpiła śmierć mózgu.
Decyzja prokuratury nie jest prawomocna. Rodzice dziewczynki mogą złożyć zażalenie.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Elblągu. Przesłuchano kilkunastu lekarzy ze szpitala wojewódzkiego w Elblągu. Decydująca okazała się opinia biegłych z warszawskiej kliniki onkologicznej. Jest ona bardzo obszerna, szczegółowa i stała się podstawą do umorzenia śledztwa. Uzasadnienie decyzji prokuratorów liczy ponad 30 stron.
- Z opinii biegłych wynika, że lekarze z elbląskiego szpitala nie naruszyli zasad sztuki lekarskiej w zakresie leczenia dziewczynki – mówi prokurator Sławomir Karmowski, rzecznik prasowy Prokuratury Rejonowej w Elblągu. – Według biegłych, leczenie podjęto zgodnie ze zgłaszanymi objawami. Te zaś wskazywały na problemy układu pokarmowego.
Przyczyną śmierci Justynki był glejak, guz tylnej jamy czaszki. Charakteryzował się niskim stopniem złośliwości, rozwijał się bardzo powoli.
- Guz był bardzo trudny do zdiagnozowania, bo u dziecka dawał nietypowe objawy – mówi prokurator Karmowski. – Były one mylące, bo niezwiązane z głową.
Badanie TK, gdyby zostało wykonane podczas pierwszego pobytu dziewczynki w szpitalu (o co miała zabiegać matka, bo ojciec kilka lat wcześniej zmagał się z guzem mózgu) pomogłoby wykryć glejaka. Guz jednak narastał powoli i miesięczne opóźnienie – zdaniem biegłych – nic by nie zmieniło.
- Nawet gdyby guz został wcześniej zoperowany nie wiadomo, jakie mogły wystąpić powikłania i komplikacje. Biegli nie są w stanie określić rokowań – dodaje prokurator. – Nie przeprowadzenie wcześniej badania TK nie wynikało jednak ze złej woli elbląskich lekarzy, a z braku objawów, które z medycznego punktu widzenia wskazywałyby na nowotwór głowy.
Biegli uznali również, że postępowanie lekarzy z olsztyńskiego szpitala było prawidłowe. Ci jednak już niewiele mogli zrobić, bo nastąpiła śmierć mózgu.
Decyzja prokuratury nie jest prawomocna. Rodzice dziewczynki mogą złożyć zażalenie.
A