Co piątek w Kamienicy Elbląskiej spotykają się młodzi artyści. Malują, rysują, inni biorą udział w dramie. W to co robią, wkładają dużo serca. W Kamienicy przebywają w ośrodku wychowawczym.
Do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego przyjeżdża z całej Polski młodzież, z którą są bardzo poważne problemy wychowawcze. Tutaj przyjeżdżają, żeby się uczyć oraz wychować. Wychować także przez sztukę w ramach zajęć kółka artystycznego, które prowadzi Anna Wojtczak.
Lepsza przyszłość
Do Kamienicy trafiają chłopcy w różnym wieku. Uczą się w szkole podstawowej oraz w gimnazjum. Po ukończeniu nauki lub osiągnięciu pełnoletności wracają do domów - do tego samego środowiska, które wtrąciło ich do ośrodka.
- Tutaj przyjechałem, żeby się wyprostować - mówi Jakub, wychowanek. - Chcę wyjść lepszym, a nie gorszym. Myślę, że mi się udało i z każdym rokiem jest coraz lepiej.
- Bardzo wierzę, że im się uda - dodaje Anna Wojtczak. - Jeżeli któryś z chłopców ponosi porażkę, to jest mi z tego powodu bardzo przykro. To co robimy staramy się robić dla chłopców, żeby mogli się sprzedać, pokazać, komuś zaimponować. To są drobne sukcesy, które się składają na jeden, życiowy sukces.
Czy im się udaje? Jak sami przyznają, jest różnie. Niektórzy twierdzą, że są już na dobrej drodze, inni, że po powrocie do domu trafiają do tego samego towarzystwa i cała historia się powtarza. Wyrwać się z tego środowiska jest bardzo trudno. Zdarzają się jednak chłopcy, którym się udało, którzy zdali maturę i żyją normalnym życiem.
- Chciałabym, żeby kontakt między nami został zachowany - mówi Anna Wojtczak. - Żeby za jakiś czas odzywali się. Mówili - jestem tutaj, robię to i to. Ale największym sukcesem by było, gdyby któryś z nich powiedział - wychowawczyni, ja maluję.
Teraźniejszość w ośrodku
Przy ośrodku istnieje wiele kół zainteresowań - drama, koło łowieckie i ekologiczne oraz artystyczne. Na zajęciach wychowankowie wraz z mieszkańcami okolicznych miejscowości mogą wyżyć się artystycznie. Co piątek na spotkaniach stawia się najmniej 20 osób.
- Wychowanie u nas nie ogranicza się do zajęć programowych - tłumaczy opiekunka koła. - Ja sama uwielbiam malować i zawsze mówiłam, że każdy może to robić. Właściwie nie tylko malować, ale w jakiś sposób tworzyć.
Chłopcy wystawiają także dramę.
- Gram, bo to lubię - tłumaczy Jakub. - Co innego mam do roboty? Możemy się także pokazać z tej lepszej strony. Że każdy z nas coś umie, że nie jesteśmy gorsi, tylko w czymś lepsi.
- Jak byłem mały to rysowałem różne postacie z komiksów - opowiada Piotr. - Później malowałem różne gotyckie litery. Jak trafiłem do ośrodka zacząłem tworzyć pastelami. I tak jakoś się zaczęło. Siedzę i maluję.
Dzięki zajęciom w kole artystycznym chłopcy uczą się nie tylko malować. Częste wyjazdy zmuszają ich do nauki zachowania się wśród ludzi, wypowiadania na forum. To wszystko przyda im się w życiu.
- Jest to dla nich przełamywaniem naprawdę grubych lodów - dodaje Anna Wojtczak.
Przeszłość: klej i alkohol
Do MOW w Kamienicy Elbląskiej trafili z różnych powodów. Najczęściej scenariusz jest ten sam. Najpierw alkohol, wagary, później środki odurzające - kleje, rozpuszczalniki, miękkie narkotyki. Na końcu kradzieże.
- Często paliłem i co jakiś czas lubiłem wypić - opowiada Piotr. - Do szkoły nie chodziłem w ogóle. Jak chodziłem, to najczęściej przebywałem za salą gimnastyczną przy jakimś piwku lub narkotyku. Trafiłem na pogotowie opiekuńcze, a w końcu tutaj - do Kamienicy.
Chłopcy potrafią także nieźle broić. Jak mówi Anna Wojtczak, niektóre ich wybryki są całkiem dowcipne, inne mniej miłe.
- To są młodzi mężczyźni. Mają ochotę czasami postawić na swoim. Wszystko jednak można z nimi załatwić. Ale nie na udry, tylko spokojnie, rozmową albo pozostawieniem problemu, aby ochłonął.
Lepsza przyszłość
Do Kamienicy trafiają chłopcy w różnym wieku. Uczą się w szkole podstawowej oraz w gimnazjum. Po ukończeniu nauki lub osiągnięciu pełnoletności wracają do domów - do tego samego środowiska, które wtrąciło ich do ośrodka.
- Tutaj przyjechałem, żeby się wyprostować - mówi Jakub, wychowanek. - Chcę wyjść lepszym, a nie gorszym. Myślę, że mi się udało i z każdym rokiem jest coraz lepiej.
- Bardzo wierzę, że im się uda - dodaje Anna Wojtczak. - Jeżeli któryś z chłopców ponosi porażkę, to jest mi z tego powodu bardzo przykro. To co robimy staramy się robić dla chłopców, żeby mogli się sprzedać, pokazać, komuś zaimponować. To są drobne sukcesy, które się składają na jeden, życiowy sukces.
Czy im się udaje? Jak sami przyznają, jest różnie. Niektórzy twierdzą, że są już na dobrej drodze, inni, że po powrocie do domu trafiają do tego samego towarzystwa i cała historia się powtarza. Wyrwać się z tego środowiska jest bardzo trudno. Zdarzają się jednak chłopcy, którym się udało, którzy zdali maturę i żyją normalnym życiem.
- Chciałabym, żeby kontakt między nami został zachowany - mówi Anna Wojtczak. - Żeby za jakiś czas odzywali się. Mówili - jestem tutaj, robię to i to. Ale największym sukcesem by było, gdyby któryś z nich powiedział - wychowawczyni, ja maluję.
Teraźniejszość w ośrodku
Przy ośrodku istnieje wiele kół zainteresowań - drama, koło łowieckie i ekologiczne oraz artystyczne. Na zajęciach wychowankowie wraz z mieszkańcami okolicznych miejscowości mogą wyżyć się artystycznie. Co piątek na spotkaniach stawia się najmniej 20 osób.
- Wychowanie u nas nie ogranicza się do zajęć programowych - tłumaczy opiekunka koła. - Ja sama uwielbiam malować i zawsze mówiłam, że każdy może to robić. Właściwie nie tylko malować, ale w jakiś sposób tworzyć.
Chłopcy wystawiają także dramę.
- Gram, bo to lubię - tłumaczy Jakub. - Co innego mam do roboty? Możemy się także pokazać z tej lepszej strony. Że każdy z nas coś umie, że nie jesteśmy gorsi, tylko w czymś lepsi.
- Jak byłem mały to rysowałem różne postacie z komiksów - opowiada Piotr. - Później malowałem różne gotyckie litery. Jak trafiłem do ośrodka zacząłem tworzyć pastelami. I tak jakoś się zaczęło. Siedzę i maluję.
Dzięki zajęciom w kole artystycznym chłopcy uczą się nie tylko malować. Częste wyjazdy zmuszają ich do nauki zachowania się wśród ludzi, wypowiadania na forum. To wszystko przyda im się w życiu.
- Jest to dla nich przełamywaniem naprawdę grubych lodów - dodaje Anna Wojtczak.
Przeszłość: klej i alkohol
Do MOW w Kamienicy Elbląskiej trafili z różnych powodów. Najczęściej scenariusz jest ten sam. Najpierw alkohol, wagary, później środki odurzające - kleje, rozpuszczalniki, miękkie narkotyki. Na końcu kradzieże.
- Często paliłem i co jakiś czas lubiłem wypić - opowiada Piotr. - Do szkoły nie chodziłem w ogóle. Jak chodziłem, to najczęściej przebywałem za salą gimnastyczną przy jakimś piwku lub narkotyku. Trafiłem na pogotowie opiekuńcze, a w końcu tutaj - do Kamienicy.
Chłopcy potrafią także nieźle broić. Jak mówi Anna Wojtczak, niektóre ich wybryki są całkiem dowcipne, inne mniej miłe.
- To są młodzi mężczyźni. Mają ochotę czasami postawić na swoim. Wszystko jednak można z nimi załatwić. Ale nie na udry, tylko spokojnie, rozmową albo pozostawieniem problemu, aby ochłonął.
M