Na naszych łamach opublikowaliśmy opinię radnego SLD Sławomira Kuli dotyczącą basenu miejskiego, w której odnosi się on do wypowiedzi wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej Sławomira Malinowskiego. Malinowski odpowiada. Treść publikujemy poniżej.
„Dyskusja na temat basenu przy ul. Spacerowej nabiera rumieńców. Po mojej interpelacji dotyczącej oszacowania kosztów zabezpieczenia i przywrócenia tego obiektu do stanu używalności głos zabrał mój kolega, radny Sławomir Kula (SLD). To miło, że odzywa się ktoś z SLD zwłaszcza, że większość radnych tego ugrupowania obecnie zasiadających w radzie, była czynnym świadkiem jego upadłości. No, ale po wyborach rozpoczęła się kolejna kampania wyborcza i – jak sądzę – radny Kula, którego osobiście lubię i cenię, chce być jej aktywnym uczestnikiem. Gdybym przyjął retorykę mojego szanownego kolegi, to napisałbym, że dostrzegając jakąkolwiek okazję do dyskusji: „…zachowuje się jak piękny, dumny ciapek mojego sąsiada, który ma tę wadę, że gdy zobaczy drzewko, to musi z niego koniecznie skorzystać. Nie zawsze celnie i nie zawsze z zamierzonym efektem”.
Rady Kula z SLD stwierdził, że wyraźnie prześledził moją wypowiedź na temat basenu. To miłe, ale interpelacji nie czytał, bo wówczas nie napisałby tekstu pełnego manipulacji i insynuacji, a także, wykazującego brak wiedzy na temat miasta w którym jest radnym. A relacje prasowe – to tak na przyszłość Drogi Sławku – nie są najbardziej miarodajnym źródłem informacji.
To, że proponuję powołanie komisji (nie spec komisji, bo to domena zupełnie innego radnego) mającej zbadać faktyczny stan basenu w dalszym ciągu uważam za zasadne. Jak również uczestnictwo w niej ludzi, którzy basen przez kilkadziesiąt lat, i to bez przerwy, utrzymywali w stanie używalności. Spotykali się z takimi samymi problemami jak my dzisiaj, z tą tylko różnicą, że rozwiązywanie tych problemów znają z własnej praktyki a nie wyimaginowanych mrzonek. Przykładem może być uchwała śmieciowa, którą przygotowano bez zasięgania opinii praktyków, zwłaszcza zarządców nieruchomości znających te problemy z szarej rzeczywistości. Jakie to przyniosło skutki – dzisiaj odczuwamy, a radni, którzy rok temu głosowali za jej przyjęciem, teraz, przed kamerami, czule apelują, abyśmy się nad nią „pochylili raz jeszcze” (autora tych słów na razie nie wymienię).
Z wykształcenia Sławku jesteś lekarzem. Skończyłeś Akademię Medyczną, ale talenty – jak wiem - masz rozliczne. Może też zaocznie – czego już nie wiem - skończyłeś inżynierię budownictwa wodnego i za eksperta możesz jak najbardziej służyć. Jeżeli tak… chylę czoła. Ale jeżeli nie, daj szansę ludziom, którzy na tych rzeczach znają się lepiej od Ciebie i ode mnie.
Radny Kula napisał w kolejnym akapicie: „…Moim zdaniem rewitalizacja akwenu o powierzchni 30 tys. m2 siłami MOSiR jest NIEMOŻLIWA”. Tak twierdzi radny Kula, a to sprawa poważna. Jednakże tak się składa Drogi Sławku, że przez ostatnie kilkadziesiąt lat basen przy Spacerowej przygotowywali do sezonu właśnie pracownicy MOSiR-u. I robili dokładnie to, co dzisiaj trzeba zrobić, choć zapewne w mniejszej skali. Bo nie był tak zdewastowany. Robili tak pod kierunkiem poprzedniego dyrektora, który wyznawał zasadę: „Dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych”. No, ale radny Kula niestety zna to słowo i tu jest problem.
Mówiłem także o rewitalizacji części, tej podstawowej, basenu, a nie o całości (konferencja prasowa). To po pierwsze. Po drugie w swojej interpelacji napisałem wyraźnie, że do zadań komisji należałoby:
1. Zapoznanie się ze stanem technicznym basenu oraz ustalenie faktycznej przyczyny wyłączenia obiektu z eksploatacji.
2. Opracowanie harmonogramu prac związanych z przygotowaniem obiektu do sezonu letniego oraz zabezpieczeniem terenu na okres zimy.
3. Sporządzenie planu finansowego związanego z realizacją zadania.
W interpelacji, owszem, użyłem określenia glony. Z dwóch powodów. Po pierwsze użyłem nomenklatury jaką posługiwały się dwa lata temu lokalne media, a po drugie nie chciałem pisać o Cyanobakteriach, bo któż by wówczas wiedział o czym mowa? Zresztą, dla sedna problemu nie ma to większego znaczenia. Basen został zamknięty.
Co do wojska. Dałem ten przykład jako siły mogącej pomóc miastu. Bo czemu nie? Dlatego niezrozumiały jest akapit radnego Kuli: „… żołnierzy bez ich zgody zatrudniać nie wolno.”. A kto ich chce zatrudniać i to jeszcze bez ich zgody? Ani razu taka sugestia nie padła z moich ust. Radny Kula, błyszczący w swoim artykule jako autor niezwykle wysublimowanych, ciętych puent daje jednocześnie do zrozumienia, że… nie, żołnierzy bez ich zgody zatrudniać nie wolno, ale już kucharzy, hydraulików czy piekarzy to owszem. Tych wolno, bo to nie wojsko.
Przy czym w tym samym akapicie pisząc o obecności wojska w Elblągu plącze się niczym liana w dżungli: „…jak wszyscy wiedzą, praktycznie w naszym mieście nie istnieje (wojsko), a gdyby nawet, to nie wiem, czy miałoby na ten cel pieniądze”. O rany, ale się narobiło… Bo już sam mam w głowie mętlik czytając te słowa; czy, zdaniem radnego Kuli, wojsko w Elblągu jest czy go nie ma? I co znaczy: „a gdyby nawet”. Gdyby nawet co? I co wiedzą wszyscy? No, nie śmiem podejrzewać radnego Kulę, że kto jak kto, ale on nie wie czegoś o czym wiedzą wszyscy! Jak go znam, to po prostu niemożliwe! No i ciekawe co na to elbląscy żołnierze? No…, ci których nie ma, a gdyby nawet…, to hoho, Panie Dziejku…
Taka logika, z którą nie zamierzam dyskutować.
I do wiadomości mojego kolegi radnego Sławomira Kuli z SLD. W Elblągu jest Dowództwo Garnizonu Elbląg, w skład którego wchodzą: jednostki podległe 16 Dywizji Zmechanizowanej ( Dowództwo 16 DZ, 16 bdow), Inspektoratowi Wsparcia Sił Zbrojnych ( 21 WOG, 16 brem) oraz dywizjon rakietowy wchodzący w skład 15 pułku przeciwlotniczego z Gołdapi. Elbląscy żołnierze służą także w Żandarmerii Wojskowej, WKU, Orkiestrze Wojskowej Wojsk, Węźle Łącznościowym.
Sporo Drogi Sławku tych, których nie ma o czym, podobno, wszyscy wiedzą.
Warto zastanowić się jeszcze, na przykład nad ludźmi mającymi wyroki polegające na odpracowaniu określonej liczby godzin w czynie społecznym. Jeżeli w czynie społecznym, to czemu nie na basenie?
Dalej radny Kula proponuje rozwiązania. I dobrze. Dobrze też, że w końcu przyznaje, iż nie jest fachowcem. Duża ulga. Ale gdybym miał raz jeszcze użyć jego retoryki, to zastanowiłbym się nad kolejnym jego zdaniem: „Podobno pod basenem jest kurzawka”. Tak napisał radny Kula. A mnie mało to interesuje czy jest czy jej nie ma. Zapewne architekci i inżynierowie, którzy w latach 30-tych XX wieku budowali ten obiekt znali odpowiedź na to pytanie. Jej obecność lub jej brak nie wpłynęła jak dotąd na funkcjonowanie basenu. Ale też nie o to zapewne autorowi tego stwierdzenia chodziło. Słowo „kurzawka”, tak jak wcześniej użyte „zwykły beton”, „beton zbrojony” czy „fibrobeton” mają przekonać czytelnika, że ma do czynienia z fachowcem w zakresie budowli hydrotechnicznych. Takim lekarzem o specjalności basenologia ogólna.
Dziwi mnie, że radny Sławomir Kula z SLD zamiast porozmawiać ze mną osobiście (znamy się od lat, ma mój numer telefonu) rozmawia ze mną przez media. To kiepska praktyka rodem z parlamentu. No tak, ale tu nie chodzi o cel. Kampania się rozpoczęła…
Proponuję, aby dyskusja odbywała się we właściwych komisjach Rady Miasta. Tam jest jej miejsce czego radnemu Kuli i sobie życzę."
Sławomir W. Malinowski
wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu
Klub Radnych KW Witolda Wróblewskiego
Rady Kula z SLD stwierdził, że wyraźnie prześledził moją wypowiedź na temat basenu. To miłe, ale interpelacji nie czytał, bo wówczas nie napisałby tekstu pełnego manipulacji i insynuacji, a także, wykazującego brak wiedzy na temat miasta w którym jest radnym. A relacje prasowe – to tak na przyszłość Drogi Sławku – nie są najbardziej miarodajnym źródłem informacji.
To, że proponuję powołanie komisji (nie spec komisji, bo to domena zupełnie innego radnego) mającej zbadać faktyczny stan basenu w dalszym ciągu uważam za zasadne. Jak również uczestnictwo w niej ludzi, którzy basen przez kilkadziesiąt lat, i to bez przerwy, utrzymywali w stanie używalności. Spotykali się z takimi samymi problemami jak my dzisiaj, z tą tylko różnicą, że rozwiązywanie tych problemów znają z własnej praktyki a nie wyimaginowanych mrzonek. Przykładem może być uchwała śmieciowa, którą przygotowano bez zasięgania opinii praktyków, zwłaszcza zarządców nieruchomości znających te problemy z szarej rzeczywistości. Jakie to przyniosło skutki – dzisiaj odczuwamy, a radni, którzy rok temu głosowali za jej przyjęciem, teraz, przed kamerami, czule apelują, abyśmy się nad nią „pochylili raz jeszcze” (autora tych słów na razie nie wymienię).
Z wykształcenia Sławku jesteś lekarzem. Skończyłeś Akademię Medyczną, ale talenty – jak wiem - masz rozliczne. Może też zaocznie – czego już nie wiem - skończyłeś inżynierię budownictwa wodnego i za eksperta możesz jak najbardziej służyć. Jeżeli tak… chylę czoła. Ale jeżeli nie, daj szansę ludziom, którzy na tych rzeczach znają się lepiej od Ciebie i ode mnie.
Radny Kula napisał w kolejnym akapicie: „…Moim zdaniem rewitalizacja akwenu o powierzchni 30 tys. m2 siłami MOSiR jest NIEMOŻLIWA”. Tak twierdzi radny Kula, a to sprawa poważna. Jednakże tak się składa Drogi Sławku, że przez ostatnie kilkadziesiąt lat basen przy Spacerowej przygotowywali do sezonu właśnie pracownicy MOSiR-u. I robili dokładnie to, co dzisiaj trzeba zrobić, choć zapewne w mniejszej skali. Bo nie był tak zdewastowany. Robili tak pod kierunkiem poprzedniego dyrektora, który wyznawał zasadę: „Dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych”. No, ale radny Kula niestety zna to słowo i tu jest problem.
Mówiłem także o rewitalizacji części, tej podstawowej, basenu, a nie o całości (konferencja prasowa). To po pierwsze. Po drugie w swojej interpelacji napisałem wyraźnie, że do zadań komisji należałoby:
1. Zapoznanie się ze stanem technicznym basenu oraz ustalenie faktycznej przyczyny wyłączenia obiektu z eksploatacji.
2. Opracowanie harmonogramu prac związanych z przygotowaniem obiektu do sezonu letniego oraz zabezpieczeniem terenu na okres zimy.
3. Sporządzenie planu finansowego związanego z realizacją zadania.
W interpelacji, owszem, użyłem określenia glony. Z dwóch powodów. Po pierwsze użyłem nomenklatury jaką posługiwały się dwa lata temu lokalne media, a po drugie nie chciałem pisać o Cyanobakteriach, bo któż by wówczas wiedział o czym mowa? Zresztą, dla sedna problemu nie ma to większego znaczenia. Basen został zamknięty.
Co do wojska. Dałem ten przykład jako siły mogącej pomóc miastu. Bo czemu nie? Dlatego niezrozumiały jest akapit radnego Kuli: „… żołnierzy bez ich zgody zatrudniać nie wolno.”. A kto ich chce zatrudniać i to jeszcze bez ich zgody? Ani razu taka sugestia nie padła z moich ust. Radny Kula, błyszczący w swoim artykule jako autor niezwykle wysublimowanych, ciętych puent daje jednocześnie do zrozumienia, że… nie, żołnierzy bez ich zgody zatrudniać nie wolno, ale już kucharzy, hydraulików czy piekarzy to owszem. Tych wolno, bo to nie wojsko.
Przy czym w tym samym akapicie pisząc o obecności wojska w Elblągu plącze się niczym liana w dżungli: „…jak wszyscy wiedzą, praktycznie w naszym mieście nie istnieje (wojsko), a gdyby nawet, to nie wiem, czy miałoby na ten cel pieniądze”. O rany, ale się narobiło… Bo już sam mam w głowie mętlik czytając te słowa; czy, zdaniem radnego Kuli, wojsko w Elblągu jest czy go nie ma? I co znaczy: „a gdyby nawet”. Gdyby nawet co? I co wiedzą wszyscy? No, nie śmiem podejrzewać radnego Kulę, że kto jak kto, ale on nie wie czegoś o czym wiedzą wszyscy! Jak go znam, to po prostu niemożliwe! No i ciekawe co na to elbląscy żołnierze? No…, ci których nie ma, a gdyby nawet…, to hoho, Panie Dziejku…
Taka logika, z którą nie zamierzam dyskutować.
I do wiadomości mojego kolegi radnego Sławomira Kuli z SLD. W Elblągu jest Dowództwo Garnizonu Elbląg, w skład którego wchodzą: jednostki podległe 16 Dywizji Zmechanizowanej ( Dowództwo 16 DZ, 16 bdow), Inspektoratowi Wsparcia Sił Zbrojnych ( 21 WOG, 16 brem) oraz dywizjon rakietowy wchodzący w skład 15 pułku przeciwlotniczego z Gołdapi. Elbląscy żołnierze służą także w Żandarmerii Wojskowej, WKU, Orkiestrze Wojskowej Wojsk, Węźle Łącznościowym.
Sporo Drogi Sławku tych, których nie ma o czym, podobno, wszyscy wiedzą.
Warto zastanowić się jeszcze, na przykład nad ludźmi mającymi wyroki polegające na odpracowaniu określonej liczby godzin w czynie społecznym. Jeżeli w czynie społecznym, to czemu nie na basenie?
Dalej radny Kula proponuje rozwiązania. I dobrze. Dobrze też, że w końcu przyznaje, iż nie jest fachowcem. Duża ulga. Ale gdybym miał raz jeszcze użyć jego retoryki, to zastanowiłbym się nad kolejnym jego zdaniem: „Podobno pod basenem jest kurzawka”. Tak napisał radny Kula. A mnie mało to interesuje czy jest czy jej nie ma. Zapewne architekci i inżynierowie, którzy w latach 30-tych XX wieku budowali ten obiekt znali odpowiedź na to pytanie. Jej obecność lub jej brak nie wpłynęła jak dotąd na funkcjonowanie basenu. Ale też nie o to zapewne autorowi tego stwierdzenia chodziło. Słowo „kurzawka”, tak jak wcześniej użyte „zwykły beton”, „beton zbrojony” czy „fibrobeton” mają przekonać czytelnika, że ma do czynienia z fachowcem w zakresie budowli hydrotechnicznych. Takim lekarzem o specjalności basenologia ogólna.
Dziwi mnie, że radny Sławomir Kula z SLD zamiast porozmawiać ze mną osobiście (znamy się od lat, ma mój numer telefonu) rozmawia ze mną przez media. To kiepska praktyka rodem z parlamentu. No tak, ale tu nie chodzi o cel. Kampania się rozpoczęła…
Proponuję, aby dyskusja odbywała się we właściwych komisjach Rady Miasta. Tam jest jej miejsce czego radnemu Kuli i sobie życzę."
Sławomir W. Malinowski
wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu
Klub Radnych KW Witolda Wróblewskiego