
- Nie będzie likwidacji Szkoły Podstawowej nr 23 – zadeklarował dzisiaj wiceprezydent Bogusław Milusz. Na te słowa czekali rodzice 250 uczniów oraz nauczyciele, którzy przyszli na spotkanie. Nie doczekali się jednak ze strony wiceprezydenta deklaracji o utworzeniu klas pierwszych w SP 23 w roku szkolnym 2016/17.
- Nie planujemy likwidacji szkoły, chcemy ją wzmocnić – te słowa Bogusław Milusz, wiceprezydent Elbląga odpowiedzialny m. in. za oświatę, powtarzał w ciągu spotkania kilkukrotnie.
Rodziców nie przekonał. Szczególnie tych, którzy posyłają tutaj swoje dzieci niepełnosprawne dzieci.
- Moje dziecko nie poradzi sobie w dużej szkole – przekonywała jedna z mam.
- Tu dziecko nauczy się wrażliwości na drugiego człowieka – to opinia kolejnej matki.
- Tu jest wspaniała kadra pedagogiczna, dzięki której moje dziecko robi postępy w nauce, jakich nie robiło w poprzedniej szkole – mówiła inna z matek.
Chcemy, by była kameralna
Tymczasem uczniów w szkole ubywa. W 2007r. uczyło się 397 osób, dziś – 246. W rejonie szkoły mieszka 97 uczniów, a 147 jest spoza niego. - Musimy zadać sobie pytanie, czy stać nas na kameralne szkoły? – pytał zebranych Bogusław Milusz.
- My chcemy, aby ta szkoła pozostała kameralna. Nasze dzieci lepiej się czują w małej szkole, a w dużej nie dadzą sobie rady – ripostowała jedna z mam.
Spotkanie przebiegało w burzliwej atmosferze. Rodzice zarzucali urzędnikom błędne przygotowanie analiz finansowych i statystycznych. Duże zastrzeżenia wzbudziła informacja o słabych wynikach uczniów szkoły z egzaminu szóstoklasisty. Wśród rodziców dominowało przeświadczenie, że ich szkoła konkuruje o uczniów z SP 12 i 21.
- Dlaczego szkoły nr 12 i 21 są przepełnione? Przenieście część dzieci tutaj – proponowała jedna z mam.
- Administracja miasta jest rozlokowana w kilku budynkach, a wy chcecie likwidować szkoły – zwracała uwagę inna z matek.
Sytuacja w elbląskiej oświacie jest zła. Od 2007 r. ubyło 4 tysiące uczniów, tymczasem etatów nauczycielskich tylko pięć. Wzrosło za to zatrudnienie w szkolnej administracji. Miasto z własnego budżetu musi pokrywać jedną trzecią wydatków oświatowych (dla porównania w 2007r r. pokrywało jedną czwartą). Na jednego ucznia miasto wydaje 3600 zł (dla porównania Gorzów Wielkopolski – 1000 zł) .
Sytuację w oświacie komplikują jeszcze plany Ministerstwa Edukacji Narodowej, które chce zlikwidować gimnazja i cofnąć sześciolatki z powrotem do przedszkoli. Wszystko to powoduje, że nie wiadomo, ilu uczniów będzie w pierwszych klasach podstawówek w roku szkolnym 2016/17.
- Nie jestem w stanie zadeklarować państwu, że możecie rozpocząć rekrutację do klas pierwszych, ponieważ nie wiem, ile będzie pierwszaków w Elblągu – mówił wiceprezydent Milusz.

Dyrekcja szkoły proponuje
Kompromisem, jaki zaproponowała dyrekcja szkoły jest utworzenie (lub przeniesienie) trzech oddziałów przedszkolnych do budynku szkoły. Powstałby wtedy zespół szkolno-przedszkolny, a przedszkolaki byłyby naturalnymi „klientami” pierwszych klas podstawówki. W przypadku realizacji takiego scenariusza nie byłoby konieczne przeniesienie do SP nr 23 Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 2. Na takie rozwiązanie nie zgadzają się natomiast pracownicy i dyrekcja sąsiedniego przedszkole nr 13 z ul. Kosynierów Gdyńskich, którzy również protestują przeciwko planom władz miasta.
Zamieszanie w elbląskiej oświacie trwa, mimo że władze miasta deklarują, że żadne decyzje w sprawie reorganizacji jeszcze nie zapadły. Mleko się jednak rozlało: w placówkach, których zmiany mają dotyczyć, rodzice i nauczyciele piszą petycje, zbierają podpisy. Zapowiadają, że będą protestować do skutku.