W Internecie, w tym także na naszych stronach, nastąpiła ostatnio wymiana ciosów między radnymi Kulą i Malinowskim. Panowie chociaż deklarują wzajemny szacunek i uznanie, to nie szczędzą sobie uszczypliwości graniczących z posądzeniem o brak kompetencji. A poszło głównie o słynny elbląski basen i sposób jego rewitalizacji.
Jednym z pomysłów radnego Malinowskiego na przywrócenie elblążanom tego obiektu było użycie wojska. Pomysł ten w swoim tekście obśmiał radny Kula, wykazując, że w Elblągu praktycznie wojska nie ma, a jakby nawet było, to i tak basenu nam nie wyremontuje. Na takie dictum radny Malinowski dokonał rozbioru gramatycznego i logicznego wypowiedzi radnego Kuli i wyszło mu, że jednak wojsko w Elblągu jest, a skoro tak to niby dlaczego by nie miało miastu w remoncie basenu pomóc?!
Otóż radnemu Malinowskiemu mogło umknąć, że od czasu, gdy sam służył w wojsku (zakładam, że spełnił ten zaszczytny obowiązek), nasza dzielna armia została sprofesjonalizowana i jakimś dziwnym trafem w kontraktach, jakie podpisują żołnierze zawodowi pominięto obowiązek wykonywania prac społecznych na rzecz miasta. Po służbie żołnierze i oficerowie wracają do kwater lub domów i używając branżowego słownictwa, mają wyje...chane na takie pomysły. Jedyne, co mogłoby się ewentualnie udać, to połączenie prac remontowych ze szkoleniem. Niestety od czasu, gdy stacjonujący długie lata w Elblągu 14. batalion remontu lotnisk został rozformowany, to jedyne co mi przychodzi do głowy, to wyposażenie żołnierzy dywizjonu rakietowego w rakietki do badmintona, żeby testowali korty, które moim zdaniem powinny powstać obok basenu. Tak się składa, że żołnierze szkoleni są w zabijaniu, pardon eliminowaniu siły żywej n-pla, a nie w budowaniu.
Ktoś złośliwy mógłby podpowiedzieć radnemu Malinowskiemu, że w Elblągu większą liczbą szabel niż Wojsko Polskie dysponuje poseł Gelert. Jej liczni pracownicy mają zdecydowanie bardziej potrzebne w pracach remontowych kwalifikacje niż żołnierze. W końcu chodzi tu o reanimację obiektu, a i z basenami siostry są obeznane jak nikt inny.
Radny Malinowski może wytknąć mi brak kwalifikacji budowlanych, ale kilkumiesięczny remont własnego domu nauczył mnie jednego - bez dobrych fachowców i dobrych materiałów jakiekolwiek prace nie mają sensu. A jedno i drugie kosztuje. Od czasu powstania elbląskiego basenu zmieniły się też standardy wykonania i eksploatacji takich obiektów. Jakakolwiek amatorszczyzna bardzo szybko wypłynie na wierzch.
Ale nie znęcajmy się dłużej nad tym pomysłem. Kto z nas nie palnął kiedyś głupoty, niech rzuci myszką w monitor. O wiele bardziej niepokoi mnie apel radnego Malinowskiego do radnego Kuli, żeby dyskusję na temat rewitalizacji basenu prowadzić w zaciszu ratuszowych gabinetów. Boję się, że wyborcy obu panów mają na ten temat zdecydowanie odmienny pogląd. Jedyne, co mogę poradzić wszystkim radnym, to właśnie jak najczęstsze prezentowanie w mediach swoich pomysłów i uważne wsłuchiwanie się w opinie czytelników. To może być recepta na przetrwanie całej kadencji.
Otóż radnemu Malinowskiemu mogło umknąć, że od czasu, gdy sam służył w wojsku (zakładam, że spełnił ten zaszczytny obowiązek), nasza dzielna armia została sprofesjonalizowana i jakimś dziwnym trafem w kontraktach, jakie podpisują żołnierze zawodowi pominięto obowiązek wykonywania prac społecznych na rzecz miasta. Po służbie żołnierze i oficerowie wracają do kwater lub domów i używając branżowego słownictwa, mają wyje...chane na takie pomysły. Jedyne, co mogłoby się ewentualnie udać, to połączenie prac remontowych ze szkoleniem. Niestety od czasu, gdy stacjonujący długie lata w Elblągu 14. batalion remontu lotnisk został rozformowany, to jedyne co mi przychodzi do głowy, to wyposażenie żołnierzy dywizjonu rakietowego w rakietki do badmintona, żeby testowali korty, które moim zdaniem powinny powstać obok basenu. Tak się składa, że żołnierze szkoleni są w zabijaniu, pardon eliminowaniu siły żywej n-pla, a nie w budowaniu.
Ktoś złośliwy mógłby podpowiedzieć radnemu Malinowskiemu, że w Elblągu większą liczbą szabel niż Wojsko Polskie dysponuje poseł Gelert. Jej liczni pracownicy mają zdecydowanie bardziej potrzebne w pracach remontowych kwalifikacje niż żołnierze. W końcu chodzi tu o reanimację obiektu, a i z basenami siostry są obeznane jak nikt inny.
Radny Malinowski może wytknąć mi brak kwalifikacji budowlanych, ale kilkumiesięczny remont własnego domu nauczył mnie jednego - bez dobrych fachowców i dobrych materiałów jakiekolwiek prace nie mają sensu. A jedno i drugie kosztuje. Od czasu powstania elbląskiego basenu zmieniły się też standardy wykonania i eksploatacji takich obiektów. Jakakolwiek amatorszczyzna bardzo szybko wypłynie na wierzch.
Ale nie znęcajmy się dłużej nad tym pomysłem. Kto z nas nie palnął kiedyś głupoty, niech rzuci myszką w monitor. O wiele bardziej niepokoi mnie apel radnego Malinowskiego do radnego Kuli, żeby dyskusję na temat rewitalizacji basenu prowadzić w zaciszu ratuszowych gabinetów. Boję się, że wyborcy obu panów mają na ten temat zdecydowanie odmienny pogląd. Jedyne, co mogę poradzić wszystkim radnym, to właśnie jak najczęstsze prezentowanie w mediach swoich pomysłów i uważne wsłuchiwanie się w opinie czytelników. To może być recepta na przetrwanie całej kadencji.