Po zakończeniu edukacji obowiązkowej młody elblążanin staje przed dylematem wyboru drogi na przyszłość. Niestety, coraz większy odsetek absolwentów szkół średnich wybiera wyjazd z miasta, czy to z powodu lepszej oferty edukacyjnej, czy też braku pracy. Dlatego problem zachęcenia do pozostania w mieście tych ludzi, którzy stanowią o przyszłości i rozwoju Elbląga, powinien stać się ważną częścią kampanii wyborczych.
W Powiatowym Urzędzie Pracy zarejestrowanych jest obecnie 1279 osób, które nie skończyły jeszcze 25 roku życia. Jest to bardzo duża liczba, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce ponad połowa tej populacji rozpoczyna studia, a studenci studiów dziennych nie mogą rejestrować się jako bezrobotni.
Wiadomo, że osoby nieposiadające pracy w tym przedziale wiekowym potrzebują specjalnego traktowania. Wiceprezydent Elbląga Artur Zieliński chwalił się, że miasto posiada dobrze opracowaną koncepcję szkolnictwa zawodowego, co przekłada się na większe zainteresowanie tego typu szkołami. Co z tego, skoro ich absolwenci zasilają szeregi bezrobotnych. Ci bezrobotni kierowani są na staże, gorzej płatne, po których ukończeniu często wracają do urzędu pracy, a miejska oferta szkoleń grupowych obejmuje jedynie 600 miejsc rocznie, w dodatku dla wszystkich bezrobotnych. Ci młodzi, którym się poszczęści, z racji braku doświadczenia zawodowego i tak muszą podejmować gorzej płatne prace. Ktoś powinien więc odpowiedzieć na pytanie, czy część winy nie leży po stronie niedostosowania programów nauczania w szkołach zawodowych, dlaczego wciąż oferuje się kształcenie w najbardziej nadwyżkowych zawodach?
A co z tą połową, która decyduje się iść na studia, a raczej tej jej częścią, która decyduje się zostać w naszym mieście? W Elblągu znajduje się Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa, Elbląska Uczelnia Humanistyczno-Ekonomiczna i wydział zamiejscowy Szkoły Wyższej im. Bogdana Jańskiego. Oferują one w sporej mierze kierunki uznawane przez ekspertów od zatrudnienia za generatory bezrobotnych – pedagogikę czy zarządzanie, a kierunki techniczne, matematyczne wciąż pozostają w mniejszości.
Wiem, że szkoły wyższe są autonomiczne, władze miasta nie mają bezpośredniego wpływu na ich programy i jakość kształcenia. Mimo wszystko, zwłaszcza w kontekście powstawania parku technologicznego, warto zapytać, czy władze zamierzają prowadzić jakąś politykę, która mogłaby zachęcać do zmiany tych proporcji. Wspomniany park ma wygenerować w ciągu najbliższej dekady 3 tysiące miejsc pracy, jednak spora część potencjalnych etatów będzie wymagała kadry specjalistycznej. Skąd miasto zamierza ją brać? Z Gdańska? Dysproporcje w ilości studentów kierunków humanistycznych i technicznych są tak duże w całym kraju, że miasta będą konkurować o tego typu pracowników. A jakie mamy szanse w konkurencji z wielką aglomeracją?
Dodatkową słabością elbląskich uczelni jest to, że spora część kadry naukowej, zwłaszcza osób z tytułami doktorów czy profesorów, uczy jednocześnie na Politechnice lub Uniwersytecie Gdańskim, co więcej, tam mieszkają, do nas przyjeżdżając tylko na „gościnne występy”. Jeśli miasto planuje coś w szerszej perspektywie i zamierza swojej szansy szukać w technologiach jutra, to kadry naukowe należy zacząć pozyskiwać już dziś.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie staniemy się wielkim ośrodkiem naukowym, nie powstanie u nas uniwersytet, nawet o akademię może być ciężko. Ale zawsze jest możliwość poprawy sytuacji, tak by przynajmniej cześć emigrantów zdecydowała się zostać w tym mieście. Między innymi dlatego chciałbym naszych polityków zapytać:
– W jaki sposób władze będą przeciwdziałały bezrobociu wśród osób, które dopiero co skończyły się uczyć, zwłaszcza w sytuacji, gdy dotychczasowe sposoby działania PUP spotykają się z dużą krytyką mieszkańców, gdyż nie przynoszą spodziewanych rezultatów?
– W jaki sposób można kontrolować i dostosowywać ofertę edukacyjną szkół zawodowych do realiów rynku pracy?
– Co można zrobić, by zapewnić pracowników-specjalistów niezbędnych w Parku Technologicznym?
– W jaki sposób będzie budowana pozycja Elbląga jako lokalnego ośrodka akademickiego?
Czytaj też:
Manifest wyborcy
Problem 1 – Bezrobocie
Problem 2 – Jak daleko stąd, jak blisko
Problem 3 – Czym do szkoły i pracy?
Problem 4 – Demografia i pieniądze
Problem 5 – Im dalej, tym gorzej
Wiadomo, że osoby nieposiadające pracy w tym przedziale wiekowym potrzebują specjalnego traktowania. Wiceprezydent Elbląga Artur Zieliński chwalił się, że miasto posiada dobrze opracowaną koncepcję szkolnictwa zawodowego, co przekłada się na większe zainteresowanie tego typu szkołami. Co z tego, skoro ich absolwenci zasilają szeregi bezrobotnych. Ci bezrobotni kierowani są na staże, gorzej płatne, po których ukończeniu często wracają do urzędu pracy, a miejska oferta szkoleń grupowych obejmuje jedynie 600 miejsc rocznie, w dodatku dla wszystkich bezrobotnych. Ci młodzi, którym się poszczęści, z racji braku doświadczenia zawodowego i tak muszą podejmować gorzej płatne prace. Ktoś powinien więc odpowiedzieć na pytanie, czy część winy nie leży po stronie niedostosowania programów nauczania w szkołach zawodowych, dlaczego wciąż oferuje się kształcenie w najbardziej nadwyżkowych zawodach?
A co z tą połową, która decyduje się iść na studia, a raczej tej jej częścią, która decyduje się zostać w naszym mieście? W Elblągu znajduje się Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa, Elbląska Uczelnia Humanistyczno-Ekonomiczna i wydział zamiejscowy Szkoły Wyższej im. Bogdana Jańskiego. Oferują one w sporej mierze kierunki uznawane przez ekspertów od zatrudnienia za generatory bezrobotnych – pedagogikę czy zarządzanie, a kierunki techniczne, matematyczne wciąż pozostają w mniejszości.
Wiem, że szkoły wyższe są autonomiczne, władze miasta nie mają bezpośredniego wpływu na ich programy i jakość kształcenia. Mimo wszystko, zwłaszcza w kontekście powstawania parku technologicznego, warto zapytać, czy władze zamierzają prowadzić jakąś politykę, która mogłaby zachęcać do zmiany tych proporcji. Wspomniany park ma wygenerować w ciągu najbliższej dekady 3 tysiące miejsc pracy, jednak spora część potencjalnych etatów będzie wymagała kadry specjalistycznej. Skąd miasto zamierza ją brać? Z Gdańska? Dysproporcje w ilości studentów kierunków humanistycznych i technicznych są tak duże w całym kraju, że miasta będą konkurować o tego typu pracowników. A jakie mamy szanse w konkurencji z wielką aglomeracją?
Dodatkową słabością elbląskich uczelni jest to, że spora część kadry naukowej, zwłaszcza osób z tytułami doktorów czy profesorów, uczy jednocześnie na Politechnice lub Uniwersytecie Gdańskim, co więcej, tam mieszkają, do nas przyjeżdżając tylko na „gościnne występy”. Jeśli miasto planuje coś w szerszej perspektywie i zamierza swojej szansy szukać w technologiach jutra, to kadry naukowe należy zacząć pozyskiwać już dziś.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie staniemy się wielkim ośrodkiem naukowym, nie powstanie u nas uniwersytet, nawet o akademię może być ciężko. Ale zawsze jest możliwość poprawy sytuacji, tak by przynajmniej cześć emigrantów zdecydowała się zostać w tym mieście. Między innymi dlatego chciałbym naszych polityków zapytać:
– W jaki sposób władze będą przeciwdziałały bezrobociu wśród osób, które dopiero co skończyły się uczyć, zwłaszcza w sytuacji, gdy dotychczasowe sposoby działania PUP spotykają się z dużą krytyką mieszkańców, gdyż nie przynoszą spodziewanych rezultatów?
– W jaki sposób można kontrolować i dostosowywać ofertę edukacyjną szkół zawodowych do realiów rynku pracy?
– Co można zrobić, by zapewnić pracowników-specjalistów niezbędnych w Parku Technologicznym?
– W jaki sposób będzie budowana pozycja Elbląga jako lokalnego ośrodka akademickiego?
Czytaj też:
Manifest wyborcy
Problem 1 – Bezrobocie
Problem 2 – Jak daleko stąd, jak blisko
Problem 3 – Czym do szkoły i pracy?
Problem 4 – Demografia i pieniądze
Problem 5 – Im dalej, tym gorzej
Marcin Derlukiewicz