Mój poprzedni artykuł z cyklu problemów przedwyborczych Elbląga nosił tytuł „Czym do szkoły i pracy?”. Dziś chciałbym zacząć zajmować się właśnie szkołą czy może szerzej, oświatą, gdyż jest to kluczowy temat, który powinien być istotną częścią kampanii wyborczej. Edukacja, niewątpliwie jedna z najpoważniejszych kwestii związanych z rozwojem miasta, jest kluczową inwestycją w przyszłość i może dlatego to taki trudny temat. Każdy ze szczebli edukacyjnych przynosi nowe, liczne problemy, dlatego dzisiaj zajmę się zaledwie dwoma pierwszymi.
Na początek – żłobki. Nasze miasto boryka się z poważnymi problemami demograficznymi. Według prognoz GUS w ciągu najbliższych dwóch dekad liczba mieszkańców spadnie o 20 tys., jesteśmy jednym z najstarszych miast w regionie, dlatego ważne jest zachęcanie młodych ludzi do posiadania dzieci. Niestety, potencjalnym młodym rodzicom trzeba zaoferować jakiś rodzaj pomocy, zwłaszcza teraz, gdy normą (a często i koniecznością) jest, aby oboje rodziców pracowało. Dlatego ważnym element polityki prorodzinnej powinny być żłobki. A jeśli chodzi o nie, to sytuacja wygląda wręcz tragicznie.
W mieście, w którym co roku przychodzi na świat około półtora tysięcy dzieci, istnieją jedynie trzy żłobki, które w sumie oferują 250 miejsc. Od września miał ruszyć czwarty ośrodek, przy ulicy Chopina, ale nie ruszy, bo pomieszczeń nie zdąży zwolnić hospicjum. Poza tym, te dodatkowe 50 miejsc, na które mogliby liczyć rodzice, to i tak kropla w morzu potrzeb. Obecnie wolne miejsca są dostępne na rok 2012, co oznacza, że można próbować zapisać dzieci jeszcze nienarodzone. Może skorzystają z tego osoby, które lubią swoją przyszłość mieć zaplanowaną co do tygodnia? Pozostali muszą rezygnować z pracy, zatrudniać drogie opiekunki albo liczyć na pomoc rodziny.
Co ciekawe, budynek przy ul. Chopina, w którym ma powstać ten wyczekiwany nowy żłobek, zanim w 2001 roku wprowadzili się tam pensjonariusze hospicjum, był… żłobkiem właśnie. Może nie trzeba było tego, jak i innych żłobków, likwidować?
Kiedy w końcu dziecko, pod opieką rodziców bądź babci, skończy trzy lata, będzie mogło pójść do przedszkola. Na tym poziomie oświaty sytuacja jest lepsza, gdyż przynajmniej przedszkoli jest wystarczająco dużo. Urząd Miasta zapewnia, że wszyscy chętni rodzice znaleźli miejsce dla swoich pociech, z wielu różnych relacji wynika jednak, że owych miejsc jest „na styk”. W dodatku w dużej mierze dzieje się tak, gdyż aż 15 proc. dzieci w ogóle nie zostało zgłoszonych do zapisów.
Jest to spory problem, którego prawdopodobną przyczyną są oczywiście pieniądze. Przedszkola, zresztą tak jak żłobki, nie są darmowe, a kwota 100-130 złotych miesięcznie przekracza możliwości niektórych gospodarstw domowych, w związku z czym spora część dzieci już na najwcześniejszym etapie edukacji ma gorsze warunki.
Oprócz tego problemem jest stan infrastruktury przedszkolnej, budynki w dużej mierze potrzebują remontów, do wyposażenia w artykuły biurowe często dopłacają rodzice, w złej kondycji są przedszkolne place zabaw, a na potrzebne inwestycje brakuje pieniędzy. Tu przynajmniej pewnym rozwiązaniem i pomocą są przedszkola niepubliczne, których w Elblągu jest aż osiem, niestety, czesne w nich jest kilka razy wyższe niż w ośrodku publicznym.
W następnym odcinku cyklu postaram się przyjrzeć problemom edukacji na szczeblu podstawowym i gimnazjalnym. Na koniec, jak zwykle, propozycje pytań do kandydatów:
– Czy przewidywane jest utworzenie nowych żłobków, jaka może być ich realna liczba?
– Czy należy zwiększyć liczbę przedszkoli publicznych?
– W jaki sposób można umożliwić dzieciom gorzej sytuowanych obywateli miasta dostęp do edukacji przedszkolnej?
Czytaj też:
Manifest wyborcy
Problem 1 – Bezrobocie
Problem 2 – Jak daleko stąd, jak blisko
Problem 3 – Czym do szkoły i pracy?
W mieście, w którym co roku przychodzi na świat około półtora tysięcy dzieci, istnieją jedynie trzy żłobki, które w sumie oferują 250 miejsc. Od września miał ruszyć czwarty ośrodek, przy ulicy Chopina, ale nie ruszy, bo pomieszczeń nie zdąży zwolnić hospicjum. Poza tym, te dodatkowe 50 miejsc, na które mogliby liczyć rodzice, to i tak kropla w morzu potrzeb. Obecnie wolne miejsca są dostępne na rok 2012, co oznacza, że można próbować zapisać dzieci jeszcze nienarodzone. Może skorzystają z tego osoby, które lubią swoją przyszłość mieć zaplanowaną co do tygodnia? Pozostali muszą rezygnować z pracy, zatrudniać drogie opiekunki albo liczyć na pomoc rodziny.
Co ciekawe, budynek przy ul. Chopina, w którym ma powstać ten wyczekiwany nowy żłobek, zanim w 2001 roku wprowadzili się tam pensjonariusze hospicjum, był… żłobkiem właśnie. Może nie trzeba było tego, jak i innych żłobków, likwidować?
Kiedy w końcu dziecko, pod opieką rodziców bądź babci, skończy trzy lata, będzie mogło pójść do przedszkola. Na tym poziomie oświaty sytuacja jest lepsza, gdyż przynajmniej przedszkoli jest wystarczająco dużo. Urząd Miasta zapewnia, że wszyscy chętni rodzice znaleźli miejsce dla swoich pociech, z wielu różnych relacji wynika jednak, że owych miejsc jest „na styk”. W dodatku w dużej mierze dzieje się tak, gdyż aż 15 proc. dzieci w ogóle nie zostało zgłoszonych do zapisów.
Jest to spory problem, którego prawdopodobną przyczyną są oczywiście pieniądze. Przedszkola, zresztą tak jak żłobki, nie są darmowe, a kwota 100-130 złotych miesięcznie przekracza możliwości niektórych gospodarstw domowych, w związku z czym spora część dzieci już na najwcześniejszym etapie edukacji ma gorsze warunki.
Oprócz tego problemem jest stan infrastruktury przedszkolnej, budynki w dużej mierze potrzebują remontów, do wyposażenia w artykuły biurowe często dopłacają rodzice, w złej kondycji są przedszkolne place zabaw, a na potrzebne inwestycje brakuje pieniędzy. Tu przynajmniej pewnym rozwiązaniem i pomocą są przedszkola niepubliczne, których w Elblągu jest aż osiem, niestety, czesne w nich jest kilka razy wyższe niż w ośrodku publicznym.
W następnym odcinku cyklu postaram się przyjrzeć problemom edukacji na szczeblu podstawowym i gimnazjalnym. Na koniec, jak zwykle, propozycje pytań do kandydatów:
– Czy przewidywane jest utworzenie nowych żłobków, jaka może być ich realna liczba?
– Czy należy zwiększyć liczbę przedszkoli publicznych?
– W jaki sposób można umożliwić dzieciom gorzej sytuowanych obywateli miasta dostęp do edukacji przedszkolnej?
Czytaj też:
Manifest wyborcy
Problem 1 – Bezrobocie
Problem 2 – Jak daleko stąd, jak blisko
Problem 3 – Czym do szkoły i pracy?
Marcin Derlukiewicz