W budżecie Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu brakuje 250 tysięcy złotych na bieżącą działalność. - Jestem zaskoczony, bo pani dyrektor mnie o tym fakcie nie poinformowała, tak samo jak o karze, którą już w ubiegłym roku na muzeum nałożył Urząd Marszałkowski oraz o wzięciu kredytu przez muzeum – mówił dzisiaj na konferencji prasowej prezydent Witold Wróblewski.
Mijają dwa miesiące od czasu, gdy obowiązki dyrektora Muzeum Archeologiczno-Historycznego objął Lech Trawicki. Zastąpił na tym stanowisku Marię Kasprzycką, która po wielu miesiącach konfliktu z prezydentem Elbląga Witoldem Wróblewskim odeszła z pracy wraz z końcem pięcioletniej umowy.
Dzisiaj nowy dyrektor wraz z prezydentem zwołał w muzeum konferencję prasową, opowiadając o tym, w jakim stanie finansowym znajduje się placówka. Wiadomości nie są dobre.
- Obejmując to stanowisko byłem przekonany, że przejmuję muzeum dające duże możliwości rozwoju, co zostało określone w programie koncepcyjnym. W tej chwili mamy jednak dość trudną sytuację, wynikającą z kondycji finansowej instytucji. Mamy zobowiązania finansowe w wysokości 250 tysięcy złotych, które musimy spłacić do końca stycznia 2020 roku. To powoduje, że muzeum praktycznie w tej chwili nie bardzo jest w stanie wykonywać swoje statutowe zadania – powiedział Lech Trawicki. - Dotacja z miasta wystarcza nam jedynie na utrzymanie budynków, pensje, wszystkie podstawowe zobowiązania. Oczywiście obiekty nadal udostępniamy, ale nie jesteśmy w stanie zorganizować żadnych dodatkowych wystaw czy imprez, przyciągających odwiedzających ani też kupować zbiorów, związanych z Elblągiem. Na szczęście wiele z nich pozyskujemy archeologicznie – stwierdził Lech Trawicki, dodając: - Bez pomocy miasta nie będziemy w stanie spłacić zobowiązań.
Problemy muzeum związane są z realizacją unijnego projektu modernizacji placówki. Urząd Marszałkowski nałożył na tę instytucję 5-procentową karę (to w sumie ok. 400 tysięcy złotych) za błędne zapisy w postępowaniu przetargowym, które faworyzowały konkretnych producentów materiałów budowlanych. Sprawa, jak twierdzi prezydent Witold Wróblewskim, wyszła na jaw podczas kontroli, zleconej po zmianie dyrektora.
- Wyniki bardzo mnie zasmuciły. Zewnętrzny kontroler - opłacony przez miasto, bo muzeum nie miało nawet środków na jego opłacenie - ocenił, że w wielu przypadkach doszło do naruszenia dyscypliny finansów publicznych – mówił Witold Wróblewski. - Muzeum zaciągnęło kredyt, mimo że w statucie nie ma takiej możliwości. Po drugie plan finansowy nie zakładał, że będzie z tego tytułu spłata jakichkolwiek zobowiązań i kto je przejmie. Na dodatek została już w ubiegłym roku nałożona kara przez Urząd Marszałkowski w wysokości 426 tysięcy złotych, co zostało pokryte właśnie tym kredytem i wpływami z działalności statutowej. Skutek jest taki, że dzisiaj pan dyrektor stoi pod ścianą, jak do końca roku prowadzić działalność muzeum. Pani dyrektor (Maria Kasprzycka – red.) nie poinformowała mnie o tym, że została nałożona kara za złe przeprowadzenie procedury przetargowej. Nie wpisano tego do planu finansowego. Pani dyrektor zmieniała plan bez akceptacji prezydenta, co jest niezgodne z prawem budżetowym – twierdzi Witold Wróblewski.
Co dalej w tej sprawie zrobi muzeum i samorząd? - Pan dyrektor po konsultacji z radcami prawnymi podejmie zapewne odpowiednie kroki formalno-prawne. Dla miasta to duży problem, bo nie wyobrażam sobie, że muzeum będzie miało stratę w wysokości 250 tysięcy złotych na koniec roku. Mamy większe wydatki na oświatę, mniejsze wpływy z podatków, w związku ze zmianami w przepisach – dodał prezydent, zapowiadając że będzie na temat sytuacji w muzeum rozmawiać z radnymi. - To była wyrywkowa kontrola, na pewno przeprowadzimy kompleksową kontrolę w muzeum – zapowiedział również, chwaląc jednocześnie nowego dyrektora za dotychczasową współpracę z prezydentem i pracownikami instytucji.
Była dyrektor muzeum Maria Kasprzycka w telefonicznej rozmowie z nami stwierdziła, że prezydent wiedział o karze nałożonej przez Urząd Marszałkowski, a kredyt został wzięty przez muzeum na odprowadzenie podatku VAT z tytułu inwestycji, a nie na zapłatę kary. - Do wszystkich zarzutów wkrótce publicznie się odniosę – zapowiedziała Maria Kasprzycka.
Dzisiaj nowy dyrektor wraz z prezydentem zwołał w muzeum konferencję prasową, opowiadając o tym, w jakim stanie finansowym znajduje się placówka. Wiadomości nie są dobre.
- Obejmując to stanowisko byłem przekonany, że przejmuję muzeum dające duże możliwości rozwoju, co zostało określone w programie koncepcyjnym. W tej chwili mamy jednak dość trudną sytuację, wynikającą z kondycji finansowej instytucji. Mamy zobowiązania finansowe w wysokości 250 tysięcy złotych, które musimy spłacić do końca stycznia 2020 roku. To powoduje, że muzeum praktycznie w tej chwili nie bardzo jest w stanie wykonywać swoje statutowe zadania – powiedział Lech Trawicki. - Dotacja z miasta wystarcza nam jedynie na utrzymanie budynków, pensje, wszystkie podstawowe zobowiązania. Oczywiście obiekty nadal udostępniamy, ale nie jesteśmy w stanie zorganizować żadnych dodatkowych wystaw czy imprez, przyciągających odwiedzających ani też kupować zbiorów, związanych z Elblągiem. Na szczęście wiele z nich pozyskujemy archeologicznie – stwierdził Lech Trawicki, dodając: - Bez pomocy miasta nie będziemy w stanie spłacić zobowiązań.
Problemy muzeum związane są z realizacją unijnego projektu modernizacji placówki. Urząd Marszałkowski nałożył na tę instytucję 5-procentową karę (to w sumie ok. 400 tysięcy złotych) za błędne zapisy w postępowaniu przetargowym, które faworyzowały konkretnych producentów materiałów budowlanych. Sprawa, jak twierdzi prezydent Witold Wróblewskim, wyszła na jaw podczas kontroli, zleconej po zmianie dyrektora.
- Wyniki bardzo mnie zasmuciły. Zewnętrzny kontroler - opłacony przez miasto, bo muzeum nie miało nawet środków na jego opłacenie - ocenił, że w wielu przypadkach doszło do naruszenia dyscypliny finansów publicznych – mówił Witold Wróblewski. - Muzeum zaciągnęło kredyt, mimo że w statucie nie ma takiej możliwości. Po drugie plan finansowy nie zakładał, że będzie z tego tytułu spłata jakichkolwiek zobowiązań i kto je przejmie. Na dodatek została już w ubiegłym roku nałożona kara przez Urząd Marszałkowski w wysokości 426 tysięcy złotych, co zostało pokryte właśnie tym kredytem i wpływami z działalności statutowej. Skutek jest taki, że dzisiaj pan dyrektor stoi pod ścianą, jak do końca roku prowadzić działalność muzeum. Pani dyrektor (Maria Kasprzycka – red.) nie poinformowała mnie o tym, że została nałożona kara za złe przeprowadzenie procedury przetargowej. Nie wpisano tego do planu finansowego. Pani dyrektor zmieniała plan bez akceptacji prezydenta, co jest niezgodne z prawem budżetowym – twierdzi Witold Wróblewski.
Co dalej w tej sprawie zrobi muzeum i samorząd? - Pan dyrektor po konsultacji z radcami prawnymi podejmie zapewne odpowiednie kroki formalno-prawne. Dla miasta to duży problem, bo nie wyobrażam sobie, że muzeum będzie miało stratę w wysokości 250 tysięcy złotych na koniec roku. Mamy większe wydatki na oświatę, mniejsze wpływy z podatków, w związku ze zmianami w przepisach – dodał prezydent, zapowiadając że będzie na temat sytuacji w muzeum rozmawiać z radnymi. - To była wyrywkowa kontrola, na pewno przeprowadzimy kompleksową kontrolę w muzeum – zapowiedział również, chwaląc jednocześnie nowego dyrektora za dotychczasową współpracę z prezydentem i pracownikami instytucji.
Była dyrektor muzeum Maria Kasprzycka w telefonicznej rozmowie z nami stwierdziła, że prezydent wiedział o karze nałożonej przez Urząd Marszałkowski, a kredyt został wzięty przez muzeum na odprowadzenie podatku VAT z tytułu inwestycji, a nie na zapłatę kary. - Do wszystkich zarzutów wkrótce publicznie się odniosę – zapowiedziała Maria Kasprzycka.
RG