Sondaż portElu
Bardzo dobrze | 12.2% |
Dobrze | 19.1% |
Ani dobrze, ani źle | 22.8% |
Źle | 18.8% |
Bardzo źle | 23.5% |
Nie mam zdania | 3.5% |
5 grudnia mija dokładnie pięć lat, od kiedy Elblągiem rządzi prezydent Witold Wróblewski. Wiele problemów w mieście przez ten czas rozwiązał, ale w kolejce - i to od dłuższego czasu – czekają kolejne. Co najważniejsze - najgorsze dopiero przed mieszkańcami. Bieżąca kadencja będzie o wiele trudniejsza od pierwszej, bo rząd nie ułatwia samorządom życia, a miasto może czekać ciepłowniczy paraliż.
Ocenialiśmy prezydenturę Witolda Wróblewskiego na półmetku jego pierwszej kadencji, oceniamy ją co roku w politycznych podsumowaniach. Dzisiaj – z okazji 5-lecia rządów – warto na nią spojrzeć w szerszym kontekście i przez pryzmat najważniejszych spraw dla miasta i jego mieszkańców.
Ciepło najważniejszym wyzwaniem
Tematem numer jeden jest sprawa dostaw ciepła, w której polityka miesza się niestety z interesem gospodarczym i społecznym. Tylko tak tłumaczę sobie zamieszanie, jakiego jesteśmy świadkami od kilku lat. Moim zdaniem na początku swoich rządów Witold Wróblewski nie przywiązywał wielkiej wagi do problemu „tykającej bomby z opóźnionym zapłonem”, jakim jest sprawa zaopatrzenia miasto w ciepło po 2020 roku. Konkretne działania podjął pod koniec pierwszej kadencji, próbując współpracy ze środowiskiem specjalistów od energetyki skupionych wokół profesora Wojciecha Nowaka z Centrum Energetyki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i Pawła Olechnowicza, byłego prezesa Lotosu. Ze współpracy nic nie wyszło, więc miasto wróciło do negocjacji z Energą Kogeneracja, z których wynika, że samorząd będzie naciskał na budowę nowej ciepłowni na gaz. Szczegółów jednak nie znamy (co ciekawe nie znają ich nawet radni, a przecież to do nich należy decyzja – sic!), bo obie strony podpisały umowę o poufności, a żadna nie chce złamać jej warunków. Efekt? Nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej, na której radni i opinia publiczna mieli poznać szczegóły, w ostatniej chwili została odwołana. Do tej pory nie wiadomo, kiedy się odbędzie, a czas ucieka. Przedstawiciele PiS zarzekają się, że w grę nie wchodzi polityka (EKO jest częścią Grupy Energa, więc spółki skarbu państwa, którym rządzi PiS), ale jak inaczej wytłumaczyć nagłe odwołanie obecności przedstawicieli EKO na nadzwyczajnej sesji?
Witold Wróblewski pod koniec swojej pierwszej kadencji obiecał, że doprowadzi do obniżenia cen ciepła w Elblągu o 20 procent. Obietnicę powtórzył podczas kampanii wyborczej i mieszkańcy powinni go za cztery lata z tego rozliczyć. Tymczasem miasto stoi przed wiele poważniejszym problemem – czy przyszłym sezonie grzewczym w Elblągu w ogóle kaloryfery będą grzały? EKO wielokrotnie ostrzegała, że jeśli miasto nie podpisze nowej umowy na dostawy ciepła, to nie rozpocznie nowych inwestycji i już w drugiej połowie 2020 roku ze względu na zaostrzone przepisy unijne dotyczące emisji CO2, wyłączy stare kotły na węgiel, pozostawiając jedynie blok biomasowy. Gdyby tak się stało, Elbląg łącznie z ciepłownią EPEC będzie mógł skorzystać z mocy jedynie 70 Megawatów, a to niewiele ponad połowa potrzebnej mieszkańcom i firmom energii w okresie zimowym... Gdyby czarny scenariusz się ziścił, odpowiedzialność i tak spadnie na prezydenta, bo to samorząd musi zapewnić dostawy ciepła dla mieszkańców.
Budżet stabilny, ale...
Witold Wróblewski w swojej pierwszej kadencji skupił się m.in. na ustabilizowaniu miejskiego budżetu i zmniejszeniu zadłużenia. Nawet jego przeciwnicy muszą przyznać, że to mu się udało. Zadłużenie Elbląga spadło z 360 do około 300 milionów złotych, samorząd nie zaciąga nowych długów (choć wydłużył okres spłaty dotychczasowych), mimo że finansowa kołdra jest coraz krótsza, co jest m.in. wynikiem działań rządu wobec samorządów.
Zmniejszając podatki, wprowadzając podwyżki dla nauczycieli, podwyższając najniższe wynagrodzenie rząd dociążył kosztami tych zmian samorządy, przez co wiele gmin i miast, wśród nich również Elbląg, musi ograniczać inwestycje i podnosić lokalne opłaty. W Elblągu na 2020 rok na inwestycje prezydent zaplanował zaledwie 22 miliony złotych i sam przyznał, że tak niskiej kwoty na ten cel w swojej karierze samorządowca nie pamięta. Gdyby w pierwszej kadencji nie wybudował wiaduktu na Zatorze, o tej inwestycji mieszkańcy mogliby więc zapomnieć na długie lata. W pamięci mamy jeszcze nagonkę przeciwników politycznych w kampanii wyborczej, pełnej haseł o „katastrofie budowlanej”.
Najbliższe lata pokażą, czy samorządy będą dalej musiały zacisnąć pasa, czy rację mają zwolennicy rządu, którzy głoszą, że 2020 rok będzie trudny, ale potem będzie już lepiej,bo obniżki podatków będą kołem zamachowym dla gospodarki, zwiększając obroty i zyski przedsiębiorców, a więc i wpływy także do budżetów samorządów. Nie chcę być złym prorokiem, ale wydaje się, że Elbląg jak i inne samorządy będzie musiał mocniej zacisnąć pasa, co oznacza, że społeczne niezadowolenie spadnie właśnie na prezydenta.
Obietnice a życie
Rok temu w kampanii wyborczej Witold Wróblewski sporo naobiecywał. Szedł po – jak się okazało przekonujące – zwycięstwo z hasłem „Elbląg to Ty” i „Programem na szóstkę”. „Radosne dziecko”, „spełniona młodzież”, „szczęśliwy rodzic”, „zadowolony pracownik”, „bezpieczny senior” i „usatysfakcjonowany mieszkaniec” - to hasła, które towarzyszyły każdej z części programu. Za wcześnie dzisiaj, by oceniać ich efekty, ale już teraz widać, że realizacja wielu z nich idzie jak po grudzie.
Na półkę na kilka lat należy odłożyć plany modernizacji kąpieliska miejskiego przy ul. Spacerowej, co – jak przyznał niedawno sam Witold Wróblewski – może kosztować już nawet 80 mln złotych (szacunki sprzed roku mówiły o 50 mln zł) i bez znacznego wsparcia w kolejnej perspektywie unijnej się nie obędzie. Pytanie, czy taka możliwość będzie, bo teraz nikt nie jest w stanie autorytatywnie tego stwierdzić. Na osłodę prawdopodobnie uda się zmodernizować park Dolinka (za 12 mln złotych) wraz z amfiteatrem, co ma być sfinansowane z puli Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych dedykowanych Elblągowi. Czy tak się stanie, przekonamy się wiosną. Oby nie było tak jak w konkursie, w którym miasto walczyło o dofinansowanie basenu, a przegrało z wnioskiem Elbląskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Sielanka.
O wiele ważniejsza do przeprowadzenia jest modernizacja oczyszczalni ścieków EPWiK (ok. 90 mln złotych) i budowa nowego bloku operacyjnego w Szpitalu Miejskim wraz z remontem niektórych oddziałów (ok. 50 mln złotych). Problem w tym, że dotychczasowe oferty wykonawców nawet dwukrotnie przewyższały szacunki zamawiających i procedurę trzeba było powtarzać, a zakres prac okrajać. Jak to się wszystko skończy, dowiemy się już w przyszłym roku.
Prezydenta należy natomiast pochwalić za inwestycję w oświatę, szczególnie w szkolnictwo zawodowe. Pod koniec roku powinna zakończyć się budowa Elbląskiego Centrum Edukacji Zawodowej, które powstaje przy ul. Bema i które ma zapewnić bardzo dobry zawodowy start młodzieży w dorosłe życie i przyczynić się decyzji o pozostaniu w Elblągu po skończeniu szkoły.
Pochwała należy się też za przeprowadzenie mieszkańców – wraz z urzędnikami i pracownikami szkół – suchą nogą przez morze problemów, jakie spowodowała reforma edukacji, wprowadzona wraz z likwidacją gimnazjów. Ta reforma Elblągowi i innym samorządom odbija się ciągle czkawką, szczególnie że subwencja oświatowa z roku na rok pokrywa coraz mniej zobowiązań, nakładanych przez rząd.
Wyborcy liczą też na spełnienie innej wyborcze obietnicy – bezpłatnych żłobków. Przydałoby się też więcej tego typu placówek, bo rodzice nadal zapisują swoje pociechy w rocznych kolejkach.
Dodajmy też, że Witold Wróblewski wprowadził szereg oszczędności w funkcjonowaniu miejskich instytucji, niektóre z nich łącząc. Tak stało się ze Szpitalem Miejskim i byłym wojskowym, Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji oraz Centrum Sportowo-Biznesowym czy Miejskim Przedsiębiorstwem Oczyszczania i Przedsiębiorstwem Dróg i Mostów (powstała z tego spółka Elbląskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, które świadczy na rzecz miasta wiele usług bez konieczności ogłaszania przetargu i często po korzystniejszych cenach niż zewnętrzni oferenci). Obecnie „na tapecie” jest kwestia utworzenia Centrum Usług Wspólnych, które zatrudni wszystkich księgowych i pracowników płac ze szkół i innych placówek oświatowych, by - jak zapewniają władze miasta - zapewnić finansowe bezpieczeństwo w oświacie. Czas pokaże, czy to jest tak samo dobry ruch, jak łączenie wcześniej wymienionych instytucji.
Więcej szabel
Wiele rozwiązań proponowanych przez prezydenta i jego urzędników nie zostałoby w tej kadencji zrealizowanych, gdyby nie koalicja w Radzie Miejskiej. Platforma Obywatelska i Nowoczesna, z nielicznymi wyjątkami, popierają politykę Witolda Wróblewskiego i zgodnie głosują za uchwałami, które trafiają na sesję. 16 „szabel” daje po prostu komfort rządzenia, czego Witold Wróblewskie nie doświadczył w poprzedniej kadencji. Sprawy sporne są na razie załatwiane w zaciszu gabinetów, ale to tylko kwestia czasu (czytaj: im bliżej kolejnych wyborów), gdy koalicjant podniesie głowę i powie „idziemy swoją drogą”. Ja obstawiam rok 2022.
Cień Góry Chrobrego
Największym cieniem na prezydenturę Witolda Wróblewskiego kładzie się moim zdaniem sprawa Góry Chrobrego. I wcale nie fakt, że stacja narciarska nie działa, bo to po prostu była decyzja biznesowa prywatnego inwestora, ale cała otoczka wokół tej sprawy. Przypomnijmy, że we władzach spółki, zarządzającej stokiem zasiadały osoby, które m.in. pracowały w sztabie wyborczym Witolda Wróblewskiego w 2014 roku.
Zaczęło się od kontrowersyjnej dotacji, jaką otrzymało powstałe kilka miesięcy przed konkursem Stowarzyszenie Sympatyków Sportów Zimowych (przypomnijmy, że chodziło o 200 tys. złotych m.in. na naukę narciarstwa), które założyły osoby związane ze spółką, dzierżawiącą stok od miasta, już wówczas deklarującą, że chce zrezygnować z działalności i odsprzedać sprzęt ze stoku miastu.
Po nagłośnieniu tej sprawy w mediach (portEl.pl informował o niej jako pierwszy) drugą transzę dotacji urząd wstrzymał, a z pierwszej w związku z niewydaniem wszystkich pieniędzy stowarzyszenie musiało zwrócić ok. 30 tys. zł).
Wątpliwości budził także przebieg negocjacji zespołu powołanego przez prezydenta z właścicielem infrastruktury na stoku, która miała być przez miasto odkupiona za 1,3 mln złotych w trzech rocznych ratach. Dzisiaj, po półtora roku od tych negocjacji, prezydent zmienił strategię i zaproponował radnym, by zgodzili się na odkupienie parkingu, chodników i zbiornika retencyjnego w sumie za 350 tys. złotych. I to nie od spółki, która nie ma już żadnego majątku, ale od prywatnej osoby, która przejęła infrastrukturę jako zastaw za pożyczkę, jaką udzielała spółce.
Na ostatniej sesji radni zgodzili się na takie rozwiązanie, choć nie wiadomo, czy takie warunki zaakceptuje właściciel infrastruktury. Jedno jest pewne – stok na Górze Chrobrego szybko nie ruszy. Czy stanie się symbolem bezradności prezydenta w kształtowaniu rozwoju Elbląga?
Jak Czytelnicy oceniają 5 lat prezydentury Witolda Wróblewskiego? Zapraszamy do dyskusji i udziału w sondzie.