
120 lat temu na ulice Elbląga wyjechały pierwsze tramwaje. Początkowo mknęły po szynach na dwóch liniach, umożliwiając w ten sposób połączenie dzielnic mieszkalnych z centrum, dworcem i powstającymi zakładami pracy. Z czasem tramwajem można było dojechać również do Bażantarni (niemal pod samą muszlę koncertową), a także do cmentarza przy ul. Agrykola. Z tego środka transportu korzystali elblążanie, ale i zacni goście, m. in. cesarz Niemiec Wilhelm II. Zobacz zdjęcia.
Dziś (29 sierpnia) sympatycy cyklu „Sobota z przewodnikiem” spotkali się w zajezdni tramwajowej przy ul. Browarnej. O historii tramwajów elbląskich opowiadał przewodnik PTTK Karol Wyszyński. Mówił o początkach, czyli o roku 1895, kiedy to na mapie Elbląga pojawiły się dwie linie tramwajowe. Elektryczne – co ważne. Jest to bowiem drugi w kolejności, najstarszy system tramwajów elektrycznych (po Wrocławiu), wprowadzony na terenie obecnej Polski.
- Pierwsza linia prowadziła od dworca kolejowego do przystanku przy żegludze przy Moście Niskim; druga zaś ciągnęła się od Placu Słowiańskiego do skrzyżowania ul. Płk. Dąbka/Teatralna – przypomniał przewodnik. - Pierwsza zajezdnia znajdowała się przy ul. Szpitalnej. W Elblągu do połowy lat 50. XX w. nie było pętli tramwajowej, co oznaczało, że po zakończonym kursie motorniczy zabierał swoje „zabawki”, szedł na drugi koniec wagonu i prowadził kurs powrotny.
Przewodnik wskazywał, że kolejne linie tramwajowe biegły do Bażantarni (niemal pod muszlę koncertową – od roku 1897) oraz – od 1928 do 1967 r. przez ul. Traugutta, Górnośląską do Agrykola.
- Do roku 1968 tramwaj kursował przez Stare Miasto, przejeżdżając pod Bramą Targową – przypomniał Karol Wyszyński. - Zaniechano jednak tej trasy ze względu na konstrukcję bramy, która groziła zawaleniem. Linię poprowadzono więc ulicą Pocztową.
Przewodnik mówił także o konduktorach, którzy sprzedawali bilety w tramwajach, bo dopiero w roku 1964 zamontowano w pojazdach kasowniki.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej los transportu szynowego w naszym mieście nie był taki pewny. Ostatecznie jednak władze zdecydowały, że grupa tramwajarzy, która w roku 1945 przyjechała do Elbląga, odtworzy linie. I tak się stało już rok później.
Tramwaje elbląskie przewoziły mieszkańców, ale i zdarzali się znamienici goście. W roku 1916 do pojazdu mknącego po szynach wsiadł cesarz Niemiec Wilhelm II. Wsiadł przy dworcu kolejowym, wysiadł przy stoczni Schichaua.
Spotkanie z przewodnikiem odbyło się na terenie zajezdni przy ul. Browarnej. Zajezdni, która powstała w roku 1928. Karol Wyszyński mówił o tym, co było kiedyś, natomiast o tym co dziś wiąże się z tramwajami opowiadał Marek Prochera ze spółki Tramwaje Elbląskie. Można było dowiedzieć się m.in., że codziennie na trasy wyjeżdża 19 wagonów (w roku szkolnym), które pokonują ok. 4100 km. W skali roku tramwaje pokonują ok. 1 mln 300 km. Motorniczy (etatów jest obecnie 65) rozpoczynają pracę o godz 4 rano i kończą o godz. 23.30.
- Przy okazji zapewniam, że motorniczy nie są złośliwi i specjalnie nie uciekają z przystanków przed pasażerami, nie spieszą się również z odjazdem – zapewniał Marek Prochera. - Ruch regulowany jest światłami i musi odbywać się w wyznaczonym czasie. Motorniczemu nie opłaca się również przyspieszać, bo minutę „do przodu” można jeszcze wytłumaczyć, ale każda następna kosztuje go 95 zł.
Uczestnicy dzisiejszego, ostatniego już spaceru z przewodnikiem, mogli obejrzeć zajezdnię, a także wozy tramwajowe – te starsze i te nowsze.
- Pierwsza linia prowadziła od dworca kolejowego do przystanku przy żegludze przy Moście Niskim; druga zaś ciągnęła się od Placu Słowiańskiego do skrzyżowania ul. Płk. Dąbka/Teatralna – przypomniał przewodnik. - Pierwsza zajezdnia znajdowała się przy ul. Szpitalnej. W Elblągu do połowy lat 50. XX w. nie było pętli tramwajowej, co oznaczało, że po zakończonym kursie motorniczy zabierał swoje „zabawki”, szedł na drugi koniec wagonu i prowadził kurs powrotny.
Przewodnik wskazywał, że kolejne linie tramwajowe biegły do Bażantarni (niemal pod muszlę koncertową – od roku 1897) oraz – od 1928 do 1967 r. przez ul. Traugutta, Górnośląską do Agrykola.
- Do roku 1968 tramwaj kursował przez Stare Miasto, przejeżdżając pod Bramą Targową – przypomniał Karol Wyszyński. - Zaniechano jednak tej trasy ze względu na konstrukcję bramy, która groziła zawaleniem. Linię poprowadzono więc ulicą Pocztową.
Przewodnik mówił także o konduktorach, którzy sprzedawali bilety w tramwajach, bo dopiero w roku 1964 zamontowano w pojazdach kasowniki.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej los transportu szynowego w naszym mieście nie był taki pewny. Ostatecznie jednak władze zdecydowały, że grupa tramwajarzy, która w roku 1945 przyjechała do Elbląga, odtworzy linie. I tak się stało już rok później.
Tramwaje elbląskie przewoziły mieszkańców, ale i zdarzali się znamienici goście. W roku 1916 do pojazdu mknącego po szynach wsiadł cesarz Niemiec Wilhelm II. Wsiadł przy dworcu kolejowym, wysiadł przy stoczni Schichaua.
Spotkanie z przewodnikiem odbyło się na terenie zajezdni przy ul. Browarnej. Zajezdni, która powstała w roku 1928. Karol Wyszyński mówił o tym, co było kiedyś, natomiast o tym co dziś wiąże się z tramwajami opowiadał Marek Prochera ze spółki Tramwaje Elbląskie. Można było dowiedzieć się m.in., że codziennie na trasy wyjeżdża 19 wagonów (w roku szkolnym), które pokonują ok. 4100 km. W skali roku tramwaje pokonują ok. 1 mln 300 km. Motorniczy (etatów jest obecnie 65) rozpoczynają pracę o godz 4 rano i kończą o godz. 23.30.
- Przy okazji zapewniam, że motorniczy nie są złośliwi i specjalnie nie uciekają z przystanków przed pasażerami, nie spieszą się również z odjazdem – zapewniał Marek Prochera. - Ruch regulowany jest światłami i musi odbywać się w wyznaczonym czasie. Motorniczemu nie opłaca się również przyspieszać, bo minutę „do przodu” można jeszcze wytłumaczyć, ale każda następna kosztuje go 95 zł.
Uczestnicy dzisiejszego, ostatniego już spaceru z przewodnikiem, mogli obejrzeć zajezdnię, a także wozy tramwajowe – te starsze i te nowsze.
A