Rozmowa z Ewą Lach, kierowniczką działu hydrotechniki w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Gdańsku i z doktorem Julianem Kołodziejem z Polskiego Komitetu Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego.
Podczas promocji książki "Kanał Ostródzko - Elbląski" pani głos - w przeciwieństwie do reszty uczestników spotkania - pełen był niepokoju. Czy rzeczywiście byt Kanału może być zagrożony?
E.L.: Byt Kanału jest już zagrożony. Zagrożony przez brak pieniędzy na remonty i na eksploatację. Ładnie wyglądały wypowiedzi panów (z Polskiego Komitetu Dziedzictwa Przemysłowego – przyp. aut.), że pieniądze można zdobyć w różnych źródłach, i że trzeba tylko się o to starać. My ściągamy nad Kanał polityków, kolejnych ministrów, pokazujemy im piękno budowli, mówimy w czym problem. Bez skutku, póki co. Rządy się zmieniają, pieniędzy jest coraz mniej.
W czym jest problem?
E.L.: Potrzeba więcej pieniędzy na bieżące remonty poszczególnych mechanizmów, elementów, które się zużywają, oraz na konserwację całych urządzeń. Poza tym, jest sprawa utrzymania brzegów i wałów otaczających Kanał na pewnych jego odcinkach. Pewne elementy Kanału sypią się i wymagają gruntownych remontów, np. kanały obiegowe, gdzie woda jest zawracana z jednej pochylni na drugą. Cały czas się tylko łata, a nie robi się remontów generalnych.
Jak ocenia Pani stan urządzeń kanału?
E.L.: Najważniejsze jest bezpieczeństwo i na dzień dzisiejszy Kanał jest bezpieczny. Można pływać, nie można jednak zwiększyć liczby śluzowań (presję na powiększenie ruchu kanałowego wywierają lokalne samorządy, które liczą dzięki temu na aktywizację regionu – przyp. aut.), bo szybciej zużywają się mechanizmy, a pieniędzy na więcej remontów nie ma.
Jak długo jeszcze Kanał przetrzyma ten brak pieniędzy?
E.L.: Kanał przetrzyma, póki nie zabraknie pieniędzy. Co roku są komisje, które stwierdzają potrzeby i na tym się kończy.
Ostatnim rekomendowanym przez Komitet Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego do wpisania na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO zabytkiem techniki jest Kanał Augustowski. Mówi pan, że nasz Kanał także miałby szansę.
J.K.: Na liście umieszczono kilkaset obiektów o unikalnych walorach, wyjątkowej wartości w skali kontynentu lub świata. Wśród nich jest kilka obiektów znajdujących się na terenie Polski - kopalnia soli w Wieliczce, zamek w Malborku. Rodzi się pytanie: co specyficznego jest w Kanale Elbląskim, co takiego, co skłania do myślenia o jego miejscu na tej wyjątkowej liście najcenniejszych zabytków? Wydaje się, że ważne jest to, że Kanał jest obiektem o swoistej, wyjątkowej historii, będącej historią Niemiec, Holandii, Polski, ale także historią myśli inżynierskiej oraz obiektem o wyjątkowych walorach przyrodniczych. Warto natomiast wiedzieć, że lista UNESCO jest czymś otwartym. Można na nią aspirować i już samo przygotowanie aplikacji, podjęcie starań o wpis jest czymś co nobilituje.
Kto według Pana powinien się tym zająć?
J.K.: Myślę, że funkcji koordynatora powinien podjąć się tutejszy samorząd. Istnieje przecież związek gmin położonych wzdłuż Kanału. Ich funkcja polegałaby na prowadzeniu działań na rzecz tego, by za kilka lat ten obiekt został wpisany na listę UNESCO. Jeszcze raz podkreślę, że nobilituje już samo podjęcie starań. Już w chwili, gdy rusza przygotowania, można mówić: "nasz zespół gmin stara się o to, by nasz wyjątkowy obiekt hydrotechniczny został doceniony jako rzecz wyjątkowa w skali świata.
Jak wygląda procedura?
Jest tak, że nie możesz wygrać w totka, jeśli nie wypełnisz kuponu. Trzeba więc - rzetelnie, kompetentnie i w stosownym języku wypełnić pewien formularz. Dalej procedura polega na weryfikacji wniosku. Przyjeżdżają eksperci, trzeba zorganizować międzynarodową konferencję naukową. Nie wielką, nie pompowaną, ale trzeba zaprosić znawców zagadnień hydrotechnicznych, spotkać się z nimi, niech oni zaświadczą o wielkości Kanału i swoim autorytetem wesprą starania. O zabytku trzeba także pisać w specjalistycznej zagranicznej prasie. Książka o Kanale, w czasie promocji której się spotykamy, jest świetnym materiałem do rozpoczęcia starań o wpis na listę. Są tu zdjęcia lotnicze i historyczne, informacje o walorach przyrodniczych. Ta pięknie wydana książka plus stosowny formularz to pierwszy krok. Myślę też, że władze naszego komitetu włączą się do tych prac i będą wspierać wasz samorząd. No, i potrzebny jest czas oraz aktywność samorządu.
Z aktywnością byłoby nienajgorzej, gdyby nie narzekania na brak pieniędzy i pytanie, które zapewne pojawi się ze strony mieszkańców: “Po co?” Jaką wartość ma ten wpis?
Jest to nobilitacja dla zabytku i całego regionu. Zabytki z listy światowego dziedzictwa pokazywane są we wszystkich folderach turystycznych mówiących o tej części Europy. To jest szlachectwo. Wpis na listę UNESCO przekłada się więc wprost na to, że turyści przyjadą właśnie tu, że w ramach zorganizowanych lub indywidualnych tras tu będą zaglądać, że o zabytku będą chcieli przeczytać i opowiedzą o nim swoim przyjaciołom. A przecież dla mieszkańca Belgii czy Francji tutejsze środowisko, przyroda, zabytki są czymś zupełnie wyjątkowym. Przy odrobinie inwestycji może się tu czuć dobrze i Anglik, i Francuz i Niemiec.
Zobacz także: "Klejnot bez szlifu"
E.L.: Byt Kanału jest już zagrożony. Zagrożony przez brak pieniędzy na remonty i na eksploatację. Ładnie wyglądały wypowiedzi panów (z Polskiego Komitetu Dziedzictwa Przemysłowego – przyp. aut.), że pieniądze można zdobyć w różnych źródłach, i że trzeba tylko się o to starać. My ściągamy nad Kanał polityków, kolejnych ministrów, pokazujemy im piękno budowli, mówimy w czym problem. Bez skutku, póki co. Rządy się zmieniają, pieniędzy jest coraz mniej.
W czym jest problem?
E.L.: Potrzeba więcej pieniędzy na bieżące remonty poszczególnych mechanizmów, elementów, które się zużywają, oraz na konserwację całych urządzeń. Poza tym, jest sprawa utrzymania brzegów i wałów otaczających Kanał na pewnych jego odcinkach. Pewne elementy Kanału sypią się i wymagają gruntownych remontów, np. kanały obiegowe, gdzie woda jest zawracana z jednej pochylni na drugą. Cały czas się tylko łata, a nie robi się remontów generalnych.
Jak ocenia Pani stan urządzeń kanału?
E.L.: Najważniejsze jest bezpieczeństwo i na dzień dzisiejszy Kanał jest bezpieczny. Można pływać, nie można jednak zwiększyć liczby śluzowań (presję na powiększenie ruchu kanałowego wywierają lokalne samorządy, które liczą dzięki temu na aktywizację regionu – przyp. aut.), bo szybciej zużywają się mechanizmy, a pieniędzy na więcej remontów nie ma.
Jak długo jeszcze Kanał przetrzyma ten brak pieniędzy?
E.L.: Kanał przetrzyma, póki nie zabraknie pieniędzy. Co roku są komisje, które stwierdzają potrzeby i na tym się kończy.
Ostatnim rekomendowanym przez Komitet Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego do wpisania na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO zabytkiem techniki jest Kanał Augustowski. Mówi pan, że nasz Kanał także miałby szansę.
J.K.: Na liście umieszczono kilkaset obiektów o unikalnych walorach, wyjątkowej wartości w skali kontynentu lub świata. Wśród nich jest kilka obiektów znajdujących się na terenie Polski - kopalnia soli w Wieliczce, zamek w Malborku. Rodzi się pytanie: co specyficznego jest w Kanale Elbląskim, co takiego, co skłania do myślenia o jego miejscu na tej wyjątkowej liście najcenniejszych zabytków? Wydaje się, że ważne jest to, że Kanał jest obiektem o swoistej, wyjątkowej historii, będącej historią Niemiec, Holandii, Polski, ale także historią myśli inżynierskiej oraz obiektem o wyjątkowych walorach przyrodniczych. Warto natomiast wiedzieć, że lista UNESCO jest czymś otwartym. Można na nią aspirować i już samo przygotowanie aplikacji, podjęcie starań o wpis jest czymś co nobilituje.
Kto według Pana powinien się tym zająć?
J.K.: Myślę, że funkcji koordynatora powinien podjąć się tutejszy samorząd. Istnieje przecież związek gmin położonych wzdłuż Kanału. Ich funkcja polegałaby na prowadzeniu działań na rzecz tego, by za kilka lat ten obiekt został wpisany na listę UNESCO. Jeszcze raz podkreślę, że nobilituje już samo podjęcie starań. Już w chwili, gdy rusza przygotowania, można mówić: "nasz zespół gmin stara się o to, by nasz wyjątkowy obiekt hydrotechniczny został doceniony jako rzecz wyjątkowa w skali świata.
Jak wygląda procedura?
Jest tak, że nie możesz wygrać w totka, jeśli nie wypełnisz kuponu. Trzeba więc - rzetelnie, kompetentnie i w stosownym języku wypełnić pewien formularz. Dalej procedura polega na weryfikacji wniosku. Przyjeżdżają eksperci, trzeba zorganizować międzynarodową konferencję naukową. Nie wielką, nie pompowaną, ale trzeba zaprosić znawców zagadnień hydrotechnicznych, spotkać się z nimi, niech oni zaświadczą o wielkości Kanału i swoim autorytetem wesprą starania. O zabytku trzeba także pisać w specjalistycznej zagranicznej prasie. Książka o Kanale, w czasie promocji której się spotykamy, jest świetnym materiałem do rozpoczęcia starań o wpis na listę. Są tu zdjęcia lotnicze i historyczne, informacje o walorach przyrodniczych. Ta pięknie wydana książka plus stosowny formularz to pierwszy krok. Myślę też, że władze naszego komitetu włączą się do tych prac i będą wspierać wasz samorząd. No, i potrzebny jest czas oraz aktywność samorządu.
Z aktywnością byłoby nienajgorzej, gdyby nie narzekania na brak pieniędzy i pytanie, które zapewne pojawi się ze strony mieszkańców: “Po co?” Jaką wartość ma ten wpis?
Jest to nobilitacja dla zabytku i całego regionu. Zabytki z listy światowego dziedzictwa pokazywane są we wszystkich folderach turystycznych mówiących o tej części Europy. To jest szlachectwo. Wpis na listę UNESCO przekłada się więc wprost na to, że turyści przyjadą właśnie tu, że w ramach zorganizowanych lub indywidualnych tras tu będą zaglądać, że o zabytku będą chcieli przeczytać i opowiedzą o nim swoim przyjaciołom. A przecież dla mieszkańca Belgii czy Francji tutejsze środowisko, przyroda, zabytki są czymś zupełnie wyjątkowym. Przy odrobinie inwestycji może się tu czuć dobrze i Anglik, i Francuz i Niemiec.
Zobacz także: "Klejnot bez szlifu"
rozmawiała: Joanna Torsh