Jestem zdecydowanym przeciwnikiem sprzedaży EPEC. Nie widzę potrzeby ani celu prywatyzacji. Widzę i obawiam się wielu realnych zagrożeń i niebezpieczeństw, które mogą mieć miejsce gdyby do tego doszło – twierdzi Witold Gintowt-Dziewałtowski, poseł na Sejm RP, były prezydent Elbląga i według dziennikarskich notowań jeden z kandydatów na to stanowisko w jesiennych wyborach.
Witold Gintowt-Dziewałtowski przesłał nam stanowisko w tej sprawie:
„EPEC dziś jest firmą funkcjonującą sprawnie zarówno pod względem organizacyjnym, jak i ekonomicznym. Zadanie główne, tj. dostarczanie czynnika grzewczego za niezawyżoną cenę wykonuje dobrze i dużo lepiej niż ma to miejsce w większości miast polskich. Stan sieci przesyłowych i urządzeń technicznych EPEC jest zadawalający i nie budzi poważniejszych zastrzeżeń. EPEC dysponuje własnym, zapasowym źródłem ciepła, mogącym zaspokoić potrzeby komunalne w wysokości do ok. 30 proc., z możliwością jego rozbudowy. Rozbudowa własnego źródła ciepła może być finansowana ze środków własnych samorządu elbląskiego (w tym np. kredytu bankowego) z uzupełnieniem do 70 proc. ze środków z funduszy strukturalnych z UE. W takiej sytuacji samorząd miejski pozostałby właścicielem i gospodarzem miejskiej gospodarki ciepłowniczej.
Zamierzona przez Prezydenta Elbląga sprzedaż pakietu 75 proc. udziałów EPEC jest przedsięwzięciem niebezpiecznym i sprzecznym z interesem mieszkańców Elbląga. W sytuacji stanu kryzysowego gospodarki i finansów europejskich, a kryzys nie omija także RP, sprzedający musi się liczyć ze stratami transakcyjnymi. W takich warunkach ceny nieruchomości (i firm) spadają i pewnym jest, że cena, jaką uzyska się przy ewentualnej sprzedaży EPEC, musi być niższa od realnej nawet do 40 proc.
Nie wiem, co ma być celem prywatyzacji. Miasto nie potrzebuje gotówki, a jego sytuacja płatnicza, zdolność kredytowa, stan zadłużenia należą do najlepszych w kraju (świadczy o tym także rekordowo wysoka stopa nakładów na inwestycje w budżecie na 2010 rok). Z kolei EPEC nie zgłasza dramatycznych potrzeb finansowych, wynik finansowy za ubiegły rok jest dodatni, co roku spore kwoty są przeznaczone na inwestycje i modernizacje własne, a przecież i tak środki uzyskane ze sprzedaży nie zostałyby przeznaczone na rozwój EPEC. Należy przyjąć, że prywatyzacja nie spowoduje obniżenia ceny ciepła i nie poprawi jakości usług świadczonych przez EPEC. Wystarczy konfrontacja z sąsiadami, również tymi, którzy wcześniej prywatyzowali swoje przedsiębiorstwa ciepłownicze. Na ogół wszędzie opłaty za c.o. i c.w. są wyższe, a awarii i przerw w dostawie ciepła do mieszkań też jest więcej niż w Elblągu.
Ze źródeł zbliżonych do Urzędu Miejskiego docierają informacje, że sprzedaż EPEC ma być elementem transakcji wiązanej. Kupujący EPEC ma stać się także właścicielem elbląskiej elektrociepłowni. Już jako kompletny monopolista, właściciel i wszystkich źródeł ciepła, i wszystkich sieci c.o., miałby on przystąpić do modernizacji EPEC. Oczywiście cały koszt kredytu spłaciliby kupujący u niego ciepło, tj. mieszkańcy Elbląga.
Koszt ciepłej wody i centralnego ogrzewania w czynszach mieszkaniowych wynosi ok. 80 proc. Bogatych to może nie boli, ale ci biedniejsi, zwłaszcza emeryci i renciści boją się każdej podwyżki cen ciepła jak ognia. Po co prywatny inwestor chce kupić EPEC ( no i elektrociepłownię)? Na pewno nie po to, by obniżać cenę sprzedawanego ciepła. Gdyby transakcja się udała, to będzie monopolistą. Dziś nad ustaleniem cen za ciepło jeszcze czuwa Urząd Regulacji Energetyki. On te ceny zatwierdza, ale to też nie oznacza, że odmówi zatwierdzenie ceny znacznie wyższej od obecnej, a po drugie – zatwierdzenie cen przez URE jest możliwe tylko w okresie przejściowym, który już się kończy. Za dwa lata ceny będą wolne i jedynie mieszańcy domków jednorodzinnych (też nie wszystkich) będą mogli przejść na ogrzewanie gazowe lub olejowe, a reszta albo będzie płacić nowemu właścicielowi EPEC, ile on zażąda, albo będzie mieszkać bez ogrzewania.
Zamiar prywatyzacji podjęto bez konsultacji z suwerenem, prawdziwą władzą miasta, mieszkańcami. Nie przedstawiono propozycji systemowych rozwiązań, które mogłyby gwarantować bezpieczeństwo ciepłownicze miastu w przyszłości.
Największe elbląskie spółdzielnie mieszkaniowe krytycznie oceniały zamiar sprzedaży, a ich prezesi zapowiedzieli, że w przypadku uchwalenia przez Radę Miasta Elbląga uchwały pozwalającej na prywatyzację EPEC, zaskarżą jej prawomocność.
Mieszkańcy Elbląga z mocy prawa tworzą wspólnotę samorządową i są najwyższą władzą w swoim mieście. Rada Miasta i Prezydent Miasta są organami tego samorządu, a ich zadaniem jest optymalne zaspokajanie potrzeb społeczności miejskiej zgodnie z jej wolą i oczekiwaniami.
Witold Gintowt-Dziewałtowski”
„EPEC dziś jest firmą funkcjonującą sprawnie zarówno pod względem organizacyjnym, jak i ekonomicznym. Zadanie główne, tj. dostarczanie czynnika grzewczego za niezawyżoną cenę wykonuje dobrze i dużo lepiej niż ma to miejsce w większości miast polskich. Stan sieci przesyłowych i urządzeń technicznych EPEC jest zadawalający i nie budzi poważniejszych zastrzeżeń. EPEC dysponuje własnym, zapasowym źródłem ciepła, mogącym zaspokoić potrzeby komunalne w wysokości do ok. 30 proc., z możliwością jego rozbudowy. Rozbudowa własnego źródła ciepła może być finansowana ze środków własnych samorządu elbląskiego (w tym np. kredytu bankowego) z uzupełnieniem do 70 proc. ze środków z funduszy strukturalnych z UE. W takiej sytuacji samorząd miejski pozostałby właścicielem i gospodarzem miejskiej gospodarki ciepłowniczej.
Zamierzona przez Prezydenta Elbląga sprzedaż pakietu 75 proc. udziałów EPEC jest przedsięwzięciem niebezpiecznym i sprzecznym z interesem mieszkańców Elbląga. W sytuacji stanu kryzysowego gospodarki i finansów europejskich, a kryzys nie omija także RP, sprzedający musi się liczyć ze stratami transakcyjnymi. W takich warunkach ceny nieruchomości (i firm) spadają i pewnym jest, że cena, jaką uzyska się przy ewentualnej sprzedaży EPEC, musi być niższa od realnej nawet do 40 proc.
Nie wiem, co ma być celem prywatyzacji. Miasto nie potrzebuje gotówki, a jego sytuacja płatnicza, zdolność kredytowa, stan zadłużenia należą do najlepszych w kraju (świadczy o tym także rekordowo wysoka stopa nakładów na inwestycje w budżecie na 2010 rok). Z kolei EPEC nie zgłasza dramatycznych potrzeb finansowych, wynik finansowy za ubiegły rok jest dodatni, co roku spore kwoty są przeznaczone na inwestycje i modernizacje własne, a przecież i tak środki uzyskane ze sprzedaży nie zostałyby przeznaczone na rozwój EPEC. Należy przyjąć, że prywatyzacja nie spowoduje obniżenia ceny ciepła i nie poprawi jakości usług świadczonych przez EPEC. Wystarczy konfrontacja z sąsiadami, również tymi, którzy wcześniej prywatyzowali swoje przedsiębiorstwa ciepłownicze. Na ogół wszędzie opłaty za c.o. i c.w. są wyższe, a awarii i przerw w dostawie ciepła do mieszkań też jest więcej niż w Elblągu.
Ze źródeł zbliżonych do Urzędu Miejskiego docierają informacje, że sprzedaż EPEC ma być elementem transakcji wiązanej. Kupujący EPEC ma stać się także właścicielem elbląskiej elektrociepłowni. Już jako kompletny monopolista, właściciel i wszystkich źródeł ciepła, i wszystkich sieci c.o., miałby on przystąpić do modernizacji EPEC. Oczywiście cały koszt kredytu spłaciliby kupujący u niego ciepło, tj. mieszkańcy Elbląga.
Koszt ciepłej wody i centralnego ogrzewania w czynszach mieszkaniowych wynosi ok. 80 proc. Bogatych to może nie boli, ale ci biedniejsi, zwłaszcza emeryci i renciści boją się każdej podwyżki cen ciepła jak ognia. Po co prywatny inwestor chce kupić EPEC ( no i elektrociepłownię)? Na pewno nie po to, by obniżać cenę sprzedawanego ciepła. Gdyby transakcja się udała, to będzie monopolistą. Dziś nad ustaleniem cen za ciepło jeszcze czuwa Urząd Regulacji Energetyki. On te ceny zatwierdza, ale to też nie oznacza, że odmówi zatwierdzenie ceny znacznie wyższej od obecnej, a po drugie – zatwierdzenie cen przez URE jest możliwe tylko w okresie przejściowym, który już się kończy. Za dwa lata ceny będą wolne i jedynie mieszańcy domków jednorodzinnych (też nie wszystkich) będą mogli przejść na ogrzewanie gazowe lub olejowe, a reszta albo będzie płacić nowemu właścicielowi EPEC, ile on zażąda, albo będzie mieszkać bez ogrzewania.
Zamiar prywatyzacji podjęto bez konsultacji z suwerenem, prawdziwą władzą miasta, mieszkańcami. Nie przedstawiono propozycji systemowych rozwiązań, które mogłyby gwarantować bezpieczeństwo ciepłownicze miastu w przyszłości.
Największe elbląskie spółdzielnie mieszkaniowe krytycznie oceniały zamiar sprzedaży, a ich prezesi zapowiedzieli, że w przypadku uchwalenia przez Radę Miasta Elbląga uchwały pozwalającej na prywatyzację EPEC, zaskarżą jej prawomocność.
Mieszkańcy Elbląga z mocy prawa tworzą wspólnotę samorządową i są najwyższą władzą w swoim mieście. Rada Miasta i Prezydent Miasta są organami tego samorządu, a ich zadaniem jest optymalne zaspokajanie potrzeb społeczności miejskiej zgodnie z jej wolą i oczekiwaniami.
Witold Gintowt-Dziewałtowski”
PD