Jeśli spór o stadion, jaki prowadzi pan Grzegorz Nowaczyk, lider PO w mieście, z panem Markiem Burkhardtem, działającym na rzecz obecnie urzędującego prezydenta, ma świadczyć o tym, że kampania wyborcza w Elblągu właśnie ruszyła, to chciałbym uderzyć w dzwonek alarmowy.
Pan Nowaczyk pisze na swoim blogu:
„Ode mnie w sprawie nowego stadionu w Elblągu tylko konkrety: stadion typowo piłkarski i dla tego obiektu będzie organizowane finansowanie oraz rozpocznie się poszukiwanie dofinansowania. Od początku mam zamiar również postawić na działania związane z komercjalizacją tego obiektu, m.in. zbycie prawa do nazwy obiektu w umowie długoterminowej. Poszukiwania operatora dla stadionu w Elblągu mogą być skazane na niepowodzenie, jesteśmy średnim rynkiem do organizowania dużych wydarzeń poza sportowych (koncerty). Zarabianie, wynikające z posiadania stadionu, będzie zatem największym zadaniem, z jakim przyjdzie się zmierzyć miastu, mam nadzieję za 2-3 lata.
Otóż konkret, słowo pochodzące od łacińskiego „concretus”, oznaczało coś twardego, mocnego (dlatego w języku angielskim „concrete” – beton), w ontologii konkret jest przeciwieństwo abstraktu, potocznie mówi się tak o czymś porządnym, pewnym, istniejącym. I z tego punktu chciałbym wyjaśnić autorowi powyższego cytatu, że to, co napisał, konkretem nie jest. Jest to raczej kilka mniemań i chceń polityka, który dodatkowo znajduje się w przedwyborczej fazie składania obietnic. Większość z czytających ten portal, większość zainteresowanych losami Olimpii czy ogólniej, elbląskiego sportu, takie zdanie mogłoby wypowiedzieć dziś, wczoraj czy pięć lat temu.
Konkrety to projekty, daty, kosztorysy, źródła finansowania i możliwości polityczne. Pan Nowaczyk na chwilę obecną zdaje się nie dysponować żadnym z tych elementów.
W odpowiedzi pan Burkhardta znajdują się inne, dość poważne zarzuty, ciągle czekamy na odpowiedź przyszłego kandydata Platformy. Jednak ta strona sporu też nie jest czysta, za słowami naczelnika też nie zawsze idą konkrety. Owszem dokumentacja za milion złotych robi wrażenie, projekt też, ale już stwierdzenie, że inwestycja będzie realizowana po zakończeniu rozbudowy boisk na ul. Skrzydlatej, oznacza tyle, co nic, może zacząć się za miesiąc, może za 5 lat, a może ma sugerować, że inwestycja zacznie się gdzieś w ciągu następnej kadencji prezydenta obecnego układu? Mam wrażenie, że już to kiedyś słyszeliśmy.
Powróćmy zatem do tego dzwonka. Bardzo bym nie chciał, aby kampania przebiegała w taki sposób. Spór o stadion, wcześniejszy spór o aquapark, polega na składaniu obietnic i powtarzaniu truizmów. To są chyba fatalne wzorce płynące z wyższych szczebli polityki. Tyle, że na podatkach, budżecie państwa, finansowaniu szpitali mało który wyborca się zna, łatwiej jest mydlić oczy, uprawiać populizm. Tu, na szczeblu lokalnym, chciałoby się powiedzieć: „Nie z nami te numery”.
Nie chciałbym rozsądzać, kto ma rację w tym sporze, bo żadna ze stron mnie nie przekonuje, poza tym ciągle nie wiemy wszystkiego, czekamy na ciąg dalszy polemiki. Chciałbym jednak przestrzec obu panów i całą resztę polityków naszego miasta, „nie idźcie tą drogą”. Niech kandydaci nie uderzają w abstrakcyjne, populistyczne wizje, bo My tu za dużo wiemy, znamy realia, potrafimy ocenić to, co zostanie powiedziane. Dlatego droga taniego populizmu może się okazać ślepą uliczką, na końcu której znajdzie się tylko porażka.
Czytaj też polemikę
Grzegorza Nowaczyka - „Nowaczyk jest za stadionem typowo piłkarskim"
z Markiem Burkhardtem - „W sprawie budowy stadionu piłkarskiego”.
„Ode mnie w sprawie nowego stadionu w Elblągu tylko konkrety: stadion typowo piłkarski i dla tego obiektu będzie organizowane finansowanie oraz rozpocznie się poszukiwanie dofinansowania. Od początku mam zamiar również postawić na działania związane z komercjalizacją tego obiektu, m.in. zbycie prawa do nazwy obiektu w umowie długoterminowej. Poszukiwania operatora dla stadionu w Elblągu mogą być skazane na niepowodzenie, jesteśmy średnim rynkiem do organizowania dużych wydarzeń poza sportowych (koncerty). Zarabianie, wynikające z posiadania stadionu, będzie zatem największym zadaniem, z jakim przyjdzie się zmierzyć miastu, mam nadzieję za 2-3 lata.
Otóż konkret, słowo pochodzące od łacińskiego „concretus”, oznaczało coś twardego, mocnego (dlatego w języku angielskim „concrete” – beton), w ontologii konkret jest przeciwieństwo abstraktu, potocznie mówi się tak o czymś porządnym, pewnym, istniejącym. I z tego punktu chciałbym wyjaśnić autorowi powyższego cytatu, że to, co napisał, konkretem nie jest. Jest to raczej kilka mniemań i chceń polityka, który dodatkowo znajduje się w przedwyborczej fazie składania obietnic. Większość z czytających ten portal, większość zainteresowanych losami Olimpii czy ogólniej, elbląskiego sportu, takie zdanie mogłoby wypowiedzieć dziś, wczoraj czy pięć lat temu.
Konkrety to projekty, daty, kosztorysy, źródła finansowania i możliwości polityczne. Pan Nowaczyk na chwilę obecną zdaje się nie dysponować żadnym z tych elementów.
W odpowiedzi pan Burkhardta znajdują się inne, dość poważne zarzuty, ciągle czekamy na odpowiedź przyszłego kandydata Platformy. Jednak ta strona sporu też nie jest czysta, za słowami naczelnika też nie zawsze idą konkrety. Owszem dokumentacja za milion złotych robi wrażenie, projekt też, ale już stwierdzenie, że inwestycja będzie realizowana po zakończeniu rozbudowy boisk na ul. Skrzydlatej, oznacza tyle, co nic, może zacząć się za miesiąc, może za 5 lat, a może ma sugerować, że inwestycja zacznie się gdzieś w ciągu następnej kadencji prezydenta obecnego układu? Mam wrażenie, że już to kiedyś słyszeliśmy.
Powróćmy zatem do tego dzwonka. Bardzo bym nie chciał, aby kampania przebiegała w taki sposób. Spór o stadion, wcześniejszy spór o aquapark, polega na składaniu obietnic i powtarzaniu truizmów. To są chyba fatalne wzorce płynące z wyższych szczebli polityki. Tyle, że na podatkach, budżecie państwa, finansowaniu szpitali mało który wyborca się zna, łatwiej jest mydlić oczy, uprawiać populizm. Tu, na szczeblu lokalnym, chciałoby się powiedzieć: „Nie z nami te numery”.
Nie chciałbym rozsądzać, kto ma rację w tym sporze, bo żadna ze stron mnie nie przekonuje, poza tym ciągle nie wiemy wszystkiego, czekamy na ciąg dalszy polemiki. Chciałbym jednak przestrzec obu panów i całą resztę polityków naszego miasta, „nie idźcie tą drogą”. Niech kandydaci nie uderzają w abstrakcyjne, populistyczne wizje, bo My tu za dużo wiemy, znamy realia, potrafimy ocenić to, co zostanie powiedziane. Dlatego droga taniego populizmu może się okazać ślepą uliczką, na końcu której znajdzie się tylko porażka.
Czytaj też polemikę
Grzegorza Nowaczyka - „Nowaczyk jest za stadionem typowo piłkarskim"
z Markiem Burkhardtem - „W sprawie budowy stadionu piłkarskiego”.
Marcin Derlukiewicz