- Prezydent i jego zastępcy powinni być bardziej dostępni dla mieszkańców. Trzeba słuchać ludzi, bo mają dobre pomysły – uważa Michał Missan, kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Elbląga, którego przepytujemy m.in. z jego programu wyborczego. Część pytań i odpowiedzi z tej rozmowy znajduje się tylko w wersji filmowej, którą publikujemy przy artykule. Wywiady z kolejnymi kandydatami wkrótce.
Michał Missan ma 42 lata, od 5 lat jest radnym Rady Miejskiej, obecnie przewodniczy klubowi PO w Radzie. To pierwsze jego wybory, w których ubiega się o najważniejszą funkcję w miejskim samorządzie.
- Zasiada Pan od 2013 roku w Radzie Miejskiej. Nie miał Pan wcześniej do czynienia z zarządzaniem jakąkolwiek instytucją samorządową. Mimo to chce Pan zostać prezydentem. Nie za mało tego doświadczenia?
- A nie uważa Pan, że to zaleta?
- To ja Pana pytam...
- Powtórzę to, co mówię mieszkańcom. Nie myślę o emeryturze, myślę o przyszłości, a nie przeszłości i to mnie wyróżnia spośród doświadczonych kandydatów. Uważam to za zaletę i myślę, że Elblągowi to może wyjść na dobre, jeśli ktoś ze świeżym spojrzeniem wejdzie do urzędu i zacznie układać miasto w sposób nowoczesny i innowacyjny, słuchając mieszkańców.
- Osoby, które nie są Panu życzliwe, mówią o tym, że brak tego doświadczenia w zarządzaniu samorządem sprawi, że będzie Pan łatwo sterowalny przez różne grupy interesów...
- Nie ma takiej możliwości, jestem trudno sterowalny, można zapytać o to grupy interesów, o których Pan mówi. Mam swoje zdanie i jedyne, co mi leży na sercu - i nie mówię tego, żeby kokietować – to dobro tego miasta.
- Co Pana zdaniem należy zmienić w polityce miejskiej?
- Przede wszystkim otwarcie na mieszkańców, to pierwsza rzecz, która musi być wdrożona. Mam na myśli większą dostępność prezydenta, wiceprezydentów, urzędu, instytucji, otwarcie na sugestie i pomoc. W tej chwili mamy do czynienia z taką prezydenturą za murem administracyjnym. Podam przykład z życia: jedna z doświadczonych lekarek chciała otworzyć poradnię dla dzieci z autyzmem i pan prezydent nie znalazł chwili, by się z nią spotkać. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, jeśli ja zostanę prezydentem.
- Czy myśli Pan, że takie spotkania to recepta na wszystkie bolączki miasta?
- Oczywiście nie. Ale trzeba słuchać ludzi, bo mają dobre pomysły. Na jednej z konferencji mówiłem o tym, że chcę powołać Radę 30 Minus, bo któż lepiej wie, czego potrzeba młodym, jak nie młodzi?
- Jak poważnie będzie Pan brał pod uwagę opinię tej Rady, jeśli Pan wygra?
- Z pewnością bardzo poważnie, ale przy wsparciu urzędu, który będzie oceniał realność pomysłu i prawników, którzy będą oceniali zgodność z prawem. Uważam, że nie ma ludzi, którzy wiedzą wszystko. Trzeba słuchać fachowców i grup społecznych, które mają współdecydować o mieście w taki sposób, by to było korzystne dla nich.
- W swoim programie mówi Pan o Biznesie 30 Minus. Nie znalazłem jednak rozwinięcia tego tematu. Co to za propozycja?
- To mają być ułatwienia w działalności dla młodych przedsiębiorców poniżej 30. roku życia. Mam na myśli choćby pomoc w obsłudze prawnej, być może trzeba wprowadzić zniżki w podatkach, wszelkie ulgi, jakie miasto może zaproponować. Mamy wspólny cel: ja chcę mieć więcej wpływów z podatków w mieście, oni zysk. Musimy tylko współpracować.
- Jako Platforma współrządziliście miastem przez ostatnie cztery lata, w koalicji z Witoldem Wróblewskim. Jest Pan też współodpowiedzialny za to, co w tej kadencji w rządzeniu miastem się działo...
- Bardzo bym chciał być współodpowiedzialny, ale do procesu decyzyjnego nikt nas dopuścił. Nikt nie myślałby o wystawieniu teraz w wyborach na prezydentach swojego kandydata, gdyby Witold Wróblewski z nami w tej koalicji współpracował. Tej współpracy po prostu nie było. Nie słuchał, nie rozmawiał z nami o tym, co robi. Nie chciałbym mówić o szczegółach, ale były takie sytuacje, że o godz. 9 rano ustaliliśmy coś wspólnie – bo jako szef klubu brałem w takim spotkaniach udział – a o godz. 12 pan prezydent robił coś zupełnie odwrotnego w sposób zupełnie dla nas niezrozumiały. Współrządzenie to złe słowo, to była koalicja, która po prostu się nie udała.
- Witold Wróblewski mówi o tym, że to PO kopała pod nim dołki.
- (uśmiech) Każdy widzi świat, jaki chce widzieć. Pan prezydent bardzo mocno uwierzył w to, że jak już został prezydentem, to może nikogo nie słuchać i sam podejmować decyzje, a myśmy chcieli, by to były wspólne decyzje. I to nam nie wyszło. Powtórzę, że gdyby było inaczej, to w życiu nie myślelibyśmy o wystawianiu swojego kandydata. Moim życiowym marzeniem też nie było zostać prezydentem miasta. To sytuacja, jaka była przez ostatnią kadencję, spowodowała moją bardzo przemyślaną decyzję o kandydowaniu.
- W swoim programie wiele miejsce poświęcacie konsultowaniu różnych rozwiązań z mieszkańcami. Gdyby Pan wygrał wybory, jakie trzy najważniejsze sprawy poddałby Pan konsultacjom?
- Każdą decyzję należy poddać konsultacjom w takich grupach jak wspomniana przeze mnie Rada 30 Minus. Pozwoli Pan, że nie będę na razie zdradzał swoich pierwszych dziesięciu kroków, bo zrobię to w przyszłym tygodniu (rozmawialiśmy w ostatni piątek – red.). Każda rzecz, która będzie strategiczna dla miasta, musi być konsultowana z określonymi grupami społecznymi. Nie może być tak, że człowiek przychodzi do urzędu i odbija się od muru, przychodzi do prezydenta, odbija się od muru w sekretariacie. A z takimi sytuacjami mieliśmy do czynienia.
- To może wymieni Pan chociaż jeden przykład takich konsultacji. Otwartych dla wszystkich mieszkańców, bez dzielenia na grupy społeczne? Na przykład za pośrednictwem internetu, platformy „Elbląg Konsultuje”, którą miasto ma...
- Pierwsza o basen odkryty. Nie dostaliśmy dofinansowania na tę inwestycję w postaci proponowanej przez pana prezydenta. Wniosek przeszedł formalnie, więc urzędnicy zrobili, co mieli zrobić, ale widocznie koncepcja była za słaba i merytorycznie przegrała z trzema projektami Sielanki. Może to otwiera drogę do tego, by podejście do tego basenu przeorganizować i od nowa zaprojektować, skorzystać z innych koncepcji zgłoszonych do konkursu basenowego i poddać je konsultacjom.
Moim zdaniem nie ma szans, by ten wniosek prezydenta dostał dofinansowanie, mimo że jest na liście rezerwowej. Najbliższa alokacja środków może się odbyć pod koniec przyszłego roku. Nie wiem, czy warto tyle czekać. Może warto przemyśleć koncepcję i złożyć nowy wniosek. Ale na pewno bym nie podejmował decyzji sam.
Drugą sprawą, która był konsultował z mieszkańcam, to koncepcja zagospodarowania Wyspy Spichrzów.
- Chce Pan powołać pełnomocnika prezydenta do spraw kobiet. To ukłon w stronę koalicjanta – stowarzyszenia Barbary Nowackiej, która przystąpiła do Koalicji Obywatelskiej?
- Dobrze Pan to odczytuje. Dzisiaj słuchałem w radiu o zarzutach w stronę pani Nowackiej, że jej program nie będzie realizowany przez Koalicję. W Elblągu będziemy robić w tę stronę tyle ukłonów, ile będzie można. Jestem człowiekiem tolerancyjnym, otwartym, myślę że mam w miarę innowacyjne podejście do zarządzania, to jest związane z moim wykształceniem. Mówienie o tym, że o zarządzaniu nie mam pojęcia, jest nieprawdziwe.
- Dużo w Pana programie jest mowy o stworzeniu różnego rodzaju programów, projektów w różnych dziedzinach. Papier wszystko przyjmie, pytanie co z realizacją. Pana poprzednik z PO Grzegorz Nowaczyk też miał pewną wizję miasta, projekty i programy, a skończyło się to referendum i odwołaniem z funkcji.
- Wyciągnęliśmy wnioski z referendum. Wiem, czego wówczas zabrakło.
- Czego?
- Moim zdaniem komunikacji z mieszkańcami i bronienia swoich koncepcji. Jak doskonale Państwo wiecie, nie wszystkie koncepcje były złe, bo zostały zrealizowane przez następców i dzisiaj mieszkańcy cieszą się pewnymi rozwiązaniami, na przykład komunikacyjnymi, które wówczas były torpedowane. Zabrakło miękkich rzeczy, kontaktu z ludźmi.
- Mówi Pan w swoim programie także o zmianach w komunikacji miejskiej, o rowerze miejskim. Skąd na to wziąć pieniądze? Jak przekonać mieszkańców, by przesiedli się z aut do autobusów czy tramwajów lub podróżowali do szkoły czy pracy rowerem?
- Komunikacja miejska to temat, który jest do zrealizowania jeśli chodzi o nowoczesne pojazdy elektryczne, jeśli będziemy mieli tę komunikację własną, a nie tabor prywatnych przewoźników. Do 2020 roku obowiązują obecne umowy z przewoźnikami, powinniśmy przygotować się do tego, by skorzystać ze środków na elektromobilność, ale nowy tabor musi być własnością miasta i w tę stronę bym dążył, by w tej kadencji to rozpocząć.
A jeśli chodzi o rower miejski, zgłaszaliśmy ten pomysł do budżetu miasta, mieliśmy to skalkulowane, organizacja miała kosztować setki, a nie miliony złotych. Nie wzięto tego pod uwagę. Mieszkańcy coraz chętniej przesiadają się z aut na rowery, widać to w mieście. Stworzenie odpowiednich warunkach przyspieszyłoby ten proces.
- Jakie jest Pana zdanie na temat sportu EPEC i Energi Kogeneracji w sprawie nowej umowy ciepła? Co Pan zrobi, jeśli wygra Pan wybory, by go rozwiązać?
- Od początku kadencji temat został przespany i mam na myśli prezydenta, bo generalnie to on jest organem prowadzącym dla EPEC-u. Jest coś takiego jak strategia opisująca gospodarkę niskoemisyjną i tam są zapisane kierunki, co należy zrobić. I nic nie zostało zrobione. Rada Miejska na początku kadencji, w 2015 roku, powierzyła to zadanie prezydentowi. Tam było wszystko opisane. Można było wtedy zmieniać coś w tym dokumencie, albo zaproponować inny. Z tego, co ja się orientuję, do ratusza wpłynęły trzy oferty w sprawie dostarczenia ciepła do miasta. Dzisiaj najwięksi odbiorcy ciepła, prezydent, EPEC i Energa powinni usiąść jak ludzie i porozmawiać, ale nie poprzez konferencje czy media. Temat jest do załatwienia.
- Ale jakie rozwiązanie Pan by promował jako ewentualny prezydent?
- Nie promuję żadnego, bo nie jestem fachowcem od ciepła, wszystko jest wskazane w tej strategii niskoemisyjnej, o której wspomniałem.
- Nawet jeśli Pan nie jest fachowcem w tej sprawie, to jako prezydent musiałby Pan zaproponować konkretne rozwiązanie Radzie Miejskiej. Dostanie Pan ekspertyzę od fachowców i co Pan z nią zrobi?
- Dzisiaj takiej ekspertyzy nie mam, więc nie odpowiem co...
- A spośród propozycji, które dzisiaj są na stole?
- Nie ma chyba innego wyjścia jak podpisać umowę z Energą. Obecnie trwa przeciąganie sprawy ze względu na wybory. Myślę, że po wyborach pewnie ta sytuacja szybko się rozwiąże.
- Chciałem zapytać Pana o sprawę, o której było głośno, a dotyczy wydarzeń z 2013 roku, z Kaliningradu. Odbyło się tam szkolenie. które zakończyło się oskarżeniami wobec dwóch ratowników, które wysunęła tłumaczka i procesami, po których zapadły już prawomocne wyroki – w przypadku jednego ratownika – uniewinniający, w przypadku drugiego – skazujący. Pan też na tym szkoleniu był jako koordynator ratowników. Czy ma Pan do siebie pretensje o to, co tam się stało?
- Nie. Co się wydarzyło, to tak naprawdę do dzisiaj nie wiem. Byłem mało istotnym świadkiem, sąd wezwał mnie na przesłuchanie tylko w procesie w pierwszej instancji, potem już nie. Zarzutu z tego nie miałem, nie czuję się winny. Zapadł wyrok prawomocny, jeden ratownik został uniewinniony, drugi skazany, więc nie było to tak dokładnie, jak to było opisywane na początku. Nie chcę oceniać wyroku sądu, nie chcę oceniać, czy do czegoś doszło czy nie, bo tego nie wiem. Dla mnie ta sprawa się zamknęła, gdy zapadł wyrok. Byłem w Kaliningradzie z dorosłymi ludźmi, jeśli jakaś sytuacja miała miejsce, to miała miejsce w nocy i zarzucanie mi czegokolwiek w tej sytuacji jest mało poważne.
- Zmieńmy temat. Do 15 listopada prezydent musi przekazać przewodniczącemu Rady Miejskiej projekt budżetu miasta na przyszły rok. Jeśli Pan wygra, będzie Pan miał niewiele czasu, by go przejrzeć i wprowadzić jakieś zmiany. Czy w ogóle ten projekt budżetu, nad którym prace są zaawansowane, jest z PO jako koalicjantem konsultowany? Macie w niego wgląd?
- Nie, nigdy nie mieliśmy. I to jest dobre podsumowanie naszej rozmowy o koalicji.
W wersji filmowej pytamy kandydata m.in. o politykę zdrowotną miasta, lotnisko Aeroklubu, budowę osiedla dla młodych i miejską plażę. Zapraszamy do obejrzenia tego materiału.
Wywiady z kandydatami na prezydenta Elbląga publikujemy w kolejności alfabetycznej. W czwartek opublikujemy wywiad z Jerzym Wilkiem, kandydatem PiS. W piątek - z Witoldem Wróblewskim, kandydującym z własnego komitetu.