Biskup Jan Styrna zapowiedział, że z końcem sierpnia w Elblągu przestanie istnieć Katolickie Przedszkole. Rodzice nie zgadzają się z tą decyzją. Zapowiadają, że o przedszkole będą walczyć aż do skutku.
Przedszkole Katolickie istnieje w Elblągu od czternastu lat. W piśmie do rodziców biskup Jan Styrna wyjaśnia, że przyczyną likwidacji są „niedające się przezwyciężyć trudności lokalowe”, bo parafia, która jest właścicielem budynku, „nie będzie mogła już nim dysponować”. Rodzice na takie rozwiązanie nie zgadzają się.
- To unikatowa placówka - mówi jedna z matek. - Ma swoją specyfikę, a sposób wychowywania i podejście sióstr do naszych dzieci to jest po prostu coś, czego nie ma w innych elbląskich przedszkolach. Placówka jest znakomicie prowadzona, osiąga wspaniałe wyniki dydaktyczne. Wiele dzieci nie było w stanie zaadaptować się gdzie indziej, a tu funkcjonują bardzo dobrze.
- Narażanie naszych dzieci na następny stres związany z przeniesieniem do innych przedszkoli będzie dla nas i naszych pociech dużym problemem - dodaje inna mama.
W ciągu ostatnich dwóch dni próbowaliśmy dowiedzieć się, czy przedszkole nie mogłoby np. istnieć w innym miejscu. Niestety, żaden z księży, z którymi rozmawialiśmy, nie był upoważniony do wypowiadania się w tej sprawie, nie udało nam się też skontaktować z biskupem elbląskim. Z kolei w Biurze Prasowym Konferencji Episkopatu Polski poinformowano nas, że Biuro nie ma kompetencji do rozmów na ten temat i „sprawy diecezjalne pozostawia diecezjom”. Także w krakowskiej siedzibie sióstr nazaretanek, które prowadzą placówkę w Elblągu, usłyszeliśmy, że nie będzie w tej sprawie komentarzy.
Pomoc kurii i rodzicom obiecał prezydent Elbląga Henryk Słonina: - O zamiarze likwidacji powiadomił mnie ksiądz biskup. Sprawdziliśmy, jakie mamy możliwości przyjęcia tych dzieci do naszych przedszkoli i taką odpowiedź przekazaliśmy. Dzieci będą mogły uczęszczać do innych placówek. Co więcej, znajdziemy też miejsce dla pracowników Przedszkola Katolickiego.
Jak ustaliliśmy, zapowiedź likwidacji przedszkola jest związana z długami, jakie w latach dziewięćdziesiątych zaciągnął ksiądz Jan Halberda, ówczesny dyrektor gospodarczy elbląskiej kurii biskupiej. Za pieniądze pożyczane z banków i od prywatnych osób ksiądz Halberda wybudował m.in. hospicjum, centrum charytatywne, przedszkole i szkołę katolicką, wyposażył seminarium duchowne i dom biskupi. Część wierzycieli, która wystąpiła do sądu o zwrot pożyczek, otrzymała korzystne dla siebie wyroki. Teraz sprawą zajmuje się komornik, który przygotowuje licytację trzech budynków: siedziby przedszkola i Domu Samotnej Matki, siedziby Hospicjum oraz budynku przy ul. Ułańskiej. Termin licytacji nie został wyznaczony - decyzję podejmie elbląski sąd.
Prezydent zapewnia, że interesuje się problemem - szuka nowych pomieszczeń dla Domu Samotnej Matki i planuje, że zagrożona licytacją część Hospicjum przy ul. Kopernika przeniesie się do sąsiedniego, należącego do miasta budynku przy ul. Chopina (który także należy do Hospicjum). W tym celu budynek przy Chopina ma zostać rozbudowany.
- Nie mamy jednak pomieszczeń, do których ewentualnie mogłoby się przenieść przedszkole - mówi prezydent Henryk Słonina. - Gdyby problem wyszedł na jaw wcześniej, to sądzę, że byłoby możliwe pozytywne rozwiązanie, ale obecnie nie posiadamy lokalu, który nadawałby się na tego rodzaju działalność.
Tymczasem rodzice założyli komitet obrony przedszkola. Mają nadzieję na osobiste spotkanie z biskupem Janem Styrną, napisali też list do krakowskich nazaretanek. Wierzą, że los przedszkola można jeszcze odmienić.
- To unikatowa placówka - mówi jedna z matek. - Ma swoją specyfikę, a sposób wychowywania i podejście sióstr do naszych dzieci to jest po prostu coś, czego nie ma w innych elbląskich przedszkolach. Placówka jest znakomicie prowadzona, osiąga wspaniałe wyniki dydaktyczne. Wiele dzieci nie było w stanie zaadaptować się gdzie indziej, a tu funkcjonują bardzo dobrze.
- Narażanie naszych dzieci na następny stres związany z przeniesieniem do innych przedszkoli będzie dla nas i naszych pociech dużym problemem - dodaje inna mama.
W ciągu ostatnich dwóch dni próbowaliśmy dowiedzieć się, czy przedszkole nie mogłoby np. istnieć w innym miejscu. Niestety, żaden z księży, z którymi rozmawialiśmy, nie był upoważniony do wypowiadania się w tej sprawie, nie udało nam się też skontaktować z biskupem elbląskim. Z kolei w Biurze Prasowym Konferencji Episkopatu Polski poinformowano nas, że Biuro nie ma kompetencji do rozmów na ten temat i „sprawy diecezjalne pozostawia diecezjom”. Także w krakowskiej siedzibie sióstr nazaretanek, które prowadzą placówkę w Elblągu, usłyszeliśmy, że nie będzie w tej sprawie komentarzy.
Pomoc kurii i rodzicom obiecał prezydent Elbląga Henryk Słonina: - O zamiarze likwidacji powiadomił mnie ksiądz biskup. Sprawdziliśmy, jakie mamy możliwości przyjęcia tych dzieci do naszych przedszkoli i taką odpowiedź przekazaliśmy. Dzieci będą mogły uczęszczać do innych placówek. Co więcej, znajdziemy też miejsce dla pracowników Przedszkola Katolickiego.
Jak ustaliliśmy, zapowiedź likwidacji przedszkola jest związana z długami, jakie w latach dziewięćdziesiątych zaciągnął ksiądz Jan Halberda, ówczesny dyrektor gospodarczy elbląskiej kurii biskupiej. Za pieniądze pożyczane z banków i od prywatnych osób ksiądz Halberda wybudował m.in. hospicjum, centrum charytatywne, przedszkole i szkołę katolicką, wyposażył seminarium duchowne i dom biskupi. Część wierzycieli, która wystąpiła do sądu o zwrot pożyczek, otrzymała korzystne dla siebie wyroki. Teraz sprawą zajmuje się komornik, który przygotowuje licytację trzech budynków: siedziby przedszkola i Domu Samotnej Matki, siedziby Hospicjum oraz budynku przy ul. Ułańskiej. Termin licytacji nie został wyznaczony - decyzję podejmie elbląski sąd.
Prezydent zapewnia, że interesuje się problemem - szuka nowych pomieszczeń dla Domu Samotnej Matki i planuje, że zagrożona licytacją część Hospicjum przy ul. Kopernika przeniesie się do sąsiedniego, należącego do miasta budynku przy ul. Chopina (który także należy do Hospicjum). W tym celu budynek przy Chopina ma zostać rozbudowany.
- Nie mamy jednak pomieszczeń, do których ewentualnie mogłoby się przenieść przedszkole - mówi prezydent Henryk Słonina. - Gdyby problem wyszedł na jaw wcześniej, to sądzę, że byłoby możliwe pozytywne rozwiązanie, ale obecnie nie posiadamy lokalu, który nadawałby się na tego rodzaju działalność.
Tymczasem rodzice założyli komitet obrony przedszkola. Mają nadzieję na osobiste spotkanie z biskupem Janem Styrną, napisali też list do krakowskich nazaretanek. Wierzą, że los przedszkola można jeszcze odmienić.
Joanna Torsh