Kapsle, etykietki, podstawki, kufle, pokale czy szklanki, z różnych krajów świata, z różnych regionów Polski. Podczas dzisiejszej (1 grudnia), VII edycji Elbląskiej Giełdy Birofilii pojawiło się tyle kolorów, kształtów i opowieści, ilu zgromadzonych pasjonatów, a bohaterem spotkania było piwo i jego akcesoria. Zobacz fotoreportaż.
– Czterech zapaleńców, czyli Adam Olszewski, Adam Falkowski, Ryszard Lasota i ja postanowiło założyć taki mały klub kolekcjonerów birofilów. Kiedy zrobiliśmy pierwszą giełdę było na niej tylko 17 osób. Z czasem zaczęliśmy to wszystko pomału rozszerzać. W tej chwili klub liczy 35 osób, są w nim nie tylko kolekcjonerzy z Elbląga, ale także z Gdańska, Warszawy czy z Lublina – opowiada Andrzej Szulc, współorganizator giełdy, wiceprezes Elbląskiego Klubu Birofilów. – Największą tego typu giełdą w Polsce jest Giełda w Żywcu. U nas jest bardziej kameralnie, na giełdach tego typu panuje serdeczna, miła atmosfera, ludzie się znają, spotykają, rozmawiają. Te małe giełdy mają lepszy klimat, bo na tych większych giełdach większość jest anonimowa, a tutaj panuje taka rodzinna atmosfera.
Każda z osób, która przyjechała na giełdę swoje zainteresowania dotyczące piwa rozwija na różne sposoby.
– Zajmuję się turystyką piwną czyli jeżdżę po całym świecie i odwiedzam browary, miesiąc temu odwiedziłem browary w Kambodży i Tajlandii. Byłem także w browarach europejskich i tych w Afryce Północnej, w Gruzji, Armenii, w przyszłym roku będzie to RPA – opowiada pan Marcin Minkowski z Gdyni, który swoją pasją zajmuje się około 10 lat. – Do tej pory odwiedziłem ponad 800 browarów. Interesuje mnie poznawanie nowego piwa, jak również technik, które są używane do jego wytworzenia. Najważniejszy w piwie jest smak. Kiedy piję ciemne piwo chcę uzyskiwać smaki kawowe, karmelowe, może czekoladowe, w amerykańskich piwach szukam czegoś więcej, jakiegoś posmaku sosnowego, grejpfrutowego, jest tego mnóstwo. Każdy gatunek ma swój urok.
– Przede wszystkim zbieram kufle z uchem. Szklanki i pokale też, ale najważniejsze są kufle. Mam w swojej kolekcji około 1,5 tys. sztuk wszystkich eksponatów, trudno powiedzieć dokładnie ile. Birofile zbierają wszystko to co wiąże się z browarem, napisem browaru itp. Natomiast ja ponad 30 lat zbierałam kufle bez żadnych napisów. Muszę powiedzieć, że wcześniej nie piłam piwa, dopiero od roku tak sobie je smakuję. Kiedyś znajomi przychodzili do mnie i mówili „Przecież Ty piwa nie pijesz, a kufle zbierasz!”, a ja im odpowiadałam, że właśnie na tym to polega – mówi z uśmiechem pani Krystyna Piątek z Elbląga, która do Elbląskiego Klubu należy od trzech lat, chociaż kufle zbiera od około 30, gdyż jak sama mówi długo nie wiedziała o istnieniu osób o podobnych zainteresowaniach kolekcjonerskich. – Okazy to kolekcja, która jest nie do ruszenia, natomiast na giełdy jeździ się z czymś, co może pójść na wymianę albo żeby coś sprzedać, a za te pieniądze kupić to, czego brakuje.
– Zbieram etykiety piwne, moja kolekcja liczy 11 tys. etykiet, a zbieram je prawie 30 lat. To, że zacząłem je zbierać było kompletnym przypadkiem. Kiedyś, jeszcze w czasach komunistycznych, w Gdańsku otworzono po remoncie Super Sama i nagle w jednym miejscu pojawiły się piwa z Browaru Gdańskiego. Było tam sześć rodzajów piwa, a tym samym sześć etykiet. Kupiłem wszystkie te piwa, po jednym z każdego rodzaju, pomyślałem sobie, że te etykiety tak ładnie wyglądają i zacząłem je zbierać. Tak mi zostało do dziś – opowiada pan Mirosław Troper z okolic Kwidzyna. – Piłem piwa ze 110 krajów świata, jestem smakoszem, praktycznie o każdym piwie jestem w stanie opowiedzieć. Pamiętam to raczej w kategorii „dobre- złe”, „jasne- ciemne”, ale te najciekawsze smaki pamiętam do dzisiaj. Najbardziej lubię ciemne piwo, podoba mi się ta goryczka spalonego słodu, lubię piwa wyraźne w smaku.
– Bardziej jestem smakoszem, przyjechałem ze znajomymi, którzy zbierają różne piwne akcesoria. Staram się nie mówić, że lubię jedno piwo. To zależy od pory roku, latem wolę jasne, lekkie piwa gaszące pragnienie, zimą ciemniejsze, rozgrzewające. Lubię pić piwo, ale piję je w umiarkowanych ilościach – dodaje Wojciech Piasecki z Gdańska, który na co dzień zajmuje się niczym innym jak…warzeniem piwa.