Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, czy realizowany kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną to ten przekop, co chciało PO, ale nic nie zrobiło, czy inny, który robi PIS, ale na złość PO. Przekop robi rząd polski, a Elbląg w końcu, pierwszy raz od likwidacji statusu miasta wojewódzkiego, może odnieść z rządowych poczynań wymierne korzyści.
Historia Mierzei Wiślanej
Mierzeja formowała się intensywnie zaledwie 5-6 tysięcy lat temu, gdy morze osiągnęło poziom podobny do dzisiejszego Bałtyku. Początkowo były to pojedyncze kopce wydmowe, pomiędzy którymi istniało wiele rynien wodnych łączących Bałtyk z Zalewem Wiślanym. Naturalne procesy prowadziły do ich łączenia, jednak co najmniej raz czy dwa na dziesięciolecie dochodziło do przerywania mierzei i powstawania nowych przesmyków. W czasach historycznych również zachodziły gwałtowne zmiany w wyglądzie Mierzei Wiślanej. W 1497 roku odnotowano np. aż trzy klęski powodziowe. W nocy z 14 na 15 września 1497 wiatr i napór wody z Bałtyku były tak silne, że powstała kilkusetmetrowa wyrwa w Mierzei, nazywana potem Nową Głębią. W grudniu tego samego roku wody morskie wdarły się w głąb mierzei powodując wiele strat.
Ze źródeł historycznych wiadomo też, że co najmniej dwie stałe przerwy w mierzei wykorzystywano gospodarczo do połowy XVI wieku. Historią zmian przyrodniczych i morfologicznych Mierzei Wiślanej oraz osadami Zalewu Wiślanego zajmowałam się przygotowując pracę doktorską na temat dawnej sieci hydrograficznej Żuław Elbląskich, dlatego nie boję się twierdzić, że budowa i utrzymanie kanału przez mierzeję nie stanowi specjalnego zagrożenia przyrodniczego, a protesty ekologów balansują na pograniczu ekoterroryzmu. W ewolucyjnym aspekcie szczegółowa lokalizacja przekopu też nie ma większego znaczenia.
Korzyści gospodarcze
Jestem całkowicie przekonana, że przekop wpłynie pozytywnie na rozwój turystyki nie tylko w regionie Zalewu Wiślanego. Szansę na rozwój ma też sam Elbląg. Żeglarstwo morskie stale się rozwija, na Bałtyku również, mimo że jest stosunkowo zimny i nie zawsze przyjemny do żeglowania. Dlatego możliwość wpłynięcia na spokojny akwen wewnętrzny, gdzie czekają nie lada atrakcje – Frombork, Elbląg, Malbork, a nawet Kanał Elbląski - będzie kusić turystów morskich. Mam jednak duże wątpliwości co do gwałtownego rozwoju elbląskiego portu. Przeważające zasoby luźnego, drobnego materiału osadowego na dnie Zalewu uniemożliwią praktycznie stałe utrzymanie toru wodnego o głębokości ponad 4 m. Dlatego tor ten nadal będzie wykorzystywany głównie przez jednostki o małym zanurzeniu. Ale i to wystarczy, by port się sukcesywnie rozwijał. I co też istotne, w sytuacji obecnej niestabilności klimatycznej, śluza na przekopie może okazać się ważnym elementem ochrony przeciwpowodziowej Żuław Elbląskich.
Praktyczne wykorzystanie
Każdy, kto pływał po Zalewie Wiślanym, zdaje sobie sprawę, że nie jest to akwen dla dużych jachtów morskich. Płytko, dużo sieci, często nieprzyjemna fala, dlatego niemożliwe będzie nań całkiem swobodne żeglowanie. W podobnych sytuacjach, w wielu miejscach na świecie – a spotkałam się z tym na Adriatyku, Morzu Karaibskim, Jawajskim czy w Zatoce Tajlandzkiej - na wewnętrznych akwenach świetnie funkcjonuje transport turystyczny wodnymi taksówkami. Ciche, szybkie łodzie motorowe dowożące turystę – wodniaka z głównej mariny do każdego, trudniej dostępnego miejsca. Dlatego wydaje się, że najważniejszą inwestycją towarzyszącą budowie kanału powinna być duża marina (styl chorwacki, nie grecki), zlokalizowana stosunkowo blisko przekopu. Stamtąd tylko transport lokalny. Ale o tym już dzisiaj powinny myśleć wspólnie samorządy. To jest inwestycja, o którą wszystkie gminy nadzalewowe powinny wspólnie powalczyć. Warto też promować ideę uruchomienia małej stoczni jachtowej lub możliwości budowy innych jednostek pływających. I starać się o uruchomienie kolei nadzalewowej, bo to byłaby niewątpliwa, dodatkowa atrakcja. Nie będzie nią niestety ani nowa zajezdnia tramwajowa, ani siedziba straży pożarnej, amfiteatr dla krasnali, rondo ósemkowe czy podwórkowe siłownie.
Reasumując – jestem za, a nie przeciw. Porównując rozpoczętą budowę przekopu przez Mierzeję Wiślaną z innymi kanałami żeglugowymi wybudowanymi w XIX i XX wieku zadaję sobie pytanie – o co ten hałas? O kilkusetmetrową dziurę w piasku i to w miejscu, w którym przez setki lat istniały, a potem regularnie pojawiały się i znikały naturalne kanały wodne? Dlaczego polityczny jazgot toczy się wokół inwestycji, która niewątpliwie przyniesie wreszcie pozytywne efekty biednemu elbląskiemu regionowi? Jednak jakie to będą korzyści, jak Elbląg tę szansę wykorzysta – zależy przede wszystkim od samorządu. Niestety w kreatywność i rozmach obecnego grona raczej wątpię, bowiem elbląscy mistrzowie zarządzania specjalizują się głównie w narzekaniu, zgłaszaniu pretensji i wysyłaniu apeli do rządu. O wzmacnianiu potencjału inwestycyjnego i wzroście dochodów miasta – cisza. Najwyższa więc pora wykrzesać z siebie trochę kreatywności i zrobić coś konkretnego i rozwojowego dla Elbląga.