Na jednym z osiedlowych podwórek pojawiły się tablice "zakaz gry w piłkę". Tablice ustawiono, bo postanowiła tak wspólnota mieszkaniowa, która wraz z mieszkaniami wykupiła fragment placu leżącego wokół domu.
Plac zabaw i boisko między blokami przy ul. Pokornej istnieją od wielu lat i korzystają z niego kolejne pokolenia dzieci. Teren, na którym grają w piłkę i siedzą w piaskownicy, od jednego z bloków oddziela pas wysokich krzaków, pozostałe sąsiadują z nim bocznymi ścianami bez okien.
Tabliczki zabraniające gry w piłkę pojawiły się, bo członkowie wspólnoty mieszkaniowej jednego z bloków (blok stoi "ślepym" bokiem do podwórka – przyp. aut.), która wraz z lokatorskimi do niedawna mieszkaniami wykupiła fragment leżącej wokół domu ziemi, uznała, że gra w piłkę jest dla nich zbyt uciążliwa.
Kazimierz Hyrycz, przedstawiciel wspólnoty z budynku przy Pokornej 11:
- Uważamy, że nie ma warunków do tego, żeby chłopcy grali w piłkę. Obok jest piaskownica, przechodzą ludzie, a my dużym kosztem posadziliśmy przy naszym domu krzewy. Płacimy podatki i na naszym terenie możemy robić, co chcemy - dodaje.
Rozżaleni rodzice mówią, że gra w piłkę nigdy dotąd nie była przedmiotem poważniejszych skarg mieszkających w pobliżu osób.
- Nie można przeganiać dzieci tylko dlatego, że chcą sobie zająć czas - mówią. - Ludzie, którzy teraz postawili zakazy, sami mieli kiedyś małe dzieci i już chyba zapomnieli, że one też bawiły się na tym podwórku.
Zapytany, gdzie - jego zdaniem - mogą przenieść się mali piłkarze, Kazimierz Hyrycz odpowiada, że do odległego o kilkaset metrów parku Kajki lub na podobnie odległe boisko SP 2.
Alicja Bednarczuk, zastępca naczelnika wydziału edukacji UM zapewnia, że nawet w czasie wakacji dzieci ze wszystkich elbląskich osiedli mogą korzystać ze szkolnych boisk:
- Wszystkie boiska powinny być dostępne dla dzieci mieszkających w sąsiedztwie - a o dostępność i zapewnienie bezpieczeństwa powinni zadbać dyrektorzy. Przypomnieliśmy im o tym w specjalnych listach, na początku wakacji - dodaje Alicja Bednarczuk.
Rodzice mówią jednak, że tylko zabawa w pobliżu domu daje im możliwość czuwania nad bezpieczeństwem dzieci.
- Tyle informacji dociera o tragediach spowodowanych tym, że dzieci bawiły się bez opieki dorosłych. Kiedy widzimy nasze dzieci przez okno, możemy je pilnować. Nie każdy ma czas, żeby siedzieć z dzieckiem na odległym od domu podwórku czy w parku - usłyszeliśmy.
Janusz Augustynowicz z wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego wyjaśnia, że lokale sprzedaje się łącznie z działkami, aby zapewnić "prawidłowe funkcjonowanie budynku".
- Nie ma reguł, ale właśnie taka sprzedaż - a nie stosowana przez długi czas sprzedaż samej ziemi, na której stoi dom, staje się praktyką. Chodzi o to, by mieszkaniec wychodząc z domu nie wchodził na cudza działkę. O tym, co dzieje się na działce decyduje wspólnota mieszkańców. Taki system sprzedaży lokali i ziemi - oraz myśl, by rządziła na niej wspólnota - są rozsądne, ale w pewnych granicach - przyznaje Janusz Augustynowicz.
Podobne nie wyznaczone przez architektów boiska są niemal na każdym osiedlu.
Tabliczki zabraniające gry w piłkę pojawiły się, bo członkowie wspólnoty mieszkaniowej jednego z bloków (blok stoi "ślepym" bokiem do podwórka – przyp. aut.), która wraz z lokatorskimi do niedawna mieszkaniami wykupiła fragment leżącej wokół domu ziemi, uznała, że gra w piłkę jest dla nich zbyt uciążliwa.
Kazimierz Hyrycz, przedstawiciel wspólnoty z budynku przy Pokornej 11:
- Uważamy, że nie ma warunków do tego, żeby chłopcy grali w piłkę. Obok jest piaskownica, przechodzą ludzie, a my dużym kosztem posadziliśmy przy naszym domu krzewy. Płacimy podatki i na naszym terenie możemy robić, co chcemy - dodaje.
Rozżaleni rodzice mówią, że gra w piłkę nigdy dotąd nie była przedmiotem poważniejszych skarg mieszkających w pobliżu osób.
- Nie można przeganiać dzieci tylko dlatego, że chcą sobie zająć czas - mówią. - Ludzie, którzy teraz postawili zakazy, sami mieli kiedyś małe dzieci i już chyba zapomnieli, że one też bawiły się na tym podwórku.
Zapytany, gdzie - jego zdaniem - mogą przenieść się mali piłkarze, Kazimierz Hyrycz odpowiada, że do odległego o kilkaset metrów parku Kajki lub na podobnie odległe boisko SP 2.
Alicja Bednarczuk, zastępca naczelnika wydziału edukacji UM zapewnia, że nawet w czasie wakacji dzieci ze wszystkich elbląskich osiedli mogą korzystać ze szkolnych boisk:
- Wszystkie boiska powinny być dostępne dla dzieci mieszkających w sąsiedztwie - a o dostępność i zapewnienie bezpieczeństwa powinni zadbać dyrektorzy. Przypomnieliśmy im o tym w specjalnych listach, na początku wakacji - dodaje Alicja Bednarczuk.
Rodzice mówią jednak, że tylko zabawa w pobliżu domu daje im możliwość czuwania nad bezpieczeństwem dzieci.
- Tyle informacji dociera o tragediach spowodowanych tym, że dzieci bawiły się bez opieki dorosłych. Kiedy widzimy nasze dzieci przez okno, możemy je pilnować. Nie każdy ma czas, żeby siedzieć z dzieckiem na odległym od domu podwórku czy w parku - usłyszeliśmy.
Janusz Augustynowicz z wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego wyjaśnia, że lokale sprzedaje się łącznie z działkami, aby zapewnić "prawidłowe funkcjonowanie budynku".
- Nie ma reguł, ale właśnie taka sprzedaż - a nie stosowana przez długi czas sprzedaż samej ziemi, na której stoi dom, staje się praktyką. Chodzi o to, by mieszkaniec wychodząc z domu nie wchodził na cudza działkę. O tym, co dzieje się na działce decyduje wspólnota mieszkańców. Taki system sprzedaży lokali i ziemi - oraz myśl, by rządziła na niej wspólnota - są rozsądne, ale w pewnych granicach - przyznaje Janusz Augustynowicz.
Podobne nie wyznaczone przez architektów boiska są niemal na każdym osiedlu.
AJ