Panie qqqwww ani to dla mnie szef ani guru. Wiceprezydent ma być partnerem dla spraw miasta i wybierać to co mieszkańcy mu zaproponują a potem to dopracować i wprowadzić. Na mnie może sobie burczeń mi to nie przeszkadza byleby umiał znaleźć rozwiązania problemu klauzul społecznych w przetargach miasta , skończył z patologia w spółdzielniach socjalnych i uporządkował sprawy energii odnawialnej . Do tego Basen porządek w sprawie parkingów i odrobina normalnej rozmowy z mieszkańcami i już go "kocham" na następne 5 lat.
Cieszę się, że pisze Pan o partnerstwie. Partner nie warczy, nie burczy i nie wrzeszczy ani wyżywa się. Partner rozmawia i to rozmawia ze wszystkimi - podwładnymi, mieszkańcami, petentami itp. Jeżeli chce on warczeć to może na rodzinę, jeżeli ona na to pozwala. Zostałam wychowana bez warczenia. Rodzice nigdy na mnie nie warczeli czy burczeli i nie wyobrażam sobie, żeby przełożony to robił choćby był najbardziej kompetentny. Jest takie powiedzenie "agresja rodzi agresję". Potem dziwimy się, że urzędnik na nas warczy jak ma przykład z góry.