Dawnymi czasy było tak: Sromotnie pijany woźnica wracał z rampy kolejowej w miejscowości Z. , gdzie zdał cały swój transport burków cukrowych - do domu. Ale przedtem w dworcowej knajpie, obok rampy wyładowczej, wypił za dużo. Mocno uparty wsiadł na zydel swojej furmanki i zaciął konia batem po udach. I tak było ze 3 razy po drodze z miasta Olsztyn do Ostródy; - Wreszcie bity koń nie wytrzymał. Odwrócił łeb do k-ka wyjazdu i powiedział: "Jak mnie jeszcze raz smagniesz batem, to ja przypier. olę "ci z buta", czyli "z kopyta". I odosobniany w swych zamiarach woźnica pozostał sam. Co robić dalej ?