- 6 lipca powinien być poświęcony pamięci elblążan, którzy byli prześladowani i zamordowani przez bezpiekę – mówi Grażyna Wosińska, która od lat bada szczegóły tak zwanej Sprawy Elbląskiej. Właśnie dzisiaj mija 70 lat od śmierci Henryka Zająca, który zmarł w 1952 roku w więzieniu, skazany w sfingowanym procesie. - Został zamordowany – przekonuje Grażyna Wosińska. Zobacz zdjęcia z uroczystości.
W tym roku mijają 73 lata od wydarzeń, określanych mianem Sprawy Elbląskiej. W nocy z 16 na 17 lipca 1949 r. wybuchł pożar w jednej z hal Zamechu, o jego spowodowanie i szpiegostwo oskarżono wielu repatriantów, którzy wrócili do Elbląga z Francji, by odbudowywać miasto po wojennej pożodze. Jednym ze skazanych był Henryk Zając, który 6 lipca 1952 roku zmarł w więzieniu.
- Według naczelnika więzienia popełnił samobójstwo. Co innego mówią współwięźniowie – to było morderstwo. Takie słowa usłyszał od bezpośredniego świadka Józef Olejniczak (również pokrzywdzony w Sprawie Elbląskiej – red.). Ważną postacią w tej historii jest Józef Waszkiewicz, sędzia Najwyższego Sądu Wojskowego, który badał tę sprawę w 1956 roku, kiedy już można było rąbka tajemnicy uchylić. On stwierdził, że nie przeprowadzono żadnego dochodzenia w sprawie śmierci Henryka Zająca, nawet nie przesłuchano strażnika, który odnalazł ciało. Uważam, że Henryk Zając został zamordowany. To nie było samobójstwo – mówiła dzisiaj przed obeliskiem upamiętniającym ofiary Sprawy Elbląskiej Grażyna Wosińska, która od lat bada szczegóły zbrodniczych działań bezpieki. W uroczystości wziął udział m.in.: Daniel Czerwiński, naczelnik gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
Henryk Zając został pochowany na cmentarzu Srebrzysko w Gdański bez udziału rodziny, w tajemnicy. Dopiero w listopadzie ubiegłego roku jego szczątki zostały przeniesione do kwatery pamięci cmentarza Marynarki Wojennej w Gdyni Oksywie, gdzie odbył się uroczysty pogrzeb.
- Zabójca lub zabójcy ani też naczelnik więzienia i jego zastępca ds. polityczno-wychowawczych nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności za brak dochodzenia w sprawie śmierci Henryka Zając. My elblążanie powinniśmy o tym pamiętać, w przeciwnym razie taka zbrodnia może się powtórzyć – dodała Grażyna Wosińska, apelując, by 6 lipca był dniem poświęconym pamięci elblążan, którzy byli prześladowani i zamordowani przez bezpiekę. - Przyjechali do Elbląga, by budować nowe życie, odgruzowywać miasto, odbudowywać zakłady, organizować szkolnictwo, pocztę, służbę zdrowia. Musimy o nich pamiętać...
Grażyna Wosińska zachęca do corocznego obchodzenia tego dnia właśnie 6 lipca przed obeliskiem na skwerze Ofiar Sprawy Elbląskiej.
Miejskie uroczystości związane z obchodami 73. rocznicy pożaru hali Zamechu, który był początkiem Sprawy Elbląskiej, odbędą się za kilkanaście dni. O szczegółach poinformujemy, jak tylko będą znane.