Chcemy, aby te banery wisiały po to, by akcja zyskała jeszcze większy odbiór w społeczeństwie, żeby po prostu zebrać odpowiednią liczbę osób, które są zainteresowane tą sprawą – wyjaśnia Oliwier Pietrzykowski ze Stowarzyszenia Młodzi Demokraci. Dzisiaj (28 grudnia) około godziny 19 zostaną zawieszone dwa banery związane ze sprawą likwidacji dyspozytorni w Elblągu.
Pod koniec ubiegłego roku wojewoda warmińsko- mazurski Marian Podziewski podjął decyzję o likwidacji dyspozytorni ratownictwa medycznego działających w kilkunastu miastach powiatowych, w tym tej działającej w Elblągu. W sprawie tej interweniowano wiele razy, tym razem Młodzi Demokraci postanowili zawiesić dwa banery, jeden na skrzyżowaniu ul. Żuławskiej z obwodnicą, drugi przy rondzie Leer (przy węźle Raczki, na wyjeździe do Malborka).
– Chcielibyśmy, aby jak najwięcej osób miało świadomość, jakie jest realne zagrożenie, a poza tym im więcej osób poprze tę akcję tym większą mamy nadzieję na rozwiązanie problemu. Chodzi przede wszystkim o to, aby czas oczekiwania na karetkę wynosił tyle, ile przed tą zmianą czyli przed przeniesieniem dyspozytorni do Olsztyna – wyjaśnia Oliwier Pietrzykowski ze Stowarzyszenia Młodzi Demokraci. – Jeżeli czas oczekiwania na przyjazd karetki zostanie skrócony do przyzwoitego poziomu, ale nie będzie wynosił tyle, ile byśmy chcieli czyli te najpewniejsze minimum, które by najlepiej funkcjonowało to chcielibyśmy, aby wojewoda czuł, że to, iż został wybrany przez prezesa PSL, czyli wicepremiera, który wskazał go na to stanowisko nie oznacza, że mieszkańcy nie mogą oceniać jego pracy czy dyskutować nad jego pomysłami, a tak było do tej pory.
Jak dodaje Oliwier Pietrzykowski konsultacje w sprawie likwidacji dyspozytorni w Elblągu nie zostały przeprowadzone na takim poziomie, jakiego dotyczyła reforma, a jest on bardzo wysoki z uwagi na to, że dotyczy bezpieczeństwa mieszkańców województwa.
– Poziom powinien być naprawdę wysoki, konsultacje powinny być przeprowadzone z dużym rozmachem, uwzględniającym wszelkie różne wątpliwości i rozwiewającym je – mówi Oliwier Pietrzykowski. – Do pana Mariana Podziewskiego były wysyłane prośby o spotkania, od dyrektora szpitala, od samorządowców, były wysyłane różne sugestie i wątpliwości. Nie było możliwości ani spotkania, ani dyskusji, każde pismo zaczynało się od stwierdzenia, że decyzja jest ostateczna. Wojewoda nie czuje mandatu społecznego i nie czuje tego, że ktoś będzie z tej decyzji go rozliczał. Chcemy to zmienić. Chcemy po prostu, żeby wojewoda czuł, że każda jego decyzja będzie poddawana społecznej ocenie, żeby czuł, że jest częścią społeczeństwa, którym zarządza. Chcemy także, aby mieszkańcy wiedzieli, że nie tylko oni mają wątpliwości, że są organizacje, które popierają ich zdanie i będą o nie walczyły.
– Chcielibyśmy, aby jak najwięcej osób miało świadomość, jakie jest realne zagrożenie, a poza tym im więcej osób poprze tę akcję tym większą mamy nadzieję na rozwiązanie problemu. Chodzi przede wszystkim o to, aby czas oczekiwania na karetkę wynosił tyle, ile przed tą zmianą czyli przed przeniesieniem dyspozytorni do Olsztyna – wyjaśnia Oliwier Pietrzykowski ze Stowarzyszenia Młodzi Demokraci. – Jeżeli czas oczekiwania na przyjazd karetki zostanie skrócony do przyzwoitego poziomu, ale nie będzie wynosił tyle, ile byśmy chcieli czyli te najpewniejsze minimum, które by najlepiej funkcjonowało to chcielibyśmy, aby wojewoda czuł, że to, iż został wybrany przez prezesa PSL, czyli wicepremiera, który wskazał go na to stanowisko nie oznacza, że mieszkańcy nie mogą oceniać jego pracy czy dyskutować nad jego pomysłami, a tak było do tej pory.
Jak dodaje Oliwier Pietrzykowski konsultacje w sprawie likwidacji dyspozytorni w Elblągu nie zostały przeprowadzone na takim poziomie, jakiego dotyczyła reforma, a jest on bardzo wysoki z uwagi na to, że dotyczy bezpieczeństwa mieszkańców województwa.
– Poziom powinien być naprawdę wysoki, konsultacje powinny być przeprowadzone z dużym rozmachem, uwzględniającym wszelkie różne wątpliwości i rozwiewającym je – mówi Oliwier Pietrzykowski. – Do pana Mariana Podziewskiego były wysyłane prośby o spotkania, od dyrektora szpitala, od samorządowców, były wysyłane różne sugestie i wątpliwości. Nie było możliwości ani spotkania, ani dyskusji, każde pismo zaczynało się od stwierdzenia, że decyzja jest ostateczna. Wojewoda nie czuje mandatu społecznego i nie czuje tego, że ktoś będzie z tej decyzji go rozliczał. Chcemy to zmienić. Chcemy po prostu, żeby wojewoda czuł, że każda jego decyzja będzie poddawana społecznej ocenie, żeby czuł, że jest częścią społeczeństwa, którym zarządza. Chcemy także, aby mieszkańcy wiedzieli, że nie tylko oni mają wątpliwości, że są organizacje, które popierają ich zdanie i będą o nie walczyły.
mw