Sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu kapłana i wciąż przebywa on za kratkami. Niestety, metody, jakie wobec niego się stosuje, przypominają żywo te, które wykorzystywali esbecy w słusznie minionym ustroju. Portal wpolityce. pl opublikował fragment listu od ks. Olszewskiego, jaki będzie zamieszczony w tygodniku "Sieci". Wyłania się z niego koszmarne traktowanie kapłana.
„Zawieziono mnie na »dołek«. Od 6 rano, przez cały dzień (nawet przy czynnościach fizjologicznych) byłem skuty. Ani na chwilę nie zdjęto mi kajdanek. Usłyszałem, że o tej porze nie ma ani kolacji, ani wody. Ubłagałem pół butelki wody z kranu, przyniesionej w butelce, która stała w celi. Rano, kiedy prosiłem, by zaprowadzono mnie do WC, usłyszałem: »Lej do niej«” - relacjonuje ksiądz. […] „Gdy wróciłem do celi, posprzątałem ją po poprzednim lokatorze i padłem jak nieżywy. Po krótkiej chwili nagle zapaliło się światło. Okazało się, że jestem pod »specjalnym nadzorem«. Stąd kamera, kajdanki, nawet przy przejściu na spacerniak, odizolowanie od innych […], budzenie światłem przez całą noc, co godzinę! Tak było przez pierwsze dwa tygodnie”.
Przypomnijmy, że niedawno sędzia Anna Kuzaj, członkini Iustitii, przedłużyła areszt ks. Olszewskiemu na kolejne trzy miesiące.