- Dziesiątki martwych ryb napotkaliśmy podczas spaceru na plaży w Kadynach oraz Tolkmicku. Podobnie jest przy plażach w okolicach Świętego Kamienia. Czy doszło do skażenia wód Zalewu Wiślanego? - pytają nasi czytelnicy. Sprawę sprawdził już Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Zobacz zdjęcia.
- Obawiamy się, czy nie doszło do zatrucia wód Zalewu Wiślanego. Podczas spaceru plażami w Kadynach i Tolkmicku widzieliśmy dziesiątki martwych ryb, potem pojechaliśmy na plażę przy Świętym Kamieniu, tam również przy brzegu pływało dużo śniętych ryb - alarmują czytelnicy. Zgłoszenie otrzymała również Delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Elblągu.
- Wpłynęło ono do nas 1 czerwca od osoby prywatnej, oczywiście pojechaliśmy we wskazane miejsce. W naszych kompetencjach, co należy podkreślić, jest sprawdzenie, czy nie doszło do skażenia, którego źródło pochodziłoby z rzek, cieków wodnych czy z gruntu. Natomiast wody Zalewu Wiślanego nadzoruje Urząd Morski w Gdyni i do jego elbląskiej delegatury przesłaliśmy również informację na ten temat - mówi Artur Szypiło, kierownik delegatury WIOŚ w Elblągu.
Śnięte ryby na nadzalewowych plażach to przede wszystkim sandacze i leszcze.
- Nie stwierdziliśmy zatrucia wód, które swoje źródło mogłoby mieć w rzekach Stradanka i Grabianka, albo pochodziło z gruntu. Na tym pasie wybrzeża nie ma dużych zakładów przemysłowych, z których mogłyby do Zalewu Wiślanego przedostać się jakieś szkodliwe substancje. Amoniak, który był w nieistniejącym już zakładzie w Tolkmicku, który zajmował się przetwórstwem warzyw został zneutralizowany – mówi Artur Szypiło.
Skąd więc martwe ryby na plażach w Kadynach i Tolkmicku? Hipotez jest kilka.
- Rybacy mogli opróżnić sieci po połowach, oczywiście nie wolno im tego robić w ten sposób. Słabsze osobniki podczas tarła mogą ginąć, więc może być to śmierć naturalna. Mogą być to również efekty działań kłusowniczych, ale może być to również jakaś choroba ryb. Na ten ostatni temat musiałby się wypowiedzieć już Urząd Morski w Gdyni – mówi dyrektor Szypiło.
Pytania do Urzędu Morskiego w Gdyni również wysłaliśmy, czekamy na odpowiedź.