Krajobraz polityczny w Polsce po ostatnich wyborach się zmienia, tymczasem w Elblągu wciąż na pogłębienie czeka 900-metrowy odcinek toru wodnego do portu. Według oficjalnych i nieoficjalnych wypowiedzi polityków (jeszcze) opozycji dla Business Insider, podejście do tej kwestii jest wśród koalicjantów zróżnicowane.
Co zrobi koalicja?
– Trzeba dokończyć tę inwestycję, oczywiście we współpracy z prezydentem Witoldem Wróblewskim – mówi Business Insiderowi Stefan Krajewski, poseł PSL i Trzeciej Drogi. Jan Grabiec, rzecznik PO, również mówi o dokończeniu projektu we współpracy z władzami Elbląga. Według nieoficjalnych informacji portalu, nie każdy w samej Koalicji Obywatelskiej jest zwolennikiem tej idei (ponieważ to oczko w głowie Jarosława Kaczyńskiego, potencjalna konkurencja dla Trójmiasta-matecznika KO, a także ze względu na koszty związane z zadaniem).
- To więc, czy i kiedy duże statki będą mogły wpływać do portu w Elblągu, zależy w dużej mierze od tego, jak bardzo PSL będzie naciskało koalicjantów w tej sprawie. Trudno natomiast się spodziewać, by kwestia Elbląga i przekopu była dla nowego rządu priorytetem. Na początku partie muszą po prostu stworzyć rząd, "oczyścić" urzędy oraz media publiczne i naprawić stosunki z kluczowymi partnerami, w tym z Unią Europejską. Sprawa Elbląga jest dla tworzącej się koalicji kwestią zupełnie trzeciorzędną. – pisze Mateusz Madejski dla Business Insider.
Przypomnijmy. Wcześniej strona rządowa, reprezentowana m. in. przez wiceministra infrastruktury Marka Gróbarczyka, a lokalnie przez wiceministra aktywów państwowych, teraz także posła-elekta Andrzeja Śliwkę, wysuwała propozycję dofinansowania zadania kwotą "do 100 mln zł" w zamian za większość udziałów w porcie. Na to nie chciał przystać elbląski samorząd, na czele z prezydentem wywodzącym się z PSL. Witold Wróblewski pozostawał na stanowisku, że zadanie pogłębienia toru wodnego to zadanie państwa. Wzajemne przepychanki dwóch stron w tej sprawie trwały miesiącami, nie brakowało konferencji prasowych, kampanii w mediach społecznościowych, sondaży, tworzenia komitetów społecznych, zamawiania opinii prawnych, itp., itd.
Nowe rozdanie?
Przypomnijmy też, że w czasie kampanii wyborczej o przekopie mówił w Elblągu Donald Tusk.
- Tutaj w Elblągu jestem winien nie jakieś wyborcze przemówienie, ale rozmowę bardzo serio, która dotyczy prawdy, której nie ukrywa się przed rozmówcami, o tym, co nas łączy i dzieli. Kwestie portu traktuję jako test na prawdomówność, uczciwość i rzetelność w dialogu i podejmowaniu decyzji – stwierdził wtedy przewodniczący KO. Przyznał, że był sceptyczny do kwestii przekopu Mierzei, gdy był premierem. – Pojawiły się wówczas głosy oponentów, że ekologia, że koszty, że niepotrzebna konkurencja dla portów trójmiejskich. A to wy wykazaliście się w Elblągu cierpliwością i uczciwością argumentów. Jerzy Wcisła, który do mniej przyjeżdżał w tej sprawie, przywiózł analizy, z których wynikało, że to będzie synergia z Trójmiastem, sami portowcy powiedzieli wtedy wyraźnie, że będzie ok, jeśli w Elblągu powstanie port dla mniejszych jednostek – mówił Tusk, przypominając, że to rząd PO-PSL przyjął w 2014 roku program budowy drogi wodnej z Zalewu Wiślanego do Elbląga. - Długo się przekonywaliśmy, trwały twarde dyskusje. Ale przekonaliście nas wtedy i zgodnie z tamtym programem przekop i port w Elblągu miał być gotowy w 2020 roku. Trzy lata temu miały tu zawijać statki. Elbląg miał na tym zarabiać, nie PiS czy jakakolwiek inna partia rządząca. A oni ile zrobili wokół przekopu propagandy? Zbudowali przekop, wydając dwa razy więcej pieniędzy, a na końcu powiedzieli, że nie dokończą tego (drogi wodnej – red.), bo to ma być ich a nie Elbląga – przekonywał lider opozycji. Podkreślał, że samorząd zainwestował ponad 100 mln, by port mógł funkcjonować.
Jak podkreśla Łukasz Mierzejewski z biura prasowego UM w Elblągu, ewentualne dalsze kroki w kwestii elbląskiego portu wymagają najpierw utworzenia się nowego rządu.
- Prezydent podkreślał na konferencjach, że czeka, ogólnie ujmując, na zmianę sytuacji w kraju i na nowe rozdanie. Jak się okazało po 15 października, jest nowe rozdanie – mówi Łukasz Mierzejewski. Dodaje, że gdyby w tej kwestii były jakieś nowe informacje, prezydent z pewnością zwołałby w tej sprawie konferencję, tak jak robił to wcześniej.
"To się samorządowi po prostu należy"
O przekopie i spornym, 900-metrowym odcinku toru wodnego niejednokrotnie wypowiadał się senator Jerzy Wcisła (KO). Gdy dziś (2 listopada) pytamy go o tę kwestię, również powołuje się na ostatnie spotkanie przewodniczącego Koalicji Obywatelskiej z elblążanami.
- Dla mnie, gdy mówimy o przyszłym rządzie, w tej sprawie wiążąca jest wypowiedź Donalda Tuska, który powiedział wyraźnie, że kanał musi być zakończony, że inwestycja, która kosztowała bardzo dużo, znacznie więcej niż przewidywano, nie może pozostać bez zakończenia. Donald Tusk powołując się na informacje, które mu przekazałem, przyznał też, że miał dużo wątpliwości i dużą rezerwę do tego projektu, ale dane m. in. dotyczące Gdańska przekonały go, że tu nie ma żadnej konkurencji, a wręcz synergia działań. Budowa drogi dostępowej do portu elbląskiego uwalnia Gdańsk od obsługi statków o małym zanurzeniu i jednocześnie niskiej ładowności i zwalnia dla obsługi statków większych. Jest to więc zbieżne z interesem obu miast, by tę inwestycję dokończyć. Pytanie, na które nie potrafi dzisiaj nikt odpowiedzieć, poza może niektórymi ludźmi z PiS-u, to pytanie o stopień zaawansowania tej inwestycji. Mamy informacje, że mimo wydania tak dużych pieniędzy, część drogi wodnej co do której już rozstrzygnięto przetargi, nie jest kontynuowana, bo wykonawca żąda dodatkowych pieniędzy i prace są wstrzymywane. Ta inwestycja jest opóźniona już o ponad rok, pewnie będzie opóźniona o dwa lata. Może się okazać, że do jej zakończenia brakuje nie 150 czy 200 mln zł, ale jeszcze więcej – podkreśla senator.
Jerzy Wcisła stwierdza również, że przekop "nie jest inwestycją Jarosława Kaczyńskiego".
- Nie jest prawdą to, co mówią czasem nawet działacze naszej partii, że to jest inwestycja PiS-u. Została zaczęta przez PiS. Jednak rząd Jarosława Kaczyńskiego upadł po wyborach, czyli był w takiej sytuacji, jak dzisiaj premier Morawiecki. Wtedy w zasadzie (Jarosław Kaczyński – red.) nie powinien podejmować decyzji, ale zrobił to bez szans na realizowanie inwestycji przez jego ugrupowanie. Tę inwestycję prowadził przez 8 lat rząd PO-PSL i doprowadził ją do takiego stanu, że trzeba było tylko akceptacji UE, bo wiązała się z ingerencją w obszar Natura 2000 i realizacją budowy; program zakładał oddanie inwestycji do użytku już w 2020 roku, a więc od trzech lat kanał byłby użytkowany. PiS zatrzymał rozmowy z Komisją Europejską i dlatego ta inwestycja tak się wlecze. PO w Sejmie i Senacie głosowało za przekopem, chyba jeden głos w Platformie był przeciwko, więc to nie jest inwestycja Kaczyńskiego – mówi senator. Dodaje, że "nie ma absolutnie żadnej dyskusji, czyj jest port, a kto ma wykonać pogłębienie toru wodnego". - To zgodnie z ustawą ma wykonać rząd i również to Donald Tusk wyraźnie powiedział. Port ma zostać samorządowy, niezależnie od tego, jaka partia będzie rządziła w kraju. To się samorządowi po prostu należy, tak jak autostrady i koleje. Wodna droga dostępowa do portu ma ten sam charakter – mówi Jerzy Wcisła. Podkreśla, że nie ma wątpliwości, że "ta inwestycja zostanie przez nowy rząd dokończona".