- Jeżeli prezydent żywi jakiekolwiek podejrzenie, że naruszyłam dyscyplinę finansów publicznych, powinien bezzwłocznie powiadomić rzecznika dyscypliny finansów publicznych, a nie publicznie ferować własną ocenę – pisze Maria Kasprzycka, była dyrektor Muzeum Archeologiczno-Historycznego, odnosząc się do zarzutów z wtorkowej konferencji prasowej.
W związku z wypowiedzią pana Wróblewskiego dotyczącą sytuacji finansowej muzeum wyjaśniam:
1. Urząd Marszałkowski nie nałożył kary, lecz dokonał 5-procentowej korekty dofinansowania do projektu inwestycyjnego muzeum, zmniejszając dofinansowanie do robót budowlanych z 85 do 80 procent. Ponieważ uważałam, że zrobił to bezzasadnie, skierowałam skargę do Sądu Administracyjnego. Wyrok WSA o sygnaturze l SA/Ol 366/19 jest opublikowany na witrynie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Co prawda Sąd tylko częściowo uznał zasadność skargi muzeum, ale jednoznacznie orzekł (str. 10 uzasadnienia), że muzeum „nie naruszyło zawartego w art. 29 ust.3 pzp zakazu opisywania przedmiotu zamówienia przez wskazanie znaków towarowych, bowiem ze względu na specyfikę przedmiotu zamówienia, tj. prac budowlanych przy zabytku uprawniony był do odstępstwa od ww. zakazu. Tym samym nie doszło też do naruszenia wynikającej z art. 7 ust. 1 pzp zasady równego traktowania i zasady zachowania uczciwej konkurencji.” Wyrok nie jest prawomocny i pozostała jeszcze kwestia wymogu posiadania przez wykonawcę koncesji MSWiA, dlatego uważam, że muzeum powinno złożyć apelację do NSA, ponownie wyjaśnić tę kwestię i odzyskać potrąconą kwotę.
2. O naruszeniu ustawy o finansach publicznych decyduje organ rzecznika dyscypliny finansów publicznych. Jeżeli prezydent żywi jakiekolwiek podejrzenie, że naruszyłam dyscyplinę finansów publicznych, powinien bezzwłocznie powiadomić o tym organ, a nie publicznie ferować własną ocenę. Ja z wielką chęcią stawię się przed obliczem rzecznika i tam wyjaśnimy wszelkie kwestie związane z odpowiedzialnością obu stron. Pan prezydent nie chce chyba przyjąć do wiadomości, że muzeum nie jest jednostką budżetową, tylko samodzielną osobą prawną, co wielokrotnie potwierdzał w pismach Skarbnik Miasta, uchylając się od jakiejkolwiek odpowiedzialności za kondycję finansową instytucji.
3. Problemy finansowe muzeum zaczęły się w 2016 roku, gdy Wojewódzka Komenda Policji zażądała całodobowej ochrony obiektów pod rygorem odmowy uzgodnienia planu ochrony. Do 2019 roku koszt ochrony muzeum wzrósł o ponad 100.000 zł rocznie, co nie zostało uwzględnione w zwiększeniu dotacji podmiotowej mimo moich pism, wniosku Rady Muzeum czy próśb radnych. Sytuację pogarsza fakt, że z uwagi na wykorzystanie środków unijnych przy modernizacji, do końca br. muzeum nie może też pobierać opłat za zwiedzanie budynku Podzamcza.
4. Muzeum zaciągnęło kredyt w rachunku bieżącym w wysokości 400.000 zł na obsługę inwestycji, a przede wszystkim na opłacanie podatku VAT. Prezydent wielokrotnie wypowiadał się, że w przypadku działań inwestycyjnych potrzebna jest co najmniej 5-procentowa rezerwa, których muzeum ani nie dostało, ani nie było w stanie wygenerować. Dlatego konieczny był kredyt. Nie oznacza to jednak, że wszystkie instytucje kultury są tak samo traktowane. Mam nadzieję, że w protokole z jednego z ostatnich posiedzeń Komisji Oświaty, Kultury itd. znajduje się zapis wniosku i argumentacji urzędniczki pana prezydenta o zwiększenie wkładu miasta o ponad 300.000 zł do prac inwestycyjnych w innej instytucji kultury. W tym przypadku nastąpiło pełne zrozumienie potrzeb.
5. Muzeum realizuje obecnie podpisane przeze mnie umowy na prowadzenie badań archeologicznych, które powinny przynosić miesięcznie około 30.000 zł dodatkowego, czystego dochodu. Dlatego przy racjonalnej gospodarce finansowej muzeum może spłacić pozostałą część kredytu. A jeśli zdecyduje się na złożenie apelacji i odzyska potrącone pieniądze – będzie bogatą instytucją. Czego oczywiście serdecznie życzę.
6. Nie oczekuję od prezydenta przeprosin, sprostowań ani niczego innego. Szczerze współczuję nowemu dyrektorowi. Ponieważ odchodząc spodziewałam się wszystkiego najgorszego, zachowałam kopie korespondencji z naszym Miastem. Dlatego jeśli nadal trwać będzie oszczercza kampania pod moim adresem, będziemy musieli rozstrzygnąć to przed sądem. I mimo kierowanych pod moim adresem sugestii, żebym zaprzestała pisania felietonów, to zostanę zostawiona w spokoju oświadczam: nie zaprzestanę. Dla mnie liczy się tylko ogromne wsparcie, które otrzymuję od nieznanych mi nawet osób i za które bardzo serdecznie dziękuję.
1. Urząd Marszałkowski nie nałożył kary, lecz dokonał 5-procentowej korekty dofinansowania do projektu inwestycyjnego muzeum, zmniejszając dofinansowanie do robót budowlanych z 85 do 80 procent. Ponieważ uważałam, że zrobił to bezzasadnie, skierowałam skargę do Sądu Administracyjnego. Wyrok WSA o sygnaturze l SA/Ol 366/19 jest opublikowany na witrynie Naczelnego Sądu Administracyjnego. Co prawda Sąd tylko częściowo uznał zasadność skargi muzeum, ale jednoznacznie orzekł (str. 10 uzasadnienia), że muzeum „nie naruszyło zawartego w art. 29 ust.3 pzp zakazu opisywania przedmiotu zamówienia przez wskazanie znaków towarowych, bowiem ze względu na specyfikę przedmiotu zamówienia, tj. prac budowlanych przy zabytku uprawniony był do odstępstwa od ww. zakazu. Tym samym nie doszło też do naruszenia wynikającej z art. 7 ust. 1 pzp zasady równego traktowania i zasady zachowania uczciwej konkurencji.” Wyrok nie jest prawomocny i pozostała jeszcze kwestia wymogu posiadania przez wykonawcę koncesji MSWiA, dlatego uważam, że muzeum powinno złożyć apelację do NSA, ponownie wyjaśnić tę kwestię i odzyskać potrąconą kwotę.
2. O naruszeniu ustawy o finansach publicznych decyduje organ rzecznika dyscypliny finansów publicznych. Jeżeli prezydent żywi jakiekolwiek podejrzenie, że naruszyłam dyscyplinę finansów publicznych, powinien bezzwłocznie powiadomić o tym organ, a nie publicznie ferować własną ocenę. Ja z wielką chęcią stawię się przed obliczem rzecznika i tam wyjaśnimy wszelkie kwestie związane z odpowiedzialnością obu stron. Pan prezydent nie chce chyba przyjąć do wiadomości, że muzeum nie jest jednostką budżetową, tylko samodzielną osobą prawną, co wielokrotnie potwierdzał w pismach Skarbnik Miasta, uchylając się od jakiejkolwiek odpowiedzialności za kondycję finansową instytucji.
3. Problemy finansowe muzeum zaczęły się w 2016 roku, gdy Wojewódzka Komenda Policji zażądała całodobowej ochrony obiektów pod rygorem odmowy uzgodnienia planu ochrony. Do 2019 roku koszt ochrony muzeum wzrósł o ponad 100.000 zł rocznie, co nie zostało uwzględnione w zwiększeniu dotacji podmiotowej mimo moich pism, wniosku Rady Muzeum czy próśb radnych. Sytuację pogarsza fakt, że z uwagi na wykorzystanie środków unijnych przy modernizacji, do końca br. muzeum nie może też pobierać opłat za zwiedzanie budynku Podzamcza.
4. Muzeum zaciągnęło kredyt w rachunku bieżącym w wysokości 400.000 zł na obsługę inwestycji, a przede wszystkim na opłacanie podatku VAT. Prezydent wielokrotnie wypowiadał się, że w przypadku działań inwestycyjnych potrzebna jest co najmniej 5-procentowa rezerwa, których muzeum ani nie dostało, ani nie było w stanie wygenerować. Dlatego konieczny był kredyt. Nie oznacza to jednak, że wszystkie instytucje kultury są tak samo traktowane. Mam nadzieję, że w protokole z jednego z ostatnich posiedzeń Komisji Oświaty, Kultury itd. znajduje się zapis wniosku i argumentacji urzędniczki pana prezydenta o zwiększenie wkładu miasta o ponad 300.000 zł do prac inwestycyjnych w innej instytucji kultury. W tym przypadku nastąpiło pełne zrozumienie potrzeb.
5. Muzeum realizuje obecnie podpisane przeze mnie umowy na prowadzenie badań archeologicznych, które powinny przynosić miesięcznie około 30.000 zł dodatkowego, czystego dochodu. Dlatego przy racjonalnej gospodarce finansowej muzeum może spłacić pozostałą część kredytu. A jeśli zdecyduje się na złożenie apelacji i odzyska potrącone pieniądze – będzie bogatą instytucją. Czego oczywiście serdecznie życzę.
6. Nie oczekuję od prezydenta przeprosin, sprostowań ani niczego innego. Szczerze współczuję nowemu dyrektorowi. Ponieważ odchodząc spodziewałam się wszystkiego najgorszego, zachowałam kopie korespondencji z naszym Miastem. Dlatego jeśli nadal trwać będzie oszczercza kampania pod moim adresem, będziemy musieli rozstrzygnąć to przed sądem. I mimo kierowanych pod moim adresem sugestii, żebym zaprzestała pisania felietonów, to zostanę zostawiona w spokoju oświadczam: nie zaprzestanę. Dla mnie liczy się tylko ogromne wsparcie, które otrzymuję od nieznanych mi nawet osób i za które bardzo serdecznie dziękuję.
Maria Kasprzycka